Urzędnicy i europosłowie Unii Europejskiej nieustannie radzą nad kwestią bezpieczeństwa i rozwiązaniami, które miałyby się znacznie przyczynić do jego wzrostu. Na celownik wzięli jedną z najbardziej śmiertelnych sfer wypadków, czyli komunikację samochodową. Jakie pomysły pojawiają się na unijnej mównicy?
Jak argumentują urzędnicy i pomysłodawcy nowych rozwiązań bezpieczeństwa komunikacyjnego – chodzi głównie o zmniejszenie ryzyka występowania wypadków. By pomyślnie dążyć do tego celu, pojawiają się nowe koncepcje, jak zwiększyć poziom bezpieczeństwa na drogach. Wiążą się one nie tylko z wprowadzeniem nowych dodatków przy produkcji aut, ale także z pewnymi ograniczeniami, które nie do końca mogą przypaść wszystkim kierowcom do gustu.
Auto bezpieczne jak samolot?
Jeśli porównamy ilość wypadków komunikacyjnych na tle samochodowym (naziemnym) a samolotowym (powietrznym) różnica jest drastyczna i wskazuje na niekorzyść naziemnych środków lokomocji. Samoloty są po brzegi wyposażone w elektronikę, która ma wspomagać każdy ruch pilota i zapobiegać niepożądanym sytuacjom. Takie same lub podobne rozwiązania planowane są do zastosowania również w autach. Jedną z koncepcji jest zainstalowanie urządzenia na wzór „czarnej skrzynki„, która śledziłaby każdy ruch kierowcy i dawała pełen zapis zdarzenia, jeśli dojdzie do wypadku.
W ten sposób inżynierowie chcą pozyskiwać cenne dane, które posłużą do usprawnienia bezpieczeństwa w czasie jazdy każdego przyszłego kierowcy.
Więcej niż 150 km/h nie pojedziemy…
Kolejną koncepcją jest wbudowanie specjalnych ograniczników na prędkościomierze w każdym aucie. Nie należy oczywiście mylić tej koncepcji z funkcjonującymi od kilku dekad tempomatami, które kontrolują wyznaczoną przez kierowcę prędkość, ale z całkowitym zakazem poruszania się szybciej, niż pozwalają na to zamontowane urządzenia. Tego typu ograniczenie, według danych przedstawianych przez unijnych urzędników, pozwoliłoby na zmniejszenie nieszczęśliwych wypadków na drogach o blisko 50% do 2030 roku.