Mamy grudzień, proszę Pań!

0
2405

To najgorętszy miesiąc w roku, choć temperatura na zewnątrz zazwyczaj bliska zeru. Jednak za sprawą zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia te cztery grudniowe tygodnie przypominają szaleńczy sprint przez wyściełane ostrokrzewem tygodnie. W naszych głowach krystalizują się plany: koniecznie trzeba dopiąć sprawy na uczelni, w szkole, w pracy albo na uczelni i w pracy naraz, jak w moim przypadku. Nie wolno zapomnieć o prezentach, ani o wysłaniu kartek z życzeniami. Najlepiej wszystko załatwić przed 24 grudnia, bo później to już koniec roku i nic się nie zrobi. Tym sposobem jesteśmy załatwione i całe przedświąteczne dnie spędzamy w pracy, na uczelni, w szkole, w galerii handlowej albo w kuchni.

Pędzimy, spieszymy się i nie dostrzegamy, jak tu jest teraz pięknie. Świąteczny duch wymyka nam się z rąk obładowanych zakupami i torbami pełnymi książek, notatek, terminarzy. Kolędy w głośnikach sklepów zamiast radować zaczynają drażnić jak kamień w bucie. Zmęczone tracimy dziecinną radość z tego, że po prostu idą Święta. Nie mamy czasu na wypad na łyżwy, jarmark bożonarodzeniowy, spotkanie przy grzańcu w jednej z przytulnych toruńskich kawiarni albo na ciastko w cukierni. Miesiąc przecieka nam przez palce, a my znowu nic z niego nie używamy. Przyznajcie się, ile z Was tak ma?

Siedząc w pracy, nawet w przerwie, z kubkiem kawy w ręku, patrzę czasem na ustrojoną już choinkę i myślę tylko o tym, kiedy wreszcie zrobię wszystko to, co zaplanowałam, spakuję manatki, prezenty, inne klamoty w samochód i będę mogła urwać się do rodzinnego domu na Święta. Odpocząć, naładować emocjonalny akumulator i najeść się ciasteczek! Jednocześnie, zupełnie zapominam, że to czas przed Gwiazdką powinien być najweselszy i trzeba z niego czerpać garściami.

Dziś pierwszy grudnia. Na Starówce niebawem zaroi się od światełek, choinek i czerwonych kokard na sklepowych witrynach. Na Rynku Staromiejskim znów odbędzie się jarmark, a kto wie może dla odmiany sypnie wreszcie śniegiem i przykryje tę brzydką szarość, która nam jeszcze została z listopada. Zrobi się naprawdę ślicznie i szkoda by było to przegapić, nieprawdaż?

Można by, dla odmiany, zbić nieco grudniową gorączkę i pomiędzy realizacją planu, który „koniecznie musimy” wykonać przed końcem roku, skorzystać z tego, co daje nam przedświąteczny okres. Można by wziąć pod rękę ukochanego faceta i spacerować z nim wieczorem po tak pięknie przystrojonej Szerokiej albo zabrać przyjaciółkę na grzane wino i pierniki. Jeszcze przed Gwiazdką złapać oddech i cieszyć się z czasu spędzonego z kochanymi ludźmi. Carpe diem, Pierniczki.