Nareszcie. Długo przyszło czekać toruńskim kibicom na pierwsze zwycięstwo Get Well. Od początku rozgrywek „Anioły” przegrywały każdy mecz. Przełamanie nastąpiło w niedzielę podczas meczu z ROW-em Rybnik. Torunianie przy sporej dozie szczęścia wykorzystali wreszcie atut własnego toru i pokonali śląski zespół 53:37
Mecz z Rybnikiem był jednym z gatunku tych, które trzeba wygrać za wszelką cenę. Jeszcze przed zawodami okazało się, że torunianie będą mieli ułatwione zadanie. W drużynie ROW-u zabrakło Fredrika Lindgrena, który jeszcze do niedawna przewodził cyklowi Grand Prix. Szweda zastąpił nielubiany w Toruniu Damian Baliński. Wychowanek Unii Leszno dawał jednak sobie radę na toruńskim torze i był jednym z lepszych rybnickich zawodników.
Kibice, którzy przyjechali za ROW-em spodziewali się kolejnego show w wykonaniu najskuteczniejszego jeźdźca PGE Ekstraligi – Kacpra Woryny. Pierwszy bieg nie wskazywał, by Woryna miał spuścić z tonu. W kolejnych czterech wyścigach zdobył jednak tylko jeden punkt i tym samym zanotował najgorszy występ w tym sezonie. Co ciekawe, Woryna potrafił włączyć się w walkę na dystansie, ale o ile jego motocykl ze startu był szybki i junior ROW-u niejednokrotnie przewodził stawce, tak na kolejnych metrach maszyna słabła i wnuk rybnickiej legendy lądował na ostatnim miejscu.
Śmiało można powiedzieć, że torunianie w niedzielnym meczu mieli sporo szczęścia. Jego dwa aspekty zostały już wymienione, a mianowicie: pech Kacpra Woryny oraz nieobecność Fredrika Lindgrena. W składzie zabrakło również Roberta Chmiela, którego zastąpił debiutujący w Ekstralidze Lars Skupień. W swojej zwyczajowej formie nie był również Max Fricke. Mistrz świata juniorów zdecydowanie miał problem z przełożeniem się do toruńskiej nawierzchni. Co więcej, rybniczanie zanotowali aż trzy „literki” w programie zawodów. Defekty spotkały Damiana Balińskiego oraz Maxa Fricke’a, a taśmy w wyścigu 11 dotknął Tobiasz Musielak.
Wszystkie te pechowe czynniki okazały się szczęśliwe dla Get Well. Torunianie potrafili nie tylko wykorzystać niedyspozycję rybnickiego zespołu, ale także obudzić w końcu swój potencjał. Nareszcie na miarę oczekiwań zaczął jeździć Chris Holder. Australijczyk początek zawodów miał nieco słabszy, ale potem pokazał, że potrafi jeździć na żużlu. Obawy może budzić fakt, że jego motocykle w dalszym ciągu nie są zbyt szybkie. Klasą samą dla siebie byli również Adrian Miedziński i Greg Hancock, który razem zdobyli 24 punkty. Swoje zadanie spełniła również druga linia. Grzegorz Walasek oraz Michael Jepsen Jensen zakończyli zawody z dorobkiem kolejno ośmiopunktowym i siedmiopunktowym. Co może cieszyć, to fakt, że spośród seniorów tylko jeden z nich raz przyjechał na końcu stawki. Był to Chris Holder w przegranym przez Get Well 4:2 biegu 15.
Co prawda, to prawda – dwa punkty zostają w Toruniu. Kolejny mecz jest jednak na bardzo trudnym terenie w Grudziądzu, gdzie ciężko się spodziewać podtrzymania dobrej passy przez ekipę Get Well. W żużlu jednak wszystko jest możliwe. I tego się należy trzymać.
Powiedzieli po meczu:
Mirosław Korbel (trener ROW Rybnik): „Aniołom” od początku meczu wszystko się układało. Z perspektywy toru nie wyglądało na to, że są aż tak bardzo mocni, by wysoko z nami wygrać. Złożył się jednak na to również nasz pech, którego mieliśmy w każdej dziedzinie. Od taśmy przez defekty i na milimetrach na linii mety kończąc. Nie bez znaczenia jest tutaj brak Fredrika Lindgrena. Baliński robił co mógł i zaprezentował. Drużyna przegrała, ale nie będziemy z tego powodu rozdzierać szat.
Grigorij Łagtua (ROW Rybnik): Miałem dzisiaj dobrze dopasowany sprzęt na twardy tor, jaki zrobili torunianie. Musiałem na to trochę czasu poświęcić, żeby wszystko było perfekcyjnie. Jestem zadowolony z mojego występu, ale zabrakło nam trochę szczęścia. Przede wszystkim słabo pojechał Kacper Woryna. Parę głupot na torze zrobił też Max. Trzeba się skupić, by tak wysoko nie przegrywać. Potem będzie bardzo ciężko te punkty zdobyć u siebie w domu.
Robert Kościecha (trener Get Well Toruń): Mamy nadzieję, że ten najgorszy okres dla nas już minął. Byliśmy pełni obaw przed tym meczem. Tym bardziej, że dzisiejsza pogoda powodowała, że tor robi się coraz twardszy, co nam niezbyt pasuje. Na szczęście udało nam się dziś wygrać i gratuluję całemu zespołowi. W końcu możemy spokojnie przespać niedzielę.
Greg Hancock (Get Well Toruń): To był trudny start sezonu dla nas. Wczoraj miałem za sobą trudny start w Grand Prix Łotwy. Nie poszło mi tam po mojej myśli, więc pozmieniałem parę rzeczy w sprzęcie i ze świeżym umysłem powróciłem do Torunia. Teraz wszystko działa i cieszę się, że wygraliśmy pierwszy mecz.
WYNIKI
ROW Rybnik – 37
1. Damian Baliński – 7+1 (1,2,1*,3,d)
2. Rafał Szombierski – 0 (0,0,-,-)
3. Max Fricke – 4+1 (0,1*,d,2,1)
4. Tobiasz Musielak – 10 (3,2,2,t,0,3)
5. Grigorij Łaguta – 13 (3,3,2,2,2,1)
6. Kacper Woryna – 3 (2,0,0,0,1)
7. Lars Skupień – 0 (0,0,-)
Get Well Toruń – 53
9. Chris Holder – 9+2 (2*,1*,3,3,0)
10. Michael Jepsen Jensen – 7 (3,2,1,1)
11. Adrian Miedziński – 11 (2,1,3,2,3)
12. Grzegorz Walasek – 8+2 (1*,3,1,1,2*)
13. Greg Hancock – 13 (2,3,3,3,2)
14. Igor Kopeć-Sobczyński – 1 (1,0,0)
15. Daniel Kaczmarek – 4+1 (3,1*,0)
(Wyniki: sportowefakty.wp.pl), (fot. Bartosz Tomczak/chillitorun.pl)