Ta historia to materiał na trzymający w napięciu film. W nocy z poniedziałku na wtorek na świat przyszedł w Toruniu mały Henio. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tata musiał odbierać poród… na podłodze w kuchni
Sprawę opisały „Nowości”. Mama chłopca Pani Maria nie spodziewała się, że dziecko przyjdzie na świat już tamtej nocy.
– Obudziłam się, bo poczułam skurcze. Zaraz potem odeszły wody płodowe. Próbowaliśmy wezwać taksówkę, ale wszystko działo się za szybko – opowiada Maria Ochinowska. – Paweł zadzwonił po karetkę, ale ona też nie zdążyłaby na czas. Nasz synek się rodził, a my postępowaliśmy tak, jak pouczał nas człowiek z numeru 112. Włączyliśmy telefon na głośnomówiący i robiliśmy, co kazał. Wszystko działo się w kuchni, na kafelkach obok zmywarki – czytamy na portalu Nowości.
Dzięki fachowym informacjom, udzielonym przez telefon, Pan Paweł zdołał uratować dziecko, które dodatkowo miało pępowinę okręconą wokół szyi. Na szczęście cała historia zakończyła się happy endem. – Synek dostał od lekarzy 10 punktów w skali Apgar, a ja Pawłowi daję 100 – śmieje się pani Maria. – To było niesamowite przeżycie, wciąż wszyscy jesteśmy w szoku – dodaje.
Mama i Henio powinni niedługo dołączyć do Pana Pawła i czwórki dzieci w mieszkaniu na Skarpie.
Źródło: nowosci.com.pl