17 sierpnia 2017 roku premierę będzie miała pierwsza książka, która wstrząsnęła wattpadem. Romans „Dance, sing, love. Miłosny układ” autorstwa Layly Wheldon od Wydawnictwa Editiored to moja kolejna próba poznania gatunku. Czy tym razem erotyczny romans przypadł mi do gustu?
Romans Layly Wheldon (Sandra Sotomska) przez długi czas zajmował pierwsze miejsce na znanym osobom piszącym portalu wattpad.com, gdzie można publikować oraz czytać teksty ludzi z całego świata. „Dance, sing, love. Miłosny układ” to debiut młodej, polskiej autorki, który osiągnął w sieci rekordową ponad dwumilionową liczbę odsłon.
Historia Liv jest marzeniem wielu młodych dziewczyn. Zgrabna, piękna, utalentowana tancerka, która na co dzień gra w teledyskach gwiazd lub występuje podczas koncertów. I tak miało być i tym razem. Tournée Jamesa, znanego piosenkarza, niczym się nie różniło od poprzednich występów. A może po prostu miało takie być. Młoda tancerka wpada w sidła piosenkarza, który traktuje ich układ jako dobrą zabawę. Sprawa komplikuje się, kiedy Liv zaczyna czuć coś do chłopaka, lecz jest świadoma, że jest to miłość bez wzajemności. Jak zakończy się ich historia i dlaczego James tak strasznie mnie denerwował dowiecie się dopiero czytając powieść.
Nie jestem fanką erotyków i romansów, ale słysząc, że ten nie jest pisany językiem, jakiego sama raczej unikam w książkach, postanowiłam spróbować i dać szansę debiutowi. Przyznam, że nie żałuję, a wręcz cieszę się, że mogłam poznać twórczość z gatunku, który dotąd kojarzył mi się z „kutasami”, jakich pełno w książkach tego typu. Layla owszem opisała dużo scen erotycznych, ale były one pisane ze smakiem. Nie było ich aż nadto, co cieszy mnie podwójnie, bo chyba wtedy nie dobrnęłabym do końca. Książka ciekawa i wciągająca, choć nie jeden raz miałam ochotę złapać bohaterów, aby nimi potrząsnąć. Polecam fanom książek z gatunku erotyki, romansu oraz new adult. Na pewno zwolennicy znajdą coś dla siebie, skoro i ja zauważyłam, że są książki z tego gatunku, które nawet ja mogę przeczytać bez przymusu.
Nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła wad i tu dla mnie wadą jest mały wątek z zakończenia. Wybacz Layla, ale dla mnie za dużo ostatnio takich przypadków, to nie Twoja wina.
Polecam serdecznie i czekam na kolejną część „Miłosnego układu”, która mam znów doda Jamesowi trochę pazura.