Do dość niecodziennego zdarzenia doszło w miniony weekend na Placu Pokoju Toruńskiego. Nie wiedząc czemu, młody kierowca wjechał w obszar zieleni znajdujący się na samym środku ronda. Na tym jednak nie poprzestał…
Sobotni wieczór dla 23-latka o mało nie skończył się tragedią. Kierowca wjechał na rondo od strony ul. Sobieskiego. Następnie wtargnął na obszar zieleni, po czym uderzył w betonowe ogrodzenie i spadł z kilkumetrowej skarpy. Dachujące auto zatrzymało się dopiero przy torach kolejowych. Mężczyźnie jednak nie stało się nic poważnego. O własnych siłach opuścił pojazd i… oddalił się z miejsca zdarzenia, pozostawiając zniszczony – notabene nie swój – wóz.
– Przez około 1,5 godziny, czyli do czasu bezpiecznego usunięcia pojazdu z okolicy torowiska, ruch pociągów był wstrzymany – relacjonuje oficer prasowy Wioletta Dąbrowska. – Policjanci dotarli do właścicielki samochodu. Ta stwierdziła, że pojazd jest użytkowany przez jej syna. Mężczyzny jednak nie było w miejscu zamieszkania.
Poszukiwania nie trwały długo. W niedzielne popołudnie mężczyzna dobrowolnie zgłosił się na komisariat.
– Policjanci zbierają materiał dowodowy, aby sprawdzić, czy nie wyczerpał on swoim zachowaniem znamion przestępstwa w postaci narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo – dodaje Dąbrowska. – Całość zebranego materiału zostanie przekazana celem oceny do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód.