Smutne wieści dotarły do nas z Cambridge. Zmarł Stephen Hawking – dotychczas prawdopodobnie najinteligentniejszy żyjący człowiek na świecie
Gdy miał 20 lat wykryto u niego stwardnienie zanikowe boczne, chorobę prowadzącą do niemal całkowitego paraliżu. Stracił możliwość poruszania się i – co dla uczonego szczególnie bolesne – zdolność mowy. Hawkingowi dawano 2-3 lata życia. Przeżył kolejne 52.
Jeszcze w czasach studenckich postawił sobie jeden bardzo ważny cel. Hawking chciał odpowiedzieć na nurtujące ludzkość pytanie, skąd wziął się nasz wszechświat. Poświęcił temu całe życie, a według wielu właśnie ten cel pomógł mu tak długo walczyć z chorobą.
– Jedyne czego potrzebował to przekonanie, że można to zrobić i robił to, nie oglądając się, jak robią to inni – przyznał jego nauczyciel fizyki, Robert Berman. – Nie miał zbyt wielu książek i nie robił notatek. W oczywisty sposób jego umysł różnił się od jemu współczesnych.
W ciągu trwającej ponad 40 lat kariery naukowej przedmiotem jego badań były przede wszystkim czarne dziury. Opracował teoretyczny dowód na to, że te powinny emitować promieniowanie, znane dziś jako promieniowanie Hawkinga.
Dostrzegł bowiem, że czarne dziury pochłaniają jedynie cząsteczki o ładunku ujemnym, w czas gdy odrywają się od nich te o ładunku dodatnim, kumulują się i prowadzą do eksplozji. Zdaniem Hawkinga właśnie w tej teorii należy szukać przyczyn wielkiego wybuchu.
Co ciekawe, Hawking był zwolennikiem eksploracji kosmosu. Twierdził bowiem, że ziemia nie ma przyszłości. W tak szybkim tempie rozwoju grozi nam kataklizm w rodzaju nagłej wojny nuklearnej, genetycznie zmodyfikowanego wirusa lub inne niebezpieczeństwa. W wywiadzie dla The Daily Telegraph wyraził przekonanie, iż przestrzeń kosmiczna jest na dłuższą metę jedyną nadzieją na przetrwanie.
Hawking odszedł od nas dzisiejszego poranka. O śmierci fizyka poinformowały jego dzieci.
– Jesteśmy pogrążeni w głębokim smutku śmiercią naszego uwielbianego ojca. Był wielkim uczonym i niezwykłym człowiekiem, którego spuścizna przetrwa wiele lat – napisały jego dzieci Lucy, Robert i Tim w oświadczeniu opublikowanym przez agencję Press Association.
Urodzony 300 lat po śmierci Galileusza, zmarł w dzień liczby Pi, w dniu urodzin Alberta Einsteina.