Przywrócą do życia toruńskie forty? Mają plan i jasną koncepcję!

0
4127

Przemysław Gawęda i Marcin Sajdak to architekci z Bydgoszczy, którzy prowadzą pracownię architektury pod nazwą ARCHIGEUM. Od dłuższego czasu sporą uwagę poświęcają toruńskim fortom, które niestety w wyniku zaniedbania nie przynoszą chluby naszemu miastu. Jaki mają plan, by to zmienić? 

Przemysław Gawęda i Marcin Sajdak chcą nadać nowy charakter Fortowi X i XIV, jednocześnie zachowując ich olbrzymią wartość historyczną.

XIX wieczna Twierdza Toruń, która składa się z ponad 200 obiektów w tym 18 dużych fortów, jest jednym z najatrakcyjniejszych zespołów fortyfikacyjnych w skali europejskiej i jednym z większych w skali Polski – mówi architekt Marcin Sajdak. – Mamy więc do czynienia z wyjątkowej rangi kompleksem o unikatowej i ponadczasowej wartości. Historia sprawiła, że fortyfikacje Toruńskie przetrwały po dziś dzień. Paradoksem jest fakt, że dziś ich największym wrogiem jest upływający czas, który przyczynia się do ich powolnego ale jednak niszczenia. Ten proces w miarę możliwości należy zatrzymać. Jest to obowiązek współczesnych pokoleń. Naszym obowiązkiem jako architektów jest o tym mówić. 

Dokładne plany – zwłaszcza względem Fortu X – nie są jeszcze znane, nie mniej jednak możemy z optymizmem patrzyć w przyszłość. Architekci chcieliby także dać przykład i niejako zachęcić innych do działania. Wbrew pozorom droga do odrestaurowania fortów nie jest łatwa. Na co zdaniem architektów należy zwrócić uwagę? Co jest kluczem do lepszej przyszłości toruńskiej fortyfikacji?

Unikać działań inwazyjnych

Z architektonicznego punktu widzenia szansą dla dalszego funkcjonowania założeń fortecznych jest nadanie im nowego charakteru i zaaplikowanie funkcji, które pozwolą tym obiektom sprawnie działać. Bywa, że niezbędne jest wprowadzenie nowych kubatur, co nie zawsze jest łatwym zadaniem. Aplikowana funkcja i potencjalnie nowe kubatury nie mogą być inwazyjne. Muszą wpisywać się w charakter założenia. Muszą także stanowić wartość dodaną dla samych obiektów. Istotnym elementem jest zachowanie i poszanowanie historycznej wartości.

Architektura to skamieniała muzyka, a w tym przypadku i zapis historii czasów, które już nie powrócą – mówi architekt Przemysław Gawęda. – Dziś nie buduje się już fortyfikacji, współczesne pola bitwy zmieniły się tak bardzo, że tego typu architektura z ekonomicznego i wojskowego punktu widzenia już nigdy nie zaistnieje. Nie zdarzy się ponownie. W żadnym innym zakątku świata nie powstanie drugi Toruń i podobny kompleks fortyfikacji. Mamy więc do czynienia z obiektami w skali unikatowej, niepowtarzalnej. Naszym zadaniem jest zadbać o to aby jak najdłużej były użytkowymi rekwizytami w ludzkiej przestrzeni życia.

Z biznesowego i ekonomicznego punktu widzenia, żeby to przedsięwzięcie miało sens i logikę, często niezbędne jest dodanie nowych elementów. Oczywiście nie każdy obiekt czy założenie fortyfikacyjne wymaga daleko idących ingerencji. Często są to prace zabezpieczające lub naprawcze. Pierwszoplanowym zadaniem jest uporanie się z procesem niszczenia.

Aby kompleks Toruńskich fortyfikacji miał szansę przetrwać próbę czasu, należy w pierwszej kolejności powstrzymać procesy postępującego niszczenia, poprzez umiejętne wprowadzenie nowych funkcji – przyznają zgodnie architekci. – Te mogą być różnorakie. Warunek jest jeden – proces ponownego zdefiniowania fortów musi odbywać się w zgodny i z góry nakreślony sposób. Błędne założenia mogą skutkować nieodwracalnymi zmianami. Szansą na ich nowe życie a tym samym spowodowanie możliwości szerokiego partycypowania społeczności wydaje się właściwym kierunkiem. 

Odpowiedni inwestor

Aby fort mógł sprawnie funkcjonować, potrzebny jest świadomy inwestor, który w pierwszej kolejności zadba o jego odpowiednie zabezpieczenie, a następnie wykona prace restauracyjne. Znane są przypadki z Polski i zagranicy że dochodziło do sytuacji, kiedy tego typu budowle były zrównywane z ziemią.

Właśnie na tym polega trudność – mówi architekt Przemysław Gawęda. – Inwestor musi być świadomy kosztów całego założenia. Zniszczony obiekt lub kompleks wymagać będzie systematycznych napraw, które są kosztowne. Ponadto okazuje się, że niezbędnym jest wprowadzenie nowych funkcji, które mogą rodzić dalsze ingerencje. Fort lub założenie forteczne powinno być w posiadaniu osoby, która nie tylko dysponuje odpowiednimi funduszami, ale przede wszystkim ma pomysł na jego dalsze funkcjonowanie. 

Fort XIV miał to szczęście, że był pilnowany, dzięki czemu do dziś zachował się w bardzo dobrym stanie – dodaje architekt Marcin Sajdak. – Jego adaptacja i przystosowanie nie stanowią większych problemów. Dla przykładu Fort X nie miał takiego szczęścia i stanowił miejsce, w którym wyrzucano śmieci. To pokazuje jak pozostawiona sama sobie architektura w bezlitosny sposób jest traktowana. Starych fotografii nie niszczymy, starannie przechowujemy je w szufladzie lub kartoniku tylko dlatego, aby zachować pamięć o przodkach nań uwiecznionych. Szkoda, że w podobny sposób nie obchodzimy się z dziedzictwem w unikatowej skali. To smutne. 

Fort musi na siebie zarabiać

W skład potężnego systemu fortyfikacyjnego, jakim była pruska, a następnie niemiecka Twierdza Toruń wchodzi 15 fortów pierścienia zewnętrznego oraz 3 forty będące częścią pierścienia wewnętrznego. Ta niezwykle wartościowa i okazała część szlaku historycznego naszego miasta niestety jest mało znana turystom, dlatego niezwykle ważnym zadaniem jest przywrócenie społeczności i budowanie świadomości historycznej.

Forty powinny być ogólnodostępne – mówi architekt Marcin Sajdak. – Ważny jest także czynnik ekonomiczny. Funkcja, która zostanie wprowadzona, nie może zakłócać odbioru założenia i powinna przynosić zyski. Fort automatycznie staje się działającym organizmem, który na siebie zarabia i generuje dochody. Należy mieć także na uwadze, że inwestor w pewnym momencie będzie chciał na całym tym przedsięwzięciu zarabiać. To święte prawo inwestora. Konieczne jest więc odpowiednie i odpowiedzialne podejście do specyfiki tematu. To wbrew pozorom nie jest łatwe zadanie. 

Partnerska rola miasta

Warto wspomnieć o roli miasta jako partnera, który nie tylko podpowiadałby, ale także pomagało w wyszukiwaniu środków. Trudno określić, w jakim podąża to kierunku, ale warto starać się o dofinansowania unijne. Zawsze istnieje możliwość pozyskiwania funduszy, są również dotacje i różnego rodzaju programy. Trzeba podążać także tą ścieżką.

Duża odpowiedzialność za stan rzeczy leży po stronie zarządzających miastem – mówi architekt Przemysław Gawęda. – O ile miasto nie musi być właścicielem obiektów fortecznych, to wbrew oczekiwaniom jego rola w tej materii jest szczególna. Władze miasta Torunia powinny nadawać ton i uczestniczyć w szeroko pojętym kreowaniu i utrwalaniu w świadomości społeczności regionalnej i tej ogólnopolskiej faktu istnienia kompleksu fortyfikacji. Muszę przyznać, że tego nie odczuwamy. Marketing miast to ostatnio bardzo popularny trend, nie zawsze jednak właściwie są rozumiane jego cele i istota. Budowa marki to bardzo skomplikowany i wielowymiarowy proces.

W opinii architektów świadomość społeczna coraz bardziej rośnie. Brakuje jednak wyeksponowania tego dziedzictwa, a w tym kluczową rolę powinno odegrać miasto. Trzeba dążyć do wspólnej polityki marketingowej i kreowania marki Torunia w oparciu o założenia fortowe. Twierdza Toruń powinna być kreowana jako coś unikatowego w skali Polski. Miasto nie musi być w posiadaniu fortów, by to robić. Warto jednak zachęcać i mobilizować inwestorów do działania w sposób bardziej dynamiczny.

Wypracowanie i określenie właściwego systemu identyfikacji, poprzez fizyczne cechy i realne zjawiska tworzy unikalną tkankę społeczno-kulturową miasta – swoiste DNA – mówi architekt Przemysław Gawęda. – Działania „brandingowe” powinny umiejętnie i z wdziękiem podkreślać oraz eksponować, kreując wyrazistą i prawdziwą autentyczną osobowość miasta. Tutaj musi znaleźć się areał dla fortyfikacji. To szczególne zadanie zarządzających miastem. 

Nie dla przetargów

Częstymi działaniami, jakie podejmuje miasto, jest organizowanie przetargów na tego typu budowle. Brakuje jednak podstawowej świadomości. Przetargi są najgorszą rzeczą, jaka może się trafić w odrestaurowywaniu zabytków. Dlaczego? W przetargach biorą udział pracownie, które oferują często najniższe stawki, a te nie idą w parze z jakością.

Przetargi są fatalnym rozwiązaniem dla zabytkowych budynków – mówi architekt Przemysław Gawęda. – Jeżeli dokumentacja przygotowywana jest w oparciu o przetarg, to igra się z jakością. Ze smutkiem ale muszę to powiedzieć, że osoby które decyzją o warunkach i zasadach przetargów kompletnie nie rozumieją istoty problemu. Regulacje prawne są fatalne i nie sprzyjają jakości. W ostatnim czasie w Toruniu ogłoszono przetarg na odbudowę koszarowej wieży ciśnień. Obiekt zabytkowy – piękny w swojej istocie. Okazuje, że najkorzystniejszą ofertę cenową składa firma, która dotychczas realizowała jakieś maszty antenowe. To jest kompletne nieporozumienie. Takich przypadków jest niestety więcej i to jest dramat. A tragizm dopełnia zapis zawarty w warunkach przetargu, że dokumentacja projektowa musi powstać w miesiąc. Urzędnicy, którzy dopuszczają się takich zapisów powinny kończyć w najlepszym wydaniu z naganą. Nie da się ratować obiektów zabytkowych w taki sposób. To świadome i celowe wprowadzenie chałtury do prac projektantów 

Według architektów miasto powinno organizować konkursy o randze nawet międzynarodowej i zapraszać do pracy architektów. Jeżeli Toruń chce wyeksponować i wycisnąć na maksa tę gąbkę pełną wartości, musi myśleć jakością.

Wspólne rozmowy i drużynowe działania

W Toruniu nie brakuje osób i organizacji, dzięki którym takie miejsca nie dadzą o sobie zapomnieć. Wielu miłośników regularnie uporządkowuje niektóre forty, niekiedy stosuje różne apele i stara się promować to historyczne dziedzictwo.

Jesteśmy w stałym kontakcie z miłośnikami założeń fortecznych – mówi architekt Marcin Sajdak. – Uczestniczymy w wielu działaniach, jak np. ostatnio w realizacji Społecznego Raportu o Stanie Twierdzy Toruń. W wielu fundamentalnych sprawach nasze architektoniczne myślenie znajduje wspólny język z działaniami toruńskiej grupy fortecznych zapaleńców. To duży plus, że w Toruniu istnieje grupa miłośników, która ten temat forsuje. Mam też na myśli drużynowe działania. Jeśli wszyscy będą chcieć wykreować tę politykę społeczną, to osiągniemy sukces. Torunianie powinni egzystować w tej przestrzeni. Jak kiedy te forty miały funkcję militarną, tak teraz przychodzi era, w której społeczność powinna uczestniczyć.

Nowa wizja Fortu XIV

Fort XIV to wyjątkowe miejsce, stawiające znaczne piętno na historii naszego miasta. Owa pruska warownia, jako jedyna z toruńskich fortyfikacji, otoczona została mokrą fosą na pełnym obwodzie, co bez wątpienia jest sporym atutem tego miejsca. Architekci chcą nadać temu miejscu nowy charakter, czyniąc z niego ośrodek wypoczynku i rekreacji. W planach jest wybudowanie hotelu, który położony będzie na zapolu fortu, zamaskowany zielenią i nawiązujący w swej bryle do historycznych kształtów fortyfikacji nowożytnych. (Poniżej prezentujemy wizualizacje).

Nasza koncepcja została uzgodniona z konserwatorami – mówi architekt Marcin Sajdak. – Przeszliśmy proces uzgadniania wytycznych koncepcji jego zagospodarowania. Okazało, że udało się wypracować ciekawy kierunek. Jeżeli uda się pozyskać odpowiednie środki, inwestycja zakończy się dużym sukcesem. Z pożytkiem dla Torunia jego mieszkańców i przyszłych pokoleń.

Fort X jest obecnie w trakcie opracowywania. Analizowane są kierunki i pomysły jego rozwoju. To współkoordynowane jest z konserwatorem i na pewno wymaga czasu. O poczynaniach bydgoskich architektów z pewnością nie raz przeczytacie na łamach ChilliToruń.pl.

(fot. ARCHIGEUM)