Skąd się wzięła słynna „Kotwica”? Stwórz ją razem z Lex Lupus

0
2044

73. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego to dobra okazja na poznanie historii Znaku Polski Walczącej. Zainteresowanych tematem zapraszamy dziś pod Ratusz, gdzie z inicjatywy fundacji Lex Lupus odbędzie się wyjątkowy happening 

Zacznijmy od elementów graficznych. Na znak składają się połączone ze sobą litery P i W, które – co oczywiste – są pierwszymi członami określenia „Polska Walcząca”. Jego prostota i łatwość w odtworzeniu odegrały tu wielką rolę. Na namalowanie tego nielegalnego wówczas znaku potrzeba było krótkiej chwili. Umieszczana między innymi na ścianach czy chodnikach okupowanego kraju „Kotwica” była częścią propagandowej walki z okupantem.

Wszystko zaczęło się od utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego – ewenementu na skalę światową, tajnych struktur okupowanej Polski. Krótko po tym z inicjatywy Komisji Propagandy Okręgu Warszawa ZWZ zorganizowano konkurs na projekt znaku polskiego podziemia. Wyróżniono dwa pomysły – „Kotwicę” i „dwa miecze grunwaldzkie”. Ostatecznie wygrał ten pierwszy. Kto był w ogóle jego autorem? Ta kwestia do dziś pozostaje nierozstrzygnięta.

Mały sabotaż. Kotwica – Znak Polski Walczącej namalowany przez Jana Guta na placu Unii Lubelskiej w Warszawie. Po przeciwnej stronie cokołu Pomnika Lotnika Kotwicę namalował Jan Bytnar ps. Rudy. (fot. Wikipedia)
Znak Polski Walczącej namalowany przez Jana Guta na placu Unii Lubelskiej w Warszawie (fot. Wikipedia)

Na łamach czasopisma „Stolica” w 1959 roku Władysław Bartoszewski stwierdził, że pomysł na „Kotwicę” padł „w gronie kobiet zorganizowanych w Wawrze”. Nieco inną teorię podaje Czesław Michalski w swoim pamiętniku. Jego zdaniem symbol stworzył żeński zespół harcerski, a jego pomysłodawczynią miała być Anna Smoleńska „Hanka”. Bartoszewski podał również, że do konkursu zgłoszono 27 prac.

Kolejna hipoteza pojawiła się w 1981 roku, znów w czasopiśmie „Stolica”. Waldemar Łysiak opublikował w nim fragment listu Heleny Górnickiej, w którym padło stwierdzenie, jakoby autorem znaku był plastyk Jan Michał Sokołowski. Teorię tę potwierdził między innymi wybitny badacz codzienności okupacyjnej, prof. Tomasz Szarota. Notabene Sokołowski był zaprzyjaźniony z Aleksandrem Kamińskim, twórcą „Kamieni na szaniec”.

Trudno jednak z tym się zgodzić, gdy odmiennego zdania jest inny wielki autorytet. Mowa o prof. Marii Straszewskiej, ostatniej żyjącej przedstawicielce redakcji „Biuletynu Informacyjnego”, pamiętającej konkurs na Znak Polski Walczącej. Według jej informacji autorką znaku PW była wspomniana już Anna Smoleńska „Hanka”. Kwestia autorstwa znaku PW do dziś nie jest jasna. Teorii jest co najmniej kilka. Przejdźmy zatem do faktów.

W okresie okupacji niemieckiej „Kotwicę” najczęściej malowali członkowie Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Działano pojedynczo, lub dwójkami, w nocy. Czasem liczba malujących „Wawerczyków” przekraczała 100 osób. Malowano także w dzień, co stanowiło rodzaj indywidualnego wykazywania się własną odwagą i patriotyzmem, ale było i zakazywaną brawurą.

Wróćmy jeszcze do początków. O tym, jak wielkie znaczenie mają tego typu znaki graficzne, Polacy przekonali się przy okazji promowania przez niemiecką propagandę znaku „V”. Co ciekawe hasło powstało w Anglii i odnosi się do słowa „Victory”, czyli zwycięstwo. Niemcy zaczerpnęły ten pomysł i zaczęły przenosić go na podbite kraje. Polacy – bardzo sprytnie z resztą – postanowili nadać tej literze zupełnie inne znaczenie. Do „V” dopisywano „erloren”, co razem oznaczało niemieckie słowo Verloren, a więc przegrany.

***

„Kotwica” w Grodzie Kopernika

W Toruniu tuż po oficjalnych obchodach upamiętniających wybuch Powstania Warszawskiego razem utworzymy znak Polski Walczącej. Wystarczy być dzisiaj pod pomnikiem Mikołaja Kopernika. Żywa „Kotwica” zostanie sfotografowana z wieży ratuszowej. Organizatorami happeningu jest fundacja Lex Lupus.

Po uroczystościach miejskich przez megafon będziemy zapraszać ludzi do wydarzenia, mieszkańców, turystów, wszystkich którzy będą chcieli razem z nami stworzyć znak Polski Walczącej – powiedziała Angela Jaworska, wiceprezes fundacji. – Chodzi o to, żeby po raz kolejny pokazać, że pamięć jest ważna. Można okazywać ją w sposób nowoczesny i wspólnie jednoczyć się z innymi ludźmi.