Tragiczne początki rozbiorów w Toruniu – lektura na 5 sierpnia

0
1687

5 sierpnia to kolejna ważna w historii Polski data. Tego dnia w 1772 roku w Rzeczpospolitej Polskiej rozpoczął się pierwszy rozbiór. Prusy, Austria i Rosja wtargnęły na polskie ziemie, by podzielić je między sobą. O tym wszystkim słyszał chyba każdy, ale nie każdy wie jak w trakcie rozbiorów miały się sprawy toruńskie. Okazuje się, że w naszym mieście w tym burzliwym dla Rzeczpospolitej okresie działo się naprawdę wiele, a i sama sprawa toruńska była niemniej burzliwa od samej sytuacji w państwie

„Naprawdę, że nie mogę myśleć o mieście Toruniu bez łez w oczach. To miasto jest zawsze jednym z najwierniejszych, a jednak zawsze jednym z najnieszczęśliwszych”.

Te słowa wypowiedział król Stanisław August Poniatowski w rozmowie z hrabią Tadeuszem Dzieduszyckim. Wówczas w Rzeczpospolitej szalały już zaborcze siły. Słowa króla wiele mówią o sytuacji Torunia w tamtych niezwykle burzliwych czasach. Przenieśmy się zatem w czasie do roku 1772, a konkretnie do dnia 17 lutego, kiedy po raz pierwszy zapadła decyzja o tym, że Rzeczpospolita zostanie poddana rozbiorowi.

Tego dnia w Petersburgu zadecydowano o losach ówczesnego państwa polskiego. Prusy wraz z Rosją doszły do porozumienia w kwestii podziału ziem Rzeczypospolitej. Ustalenia zakładały, że Królestwo Pruskie włączy w swoje terytorium Prusy Królewskie, zachodnią część Kujaw oraz Warmię. Przypomnijmy, że wówczas w skład Prus Królewskich wchodził zarówno Gdańsk jak i Toruń. Te miasta jednak nie zostały przyłączone do Królestwa Pruskiego. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Wtedy w Toruniu stacjonował garnizon rosyjski, który interweniował w chwilach, kiedy pruskie oddziały niebezpiecznie blisko podchodziły pod mury miasta.

Wobec ustaleń pierwszego rozbioru z 17 lutego, ambasador rosyjski w Warszawie Kasper von Saldern wysunął propozycję ogłoszenia Torunia miastem hanzeatyckim. O podjęciu tego kroku miała zadecydować Rada Miasta. Ta jednak nie postanowiła inaczej, ponieważ jedynym wyjściem jakie widziała dla Torunia, było ustalenie statusu miasta przez zaborców. Ci z kolei mieli narzucić swoją wolę królowi gwarantując przy tym wolność miasta. Odmienną wizję w tej sprawie miał jednak ówczesny burmistrz Torunia Christian Klosmann. W jego przekonaniu nie było co liczyć na pomoc Rosjan, co uczyniło go skłonnym uczynić Toruń wolnym miastem, ale przy zachowaniu przywilejów handlowych. Co skłoniło go do podjęcia tej decyzji? Przede wszystkim obawa przed utratą wszelkich swobód w przypadku, gdyby Toruń zajęły Prusy. Z drugiej jednak strony sen z powiek spędzały mu zapędy centralistyczne Rzeczypospolitej.

Wówczas o losach miejskich decydowała jeszcze pewna reprezentacja, o której dziś na dobre zapomniano, a mianowicie Trzeci Ordynek. W jej skład wchodziło trzydziestu kupców i tyluż rzemieślników. Trzeci Ordynek miał podobnie wizję Torunia jako miasta wolnego. Reprezentacja żywiła jednak pewne obawy o reakcję katolickiej Rzeczypospolitej wobec wybitnie luterańskiego Torunia. Mimo wszystko kierowali się lojalnością wobec Stanisława Augusta Poniatowskiego, któremu przed laty Toruń przysięgał wierność.

Wobec skrajnie różnych wizji organów decyzyjnych, Rada Miasta była w kropce i wstrzymała się z podjęciem ostatecznej decyzji dot. losów Torunia. Tymczasem sytuacja gospodarcza na ulicach była coraz bardziej opłakana. Prusacy dokładali wszelkich starań, by Toruń przeszedł pod ich jurysdykcję. Co za tym idzie, blokowali handel, a wręcz dławili go w zarodku. Doszło w końcu do sytuacji, w której mieszczanie otwarcie zaczęli głosić, że jeśli państwo polskie, które jeszcze wtedy istniało, nie udzieli im pomocy, wówczas dołożą wszelkich starań, by przejść do zaboru pruskiego. Cel Fryderyka II został zatem osiągnięty, bo jak inaczej można nazwać zmuszenie torunian do własnowolnego oddania się Prusakom? Wystarczyło tylko wysłać emisariuszy, którzy podjudzaliby ludność i przekonywali do przejścia pod zabór pruski.

„Na skutek pruskiej polityki zmierzającej do ucisku ekonomicznego Torunia i Gdańska, pozostałych jeszcze w granicach Rzeczypospolitej, nastąpił wręcz upadek gospodarczy tych miast. Jak wspomniano miał to być środek do osiągnięcia celu – rujnowania gospodarczego tych dwóch ważnych miast i rozbudzanie tendencji przyłączenia ich do Królestwa Pruskiego.
W przypadku Gdańska, poza uciążliwościami ekonomicznymi i utrudnieniami w dostępie do swojego patrymonium leżącego po drugiej-pruskiej stronie granicy, władze pruskie zdecydowały o przeciwstawieniu miastu (i tym samym doprowadzaniu do degradacji jego gospodarki) tworząc z przedmieść gdańskich na terenie Prus Królewsko-Pruskie Bezpośrednie Miasto Chełm (Königlich-Preussische Immediatstadt Stolzberg). Pruskie władze wielorako popierały rozwój tego nowego organizmu miejskiego przenosząc tam różne urzędy, zakładając konkurencyjny dla gdańskiego urząd pocztowy, zmniejszając obciążenia podatkowe, popierając finansowo i udzielając ułatwień dla rozwoju działalności gospodarczej, ułatwiając działalność kupcom żydowskim oraz tworząc jarmark konkurencyjny do gdańskiej wielkiej imprezy handlowej – jarmarku dominikańskiego.”
– czytamy na stronie turystyka.torun.pl.

Prusacy w podobny sposób poradzili sobie z Toruniem. By stworzyć jeszcze większy nacisk gospodarczy, zadecydowano o zaktywizowaniu sąsiedniej Bydgoszczy. Wszystko oczywiście odbywało się kosztem Torunia, co przyczyniało się do coraz bardziej opłakanej sytuacji gospodarczej. By pogrążyć upadające miasto, odcięto od niego spław rzeczny towarów i rozpoczęto budowę Kanału Bydgoskiego, którym miały być transportowane wszystkie dobra. Władze pruskie tym samym trzymały Toruń pod butem i stworzyły sobie sytuację do przeprowadzania coraz to większych zmian gospodarczych na ternie Bydgoszczy. Być może to jest zarzewiem trwających do dziś waśni pomiędzy tymi miastami? To są tylko nasze luźne dywagacje. Nie wiadomo, co było prawdziwym powodem. Pewne jest jedno. Nastąpiła zmiana znaczenia obu ośrodków. Bydgoszcz zyskała na wartości kosztem Grodu Kopernika. Zwiększyła też liczbę ludności. Z 900 osób, które ją zamieszkiwały nagle zrobiło się 3600, a Toruń stracił niemal 4 tysiące swoich obywateli.

Jako że zaczęliśmy cytatem z Poniatowskiego, cytatem również zakończymy nasze historyczne wspomnienia. Tym razem z Arthura Semraua – XIX-wiecznego toruńskiego historyka, który pierwszy etap rozbiorów w Toruniu podsumował bardzo trafnymi słowy:

Miasto zostało złamane na duszy i ciele i przemieniło się z dumnej Królowej Wisły w żebraczkę„.

 

(Źródło: turystyka.torun.pl)