Dziś Wszystkich Świętych. Modlimy się za wszystkich wiernych, którzy osiągnęli stan zbawienia i przebywają w Niebie. Z kolei jutro Dzień Zaduszny. Czym różnią się te dwa dni?
Przede wszystkim oba dni różnią się datą oraz nazwą – ale to już wiemy. Uroczystość Wszystkich Świętych przypada 1 listopada, natomiast Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych – bo taka jest oficjalna nazwa „Zaduszek” – 2 listopada. Nie wszyscy jednak do końca rozumieją, czym różnią się te dwa dni i jaka jest ich intencja.
Otóż „Wszystkich Świętych” to dzień ku czci wszystkich chrześcijan, którzy osiągnęli stan zbawienia i przebywają w Niebie, a więc są w miejscu, do którego cała ich wiara za życia prowadziła. To uroczystość tych, których znamy, jako świętych, bo zostali nimi ogłoszeni, np. św. Jan Paweł II, św. Faustyna, czy św. Maksymilian Kolbe. Jednak świętymi są również ci, którzy zostali nimi „nieoficjalnie”. W doktrynie Kościoła Katolickiego jest wyrazem wiary w obcowanie świętych i powszechne powołanie do świętości.
Początki święta z 1 listopada sięgają najprawdopodobniej 741 roku. Papież Grzegorz III ufundował wówczas oratorium w Bazylice św. Piotra w Watykanie ku czci Zbawiciela, Maryi, apostołów, męczenników i wyznawców. Polecił wtedy odprawiać w tym oratorium modlitwy do wszystkich świętych właśnie w dniu 1 listopada.
„Zaduszki” z kolei są świętem wszystkich tych, którzy zmarli, ale jeszcze nie są w Niebie. To dzień tych, którzy są na dobrej drodze, a teraz zapewne przebywają w Czyśćcu. Wywodzi się on z praktyk pobożnościowych wczesnośredniowiecznych mnichów – nabożeństw odprawianych corocznie w różnych klasztorach za zmarłych współbraci. Od IX wieku, podczas specjalnych nabożeństw w niektórych opactwach, zaczęto obejmować intencjami modlitewnymi wszystkich zmarłych chrześcijan, nie tylko duchownych.
W roku 1311, decyzją Stolicy Apostolskiej, wprowadzono Dzień Zaduszny do kalendarza oraz liturgii rzymskiej i stopniowo upowszechniano go w całym Kościele Katolickim. W Polsce najstarsza informacja o obchodzeniu Zaduszek poza klasztorami pochodzi z początków XIV wieku, z diecezji wrocławskiej pod rządami biskupa Henryka z Wierzbna.
Niektórzy zastanawiają się, jak i kiedy mają się modlić, skoro nie wiedzą, czy dusza bliskich jest już w niebie, czy nadal w czyśćcu. Duchowni tłumaczą, że żadna modlitwa skierowana do Boga nie ginie i zostaje ona odpowiednio przełożona. Aktualna kolejność wynika z tego, iż niektórzy idą prosto do Nieba.