[NASZ CYKL] Co ma piernik do papryczki? #11

0
2017

Widzicie Państwo, w życiu publicysty, a zwłaszcza młodego, bywa tak, że czasem brak pomysłów na tekst. A w szczególności, kiedy ma się w charakterystyczny sposób podsumować tydzień. I ja miewam taką przypadłość, więc od czasu do czasu zastępuje mnie mój redakcyjny kolega Mateusz Bąk. I bardzo dobrze. Wprowadza to nieco spokoju i zrównoważenia do cyklu, w którym krytykuję wszystkich i wszystko, co po ziemi stąpa. Myślałem, czy da się wyważenie Bąka i zgryźliwość Strzelki jakoś połączyć. I wiecie, co? Niespecjalnie. A w przypadkach, kiedy coś się samo prosi, żeby wrednie skomentować, to już w ogóle nie wychodzi 

Polityka

Migiem Internet obiegło zdjęcie zadumanego El Presidente, który wziął udział w kongresie Zjednoczonej Prawicy, odbywającym się na Stadionie Narodowym w stolycy. Oczywiście na pierwsze reakcje nie trzeba było długo czekać, a pojawiły się one naturalnie ze strony… no jak myślicie państwo, kogo? Naturalnie, że ze strony Joaśki Schleswig-Holstein z Kropki Nowoczesnej. Posłanka stanowczo skarciła Zaleskiego za jawne wspieranie przebrzydłych pisiorów, które bez jakiegokolwiek opamiętania demolują kochaną Polskę. Swoje trzy grosze dorzucił również Arek Myrcha, który w swoim poście na Facebooku zakwestionował pozycję El Presidente w zapleczu eksperckim Zjednoczonej Prawicy, a następnie zawyrokował, że Zaleskiemu blisko już do PiS-u. Naprawdę to brzydko ze strony prezydenta, że tak bardzo się przyczynia do rozpadu Polski. Przynajmniej według „zaplecza eksperckiego” opozycji.

A co do Schleswiga-Holsteina i Myszora, to coś fajnego mi się przypomniało. Mianowicie zdjęcie nie dalej niż sprzed dwóch miesięcy, na którym oboje zadowoleni pozują w towarzystwie El Presidente i przebrzydłych burzycieli z PiS-u. Wtedy jednak było im bardzo do śmiechu. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że ci nasi lokalni opozycjoniści to tylko mocni w gębie są (oczywiście z wyjątkiem Tomasza Lenza – on ma jeszcze mocne barki). Jakby to dzisiaj młodzież powiedziała: „Kozak w necie…”. I niech również młodzież dalej dokończy.

Co zaś się tyczy naszej lśniącej głowy miasta, to według najnowszego rankingu opublikowanego przez „Wyborczą”, Zaleski ma największe szanse na zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Wręcz ma zmiażdżyć kandydatów i nie pozostawić choćby nogi na polu bitwy. Tylko w tym sondażu nie za bardzo wiadomo, kto jeszcze poza nim będzie kandydatem. Ano, tak. Statystyka zawiera tylko przypuszczalnych rywali Zaleskiego w wyścigu o fotel prezydencki. Co za tym idzie, można mieć spory dystans co do tego zestawienia. Chociaż i tak nikt chyba nie ma wątpliwości, że żadnego wyścigu nie będzie. Wszystko rozstrzygnie się w przedbiegach.

No, ale żeby rzetelności dziennikarskiej, przynajmniej po części, stało się zadość, to przedstawię niektóre pogromy jakie zapowiada ranking. Otóż El Presidente zdobył w nim aż 67% poparcia. Na drugim miejscu jest Schleswig-Holstein z dorobkiem 9%. O trzy mniej ma Tomek Lenz, a Zbigniew Rasielewski o cztery. Bardzo martwi mnie słaba pozycja Maćka Cichowicza. Radny „Cichy” mógłby liczyć tylko na 3% poparcia. To jednak człowiek, który góry potrafi przenosić bez kiwnięcia palcem, więc nie zdziwię się, kiedy to niebawem jego zobaczymy na szczycie rankingów wszelakich. Nie, no. Dobra. Zdziwię się. W cuda nie wierzę. 3% jak dla „Cichego” to i tak sukces. Stawkę zamyka Marek Jopp. Ma co prawda 2% poparcia, ale nie wątpię, że jak skończy się użerać z o. Rydzykiem, to mu jeszcze wzrośnie. To taki żarcik. Niech się kłóci, bo i tak nic nie zdziała. A tak na marginesie, to w kłótni z Lux Veritatis też mu nie wyjdzie. Biedny człowiek. Teraz wiem, czemu taki smutny na zdjęciach wychodzi. Ani łańcucha, ani indeksu nie dostanie.

Miasto

W minionym tygodniu obchodziliśmy Dzień Wszystkich Świętych. Tego dnia cmentarze zaroiły się od rodzin bliskich zmarłych. Zaroić od kodomitów miała też się Starówka, ale chyba nie do końca wyszło. Tak czy siak 1 listopada nasi obrońcy demokracji wspomnieli ofiarę Piotra S. nazywanego również „Szarym Człowiekiem”. O zmarłych źle mówić nie wypada, ale nie wypada też, by szary człowiek był bohaterem takiego pospolitego ruszenia jak KOD. Tutaj co najmniej potrzeba hetmana. Tych z kolei coraz mniej w szeregach kodomitów. To się przekłada na spadek prężności działania. Chcecie, przykładu? Bardzo proszę!

Ja się pytam, dlaczego we Wszystkich Świętych nie było ani jednej świeczki na ulicy Piekary? W to, że radny Wojtasik wszystkie zakosił nie uwierzę. Gdyby tak było, to na pewno już krzyczałby o tym i zdjęciami rzucał po sieci Krzysiu Podgórski. Więc, co ze świeczkami ja się pytam? Przecież polskie sądownictwo ponoć jest już pogrzebane…

Sport

Powoli wszystkie karty stają się jasne, jeśli idzie o transfery. W piątek menago Frątczak ogłosił, że skład zasili Niels Kristian Iversen. A, guzik prawda! Bo Iversen to może sobie uzgadniać warunki z Get Well ile wlezie, ale na razie to on wraz z resztą żużloków ma focha. Na kogo? Na Ekstraligę naturalnie. I wcale się nie dziwię, bo nie można degradować zawodników do roli najemnych ścigaczy, co lecą po torze na złamanie karku ku uciesze panów w białych kołnierzykach. Szerzej o tym pisałem na swoim blogu Jak Kuba Bogu. Karanie żużlowców za wszystko również nie jest fair. To chytrość w najczystszej postaci. Chytrość i wyrachowanie. Bo działacze wiedzą, że żużlowcy podąsają się trochę, a ostatecznie i tak wrócą. Bo ostatecznie właśnie oni muszą na swój żużel zarobić.

Niemniej trzymam kciuki za protest żużlowców. Niech wygrają, chociaż intuicja mi podpowiada, że marne są na to szanse. Jak to się mówi, w kupie siła. Zatem niech zwyciężają, bo tu wszyscy w Toruniu nie możemy się doczekać oficjalnych informacji, kto zasili zespół.

A znakomite tło dla całej tej afery stanowią śmieszni już w swej naiwności kibice toruńskiej drużyny, którzy po raz kolejny podejmują próbę przekonania działaczy, że „Apator” to najodpowiedniejsza nazwa dla klubu. Było już im tłumaczone raz, drugi, trzeci i dziesiąty, że firma Apator nie chce mieć już nic wspólnego z żużlem. Poza tym każdy sobie rzepkę skrobie. To dlaczego Get Well miałoby się zgodzić na rezygnację ze sponsoringu tytularnego drużyny? To proste schematy, a wciąż dla niektórych niezrozumiałe.


Informujemy, że niniejszy cykl ma jedynie charakter satyryczny i bynajmniej jego celem nie jest obrażanie kogokolwiek. Nasza obserwacja toruńskiej sceny politycznej, sportowej czy kulturalnej skutkuje tym, że dopatrujemy się pewnych sytuacji, które nawet jeśli dotyczą rzeczy ważkich, to można je zamienić w żart. Zdajemy sobie sprawę, że wielu ludzi, w tym naszych Czytelników, ma różne poglądy, dlatego nie chcemy ich w żaden sposób urazić, a jednie ukazać weselsze spojrzenie na pewne kwestie. Tym samym zachęcamy do lektury naszego cyklu.