[NASZ CYKL] Co ma piernik do papryczki? #6

0
2029

Za nami kolejny dość nudny tydzień. W Toruniu ostatnimi czasy dzieje się jak na lekarstwo, a zwłaszcza w lokalnej polityce, co mnie martwi najbardziej. Jak już coś się dzieje, to rzadko jest to warte poświęcenia na ten temat więcej niż kilka linijek. To nie znaczy, że w Toruniu posucha totalna. Nic z tych rzeczy – parę smaczków się znalazło

Polityka

Jak wspomniałem, tutaj od paru tygodni jest dość nudno. Można odnieść wrażenie, że nadszedł jakiś sezon ogórkowy, a przecież wiadomo, że to nieprawda, bo nasi rajcy i lokalni parlamentarzyści pracują cały czas! Tylko jakoś tak po kryjomu. Pracę ostatnio umilił posłance Scheuring Wielgus z Kropki Nowoczesnej wyrok sądu ws. Jacka Międlara. Były duchowny został ukarany za podłe znieważanie gwiazdy demokracji mówiąc, że ta popiera islamizację, zabijanie poprzez aborcję, i że jest konfidentką. Dodał jeszcze, że kiedyś dla takich była brzytwa, a dziś prawda i modlitwa. Nasza obruszona krajanka zakwalifikowała to, jak prawie wszystko, jako hejt, a sąd uznał jej rację. Co się stało z podłym Międlarem? Ano, został ukarany półrocznym ograniczeniem wolności i pracami społecznymi w wymiarze trzydziestu godzin. Swoją drogą – szkoda, że tak mało. Może miałby mniej czasu na gadanie.

Wiadomo już, co się stało 25 stycznia, kiedy gnający z Piernikowa do Stolycy minister Macierewicz rozbił się w Lubiczu. Okazuje się, że przyczyną wypadku było – uwaga – niewłaściwe zachowanie kierowcy. Nie wiadomo jednak, co było tak bardzo niewłaściwe. Tego można się tylko domyślać, więc i ja przytoczę swoją wersję wydarzeń. Kierowca z BOR-u postanowił skorzystać z okazji, że wiezie na tylnym siedzeniu króla polskich zbrojeń i postanowił zadać mu parę pytań np. o Caracale. Sądzę jednak, że zamiast „caracal”, wyszło mu raczej „karakan”, co musiało rozsierdzić Macierewicza, który ruszył do kontrataku. Kierowca tak się przestraszył, że aż puścił kierownicę i złożył ręce w błagalnym geście, ale jego tłumaczenia musiały być na tyle nudne, że minister zasnął, bo – jak się dowiedzieliśmy – Macierewicz w momencie wypadku spał. Oto, co potrafi wyrządzić jedno małe przejęzyczenie. Na szczęście to tylko moja wersja, a ta właściwa jest ściśle tajna. Jednak, kto wie – może od chwili przeczytania tej historyjki już nie jest?

Miasto

Na ulicy Piekary miał miejsce wielki come back! Oto pod sądem okręgowym ponownie pojawili się obrońcy, którzy chyba nie do końca są zadowoleni z ostatniej decyzji Andrzeja Dudy i dalej mają zamiar walczyć o wolność, niezależność, niezawisłość i cokolwiek jeszcze w polskich sądach. Teraz jednak z łańcucha światła zrobił się łańcuszek, bo frekwencja jakoś nie dopisała. Nie wiem, czy to kwestia aury. Jeśli tak, to słomiany ten zapał naszych kodomitów. A może po prostu część stwierdziła, że to gra świeczki warta? W każdym coś mi się widzi, że niebawem nawet z łańcuszka zostanie li tylko ogarek. I komu wtedy go nasi dzielni obrońcy zapalą?

Ostatnimi czasy największą atrakcją w Toruniu stał się most im. Józefa Piłsudskiego. Znalazło się paru śmiałków, co na niego wlazło, czym pobudzili opinię publiczną i podsunęli całkiem fajny pomysł. Mianowicie na przęsłach mostu miałby powstać chodnik widokowy, co bez wątpienia byłoby dodatkową atrakcją dla Torunia. Wbrew wszystkim malkontentom, którzy mówią, że to dno, żenada i niepotrzebnie wyrzucane pieniądze, mówię – nie znacie się. Trzymam kciuki za realizację tego pomysłu a maruderom przypomnę raz jeszcze to, co mówiłem parę tygodni temu: „moja jest tylko racja i to jest święta racja…”

Swoją drogą, coraz bardziej światowy się ten Toruń staje. Najpierw propozycja postawienia wysokościowców rodem z Szanghaju, a teraz atrakcje prosto z Sydney. Powiem tyle – rozwijaj się nam Toruniu nasz piękny.

Sport

No i tej kolumnie dziś poświęcę najwięcej uwagi. Trzeba przyznać, że się działo. Zacznę wyjątkowo od… piłki kopanej.

Elana przegrała już drugie spotkanie z rzędu. Wcześniej jeszcze zdarzyły jej się remisy i znów coraz ciszej mówi się o pewnym awansie żółto-niebieskich do II ligi i o koncepcji Wielkiej Elany. Coraz śmielej za to dyskutuje się o odejściu Rafała Góraka z klubu. W sieci coraz więcej jest głosów mówiących, że brakuje nam piłkarzy, którzy by umierali za ten klub. I to święta prawda. Nie zbuduje się drużyny z zawodników, którzy są co pół roku wymieniani. Szczerze, to jestem pod wrażeniem, że piłkarze, którzy w Elanie grają od lat jeszcze nie dostali kociokwiku i pamiętają, kto jak ma na imię. I wina niekoniecznie tutaj musi leżeć po stronie Góraka, ale po stronie nieudolnego zarządu. Nie bójmy się tego słowa, bo jaki on jest, to widzi każdy. Zmianę drużyny zaczynajmy od góry, a nie od zawodników.

No i dotarliśmy do mojego ulubionego tematu, a mianowicie wojaży ROW-u Rybnik z PZMotem i POLADĄ. Szkoda tylko, że to już koniec całej tej sagi. Otóż PZM nagle zmienił swoje zdanie i nie wysłał ROW-u w diabły do drugiej instancji POLADY, ale… spuścił ich do I ligi. Przyszła kryska na matyska i skończyło się cwaniakowanie. Przyznaję, że fajnie się bawiłem przy opisywaniu całej tej hucpy i trochę mi jej będzie brakować, ale z drugiej strony… chyba już wszystkich to irytowało. Słyszy się gdzieniegdzie, że Krzysio Mrozek z Rybnika tak tego nie zostawi i będzie walczył o swoje (kochane pieniążki) aż do końca, ale pozwolą państwo, że już się nad tym teraz i nigdy rozwodzić nie będę. Wszak nas to nie dotyczy i oby tak zostało.

To co nas dotyczy, to na pewno kwestia tego, że niebawem możemy wraz ze Ślazakami zasilić pierwszoligowe zestawienie. Nasze upadłe „Anioły” co prawda wygrały mecz barażowy z Gdańskiem, ale tylko czterema punktami. Szanowni Państwo – spadek nigdy nie był tak realny jak w tym momencie. Nasi jeżdżą słabo i mimo tego, że im kibicuję, to mam jednak nieodparte przeczucie, że w Gdańsku niestety po raz pierwszy pożegnają się z Ekstraligą. Obym się jednak mylił. W przeciwnym razie będziemy mieli w Toruniu żużlowe piekło, jakiego nawet Dante by nie wymyślił.

Co do Get Well, to podobno jest to antypolska drużyna, która nie myśli o narodowym interesie. Do takiego wniosku doszli w ubiegłym tygodniu panowie z Głównej Komisji Sportu Żużlowego, którzy są oburzeni tym, że na MotoArenie mieli możliwość potrenowania przed Grand Prix Jason Doyle i Tai Woffinden. Zapomnieli jednak, że dzień wcześniej kręcili na niej kółka również Patryk Dudek z Bartkiem Zmarzlikiem, którzy gonią Australijczyka w klasyfikacji generalnej. Wiadomo, że nagonka na Toruń w naszym żużlu trwa już dobre parę lat, ale takich nonsensów to jeszcze nie słyszałem. Czego to ci nasi działacze nie wymyślą…


Informujemy, że niniejszy cykl ma jedynie charakter satyryczny i bynajmniej jego celem nie jest obrażanie kogokolwiek. Nasza obserwacja toruńskiej sceny politycznej, sportowej czy kulturalnej skutkuje tym, że dopatrujemy się pewnych sytuacji, które nawet jeśli dotyczą rzeczy ważkich, to można je zamienić w żart. Zdajemy sobie sprawę, że wielu ludzi, w tym naszych Czytelników, ma różne poglądy, dlatego nie chcemy ich w żaden sposób urazić, a jednie ukazać weselsze spojrzenie na pewne kwestie. Tym samym zachęcamy do lektury naszego cyklu.