Pokemon Go – dobra zabawa czy wyższy poziom zidiocenia?

0
2432

Pokemony – stworzenia, które od 1996 roku podbiły serca milionów ludzi na całym świecie. Świat pamięta czas, kiedy bohaterów popularnych gier Nintendo, a z czasem i seriali anime, wszędzie było pełno. Ludzie na kilkanaście lat jednak o nich zapomnieli. Po upływie czasu okazuje się, że zabawne, a zarazem niebezpieczne stworki wcale nie znikły. Jest ich jeszcze więcej niż przedtem i to wcale nie w telewizji, a… świecie rzeczywistym

Pokemony po paru latach niebytu na nowo podbijają świat, a umożliwia im to – a jakże by inaczej – aplikacja na smartfony. Tak w końcu przystało na XXI wiek. „Pokemon Go”, bo tak się nazywa coraz bardziej popularny program, umożliwia każdemu użytkownikowi systemu iOS oraz Android zostanie trenerem Pokemon. Chodząc po mieście, parku, lesie, płynąc kajakiem, promem, będąc w górach czy nawet u siebie w domu lub w kościele możemy natknąć się na pokemony – one są po prostu wszędzie. Spyta się ktoś – „no dobra, ale przecież każda gra ma swoje ramy przestrzeni. Jak jest w tym przypadku?” Odpowiedź jest prosta – sky is the limit. Areną jest cały świat, co jest możliwe dzięki systemowi GPS. Gra od razu spotkała się z poklaskiem ze strony posiadaczy smartfonów i to nie tylko tych, którzy urodzili się na przełomie wieków. Od jakiegoś czasu na całym świecie można spotkać mnóstwo osób w różnym wieku, gapiących się w ekran swojego telefonu i szukających Pidgey’a w centrum swojego miasta. Wydaje się, że to znakomita alternatywa spędzenia wolnego czasu, która może w końcu powyciągać dzieciaki z domów. Sam jestem zwolennikiem jakiejkolwiek aktywności fizycznej i nie odnajduję w samej idei gry niczego nienormalnego albo niestosownego. Co więcej, jestem gotowy jej przyklasnąć! Bądź co bądź, zmusza ona gracza do wyjścia z domu i poruszania się (kto wie, może ktoś dzięki pokemonom po raz pierwszy odkryje walory turystyczne swojego miasta?), a taki dłuższy spacer już można zaliczyć jako formę aktywności. Niestety, gra ma też swoje ciemne strony, biorące się po części z pewnych niedociągnięć twórców aplikacji, ale także z braku wyobraźni wielu graczy. Kładzie to nie tylko cień na samą ideę gry, ale także na kierunek, w którym zmierza nasza populacja.

Mewtwo ponownie omamia

Fani serii Pokemon z całą pewnością mają świadomość, kim jest Mewtwo. To najpotężniejszy pokemon, jakiego widziała popularna seria seriali animowanych. Ulepszony klon Mew należał do rodzaju pokemonów psychicznych, a zatem takich, które potrafią omamić, narzucić własną wolę, a nawet doprowadzić do szaleństwa. W pewnym mieście dopiął swego i doprowadził dziesiątki łowców pokemonów do kompletnego bzika. Ludzie, by złapać legendarnego pokemona zaryzykowali wyjście na autostradę i potrącenie samochodem. Sytuacja absurdalna, ale niestety prawdziwa. Zresztą zobaczcie na poniższym filmiku.

https://www.youtube.com/watch?v=X5ljFLtFNGU

Kolejnym absurdem jest sytuacja, która nie tak dawno opisywał jeden z popularnych portali opiniotwórczych, a która to sytuacja miała miejsce w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Błędem i niedopatrzeniem twórców gry jest zlokalizowanie pokemonów w tym miejscu. Z kolei kompletnym brakiem wyobraźni i ogłady jest łapanie stworków w miejscu pamięci przez turystów. Podobnych przykładów nie trzeba szukać daleko. Ten sam portal opisuje niemalże identyczną sytuację w Polsce na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau.

Powyższe przykłady są smutnym potwierdzeniem tego, że nawet tak niewinna i cokolwiek atrakcyjna aplikacja może prowadzić do kompletnego zidiocenia społeczeństwa. Ponadto w dobie komputerów i doniesień o coraz większym odsetku dzieci uzależnionych od sprzętów elektronicznych, taka zabawka może stać się narzędziem, które może prowadzić do tragedii. Mało wiarygodna ewentualność? Nic bardziej mylnego. Są już pierwsze głosy mówiące o pomysłowości złodziejów, którzy za pomocą „Pokemon Go” zwabili ofiarę i ją obrabowali. Wszystko dlatego, że poszkodowany chłopiec czy dziewczynka chciał za wszelką ceną mieć atrakcyjnego po ewolucji pokemona. Brzmi to trochę jakby świat wirtualny pokrył się z rzeczywistością. A może to my już mamy wypaczone pojęcie rzeczywistości? Może żyjemy już w świecie quasi wirtualnym, a real zostawiamy za sobą? Patrząc na niektórych fanów pokemonowej aplikacji, taki wniosek można wysnuć. Produkt The Pokemon Company nie jest jeszcze w stu procentach dopracowany. Życie pokazuje, jak wiele trzeba jeszcze szczegółów dopiąć. Proponuję zacząć od elementu moim zdaniem najważniejszego. Przeprowadzenia kampanii, która uświadomi graczy, że „Pokemon Go” to jest li tylko wyłącznie aplikacja, a nie prawdziwe życie. Może wtedy unikniemy masowego zidiocenia społeczeństwa? Szkoda, by taka była konkluzja przyjemnego programu, przy pomocy którego fajnie można spędzić czas, poznając nowych znajomych. Bo taka w końcu jest idea gry. Wszystko jest dla ludzi, ale, na litość boską, z głową, drodzy państwo! Z głową!