Po przygodach z wszystkimi nowymi inwestycjami drogowymi w Toruniu, przyszedł czas na przejażdżkę Trasą Średnicową. W dobie dyskusji o przedłużeniu tej drogi, omówienie jej wad i zalet będzie idealnym prezentem dla drogowców. Jak zatem prezentuje się ta bardzo medialna trasa?
Pierwsze, co mnie urzekło, to dwa pasy w kierunku miasta, które pozwalają na szybkie wyprzedzenie jakiegoś zawalidrogi w rdzewiejącym Tico. Świetna sprawa i duży plus za takie rozwiązanie. Jedziemy dalej i już mała wpadka, bo dwa pasy zaczynają złączać się w jeden, jakby nie można było ich pociągnąć kawałek dalej, do pierwszych świateł. No, ale trudno, może tak miało być.
Jednak to, co czeka nas dalej naprawdę wprawiło mnie w osłupienie. Znów dwa pasy łączą się w jeden piękną zwężką. Przypomina to sytuację z filmu „Zróbmy sobie wnuka”, gdzie w centrum miasta jakiś gość ma działkę, której nie chce sprzedać. Na Trasie Średnicowej wygląda to jak miejsce do postawienia kolejnego Orlika. Może miasto ma takie plany? Taka atrakcja dla kierowców i dla przechodniów, którzy mogliby obserwować rozgrywki z kładki, która jest nad tym terenem.
Dla grających też byłaby to świetna dawka adrenaliny, gdy widzieliby nadjeżdżające auta, które w ostatniej chwili omijają boisko. Plus dla miasta. Minęliśmy teren pod Orlik i lecimy dalej. Wszystko bez większych problemów, asfalt fajny i równy, sygnalizatory sprawnie działają, korki się nie tworzą, powoli zakochuje się w nowej trasie, ale nagle dojeżdżam do końca drogi i chcę skręcić w prawo, w ul. Szosa Chełmińska moje oczy zamieniają się w dziesięć złotych rozmienione na pięciozłotówki. Szok i niedowierzanie, milion pytań bez odpowiedzi. Otóż skręcając w prawo z pasa, który jest do tego przygotowany, trzymając się go tak, jak być powinno, lądujemy maską w wielkim znaku, który informuje, że ten pas właśnie się skończył.
Nie mam pojęcia, kto wymyślił takie rozwiązanie, ale na pewno jest idiotą. Rozumiem, że miasto ma plany na rozbudowanie Szosy Chełmińskiej do dwóch pasów w dwóch kierunkach. Rozumiem, że obecne rozwiązanie jest tymczasowe i kiedyś skręcając tam w prawo nie walniemy w znak, tylko będziemy mieli swój pas ruchu. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego pole wyłączone z ruchu zrobiono na prawym pasie, z którego skręt w prawo byłby zupełnie naturalny? Dlaczego nie namalowano pasków pola wyłączonego z ruchu właśnie na tym pasie, na którym wjeżdżamy w znak? Teraz w tamtym miejscu nie da się nie złamać przepisów, bo aby nie walnąć w biało-czerwony znak, trzeba przeciąć ciągłą linię i tak naprawdę zmienić pas w środku manewru.
Pytam się więc – po co te wszystkie malunki w tym miejscu? Czyżby ktoś z projektantów miał złe oceny z plastyki w podstawówce i swój żal do nauczycielki chciał przelać na asfalt w postaci białych pasków? Oznakowanie poziome jest nie tylko po to, aby motocykliści tracili przyczepność w miejscach, w których jest farba, ale także po to, aby informować kierowców, na jakim pasie się znajdują i którego mają się trzymać. Wystarczyłoby wyznaczyć pole wyłączone w ruchu na pasie, z którego obecnie skręcają kierowcy, a usunąć je z pasa, na którym jest teraz. Prawy pas do skrętu w prawo, proste. Jak miasto rozbuduje Szosę Chełmińską, pole wyłączone z ruchu się wtedy zamaże, powstaną dwa pasy do skrętu w prawo, proste. Jak widać nie dla wszystkich. O ile na nowej estakadzie mamy jeszcze chwilkę, aby zmienić pas z prawego na lewy, tak przy skręcie w prawo na Szosę Chełmińską czasu na zastanowienie nie mamy wcale i albo tniemy wszystko jak leci, albo lądujemy w znaku, który zatrzymałby nawet czołg. Toruń – miasto kończących się pasów.
Naprawdę uwielbiam Trasę Średnicową, odciążyła bardzo ruch w centrum miasta i obecnie nie ma tam korków. Toruń przecina się nią bardzo sprawnie i wielki plus za tę inwestycję. Serio, bez ironii. Jednak te dwie, czy nawet trzy wpadki, są jak kamyki w bucie, które utrudniają chodzenie. O ile dwie zwężki można jakoś przełknąć i machnąć na to ręką, o tyle bubla ze skrętem w prawo na końcu trasy wybaczyć nie można. Sprawia on, że miejsce jest najzwyczajniej w świecie niebezpieczne i zmusza kierowców do łamania przepisów. Pamiętajcie projektanci, nie ważne jak zaczynacie, ważne jak kończycie.