Czy legendarne, choć zaniedbane i zapuszczone toruńskie forty czeka lepsza przyszłość? W to wierzą i do tego dążą coraz liczniejsi pasjonaci historycznych obiektów w naszym mieście. Do takich osób zaliczają się członkowie toruńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, którzy w niedzielę po raz kolejny przeprowadzili prace porządkowe na Forcie I „Jan III Sobieski”
Problem toruńskich fortyfikacji jest znany nie od dziś. Mimo wielu apelów, różnych obietnic i samej wartości, jaką posiadają toruńskie forty, trudno dopatrzyć się szczęśliwych perspektyw na przyszłość. Przy częstej bierności właścicieli takich zabytkowych obiektów we znaki daje się przyroda. Stale rozrastające się krzewy, trawy i działanie warunków atmosferycznych, jak deszcz powoduje, że forty stają się trudno dostępne. Wtedy do działań przechodzą członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, którzy z własnych chęci dbają o toruńskie forty. W ostatnią niedzielę zgromadzili się na terenie Fortu I.
Przeszli do działań
– Odkrzaczanie i oczyszczanie Fortu I rozpoczęło się około 2004/2005 roku – mówi Adam Kowalkowski, wiceprezes toruńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. – Już wtedy przychodziły tutaj pierwsze grupy pasjonatów. Szczególnie dbali o zespół bateryjny, tak zwaną „wyspę”. My jako pasjonaci fortyfikacji, potem już jako Towarzystwo Opieki Nad Zabytkami pracujemy tutaj od 2015 roku. Robimy to w miarę regularnie, przynajmniej raz na pół roku. Zależy nam, by chociaż przed zimą zostawić ten obszar oczyszczonym. Udało nam się pozyskać zezwolenia na prace porządkowe. Należy pamiętać, że Fort I jest obiektem rejestrowym, wpisanym jeszcze w latach 70-tych do rejestru zabytków, stąd takiego rodzaju prace muszą być usankcjonowane prawnie.
Zewnątrz fort przybiera niepozorny wygląd. Gdy wchodzimy na jego dziedziniec widzimy jedynie elewację ogromnego bloku koszarowego. Dostęp do niego jest utrudniony, ale nie niemożliwy. Musimy jednak wiedzieć, że bez latarki i dobrego przewodnika można łatwo pobłądzić, a nawet się zgubić. W środku rozciągają się ogromne korytarze, z których dostaniemy się do równie przestrzennych i tajemniczych pomieszczeń. Niegdyś znajdowały się tam sale żołnierskie i oficerskie, latryny, maszynownia, dwie kuchnie a nawet piekarnia oraz – co chyba najciekawsze – blok baterii pancernej z zachowanymi potężnymi trzema wieżami artyleryjskimi wraz z mechanizmami, które niegdyś były wyposażone w haubice H.P.T. 90 kalibru 21 cm. Całość tworzy swoistą przestrzeń, która wywiera ogromne wrażenie na każdym. Będąc w forcie czujemy historię na każdym kroku.
– Dzięki takim działaniom udaje nam się zbierać nowe osoby, które właśnie w czasie takiego oczyszczania integrują się – dodaje Adam Kowalkowski. – Co więcej, zawsze pod koniec tych kilkugodzinnych prac pokazujemy im cały fort, zespół bateryjny i dostępne pomieszczenia wewnątrz. Osoby, które do nas dołączają na pewno nie wychodzą – mówiąc kolokwialnie – z pustymi rękoma. Zdobywają jakąś wiedzę i – co dla nas ważne – przekazują ją dalej. Miłośników fortyfikacji w Toruniu jest coraz więcej. A im więcej ludzi tutaj przychodzi, tym te fortyfikacje są bezpieczniejsze. Jeżeli bywać tu będzie coraz więcej ludzi, wszelkiego rodzaju dewastatorzy, złomiarze zaczną się zastanawiać, czy warto tutaj wracać. Ktoś w końcu ich zauważy i zainterweniuje.
W podziemiach fortu niemal w każdym miejscu odczuwalna jest unikatowa, tajemnicza atmosfera. Czuć grozę, a jednocześnie zafascynowanie. Zadajemy sobie pytanie, dlaczego wcześniej tam nie byliśmy i co powoduje, że to wciąż mało popularne i niedoceniane zabytki. Problemem może być nie tylko brak popularyzacji i promowania takich miejsc, ale także często utrudniony dostęp. To starają się zmienić pasjonaci fortyfikacji, członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami i w rzeczy samej nasi rozmówcy.
– Obecnie skupiamy się tylko i wyłącznie na Forcie I, zaś poprzedniego roku porządkowaliśmy Fort VIII „Kazimierza Wielkiego” – mówi Kamil Tomczyk, jeden z członków toruńskiego oddziału TOnZ, społeczny opiekun zabytków i przewodnik po Twierdzy Toruń. – Często odwiedzając ten fort widzieliśmy jaką erozję struktury ceglanej powoduje woda utrzymująca się w bloku koszar szyjowych, do którego wjazd znajduje się na poziomie fosy. W zależności od pory roku woda sięgała nawet do metra wysokości w korytarzu głównym oraz przylegających do niego pomieszczeniach. Stwierdziliśmy, że należy jakoś obniżyć poziom wody, a jednym wyjściem było oczyszczenie kinety czyli rowu odwadniającego biegnącego dnem fosy, z założenia suchej, żeby po prostu ta woda zeszła z bloku wjazdowego i poterny głównej. Prace trwały od czerwca przez okres wakacji. Raz pomagała nam straż pożarna. Odpompowała wodę ze zlewni, która zbierała wodę i podziemnym kanałem w stronę Fortu IX prowadziła ją do Wisły. Dzięki pomocy strażaków udało się oczyścić całą tą zlewnię z otworami przelewowymi.
Niedzielne prace na terenie Fortu I (fot. Agnieszka Krawczyk/chillitorun.pl)
– Prace, w których pomagają nam służby państwowe muszą być uwarunkowane prawnie – dodaje Adam Kowalkowski. – Toteż prosiliśmy właściciela, by podpisał się pod zezwoleniem. Jest to obiekt prywatny, stąd też nie mogliśmy sami działać. Udało się pozyskać zezwolenie i już od lipca do końca roku mogliśmy tam pracować. Oprócz odwodnienia fosy oraz obniżenia poziomu wody w latrynie i pomieszczeniach koszar szyjowych, udało się odkrzaczyć obszar całej fosy, po obu stronach rowu odwadniającego. Ponadto my oraz inni niezwiązani z nami pasjonaci odkrzaczyli cały dziedziniec wewnętrzny Fortu VIII.
Historia, która nie pójdzie w zapomnienie
Fort I powstał w latach 1888-1892. Koszt budowy wyniósł ogromną sumę 3 697 710 marek (z gruntem 3 800 778 marek). To jedyny taki obiekt w Toruniu wyposażony w cztery haubice wieżowe typu H.P.T. 90 ukryte pod kopułami pancernymi. Pancerz o łącznej grubości 26 cm był wykonany z hartowanego staliwa węglowego. W Forcie I znajdowało się miejsce dla załogi złożona z 200 żołnierzy piechoty, 152 artylerzystów, 6 saperów oraz 13 oficerów dowództwa. Nie mieszkali oni na stałe w forcie, skoszarowani byli w tak zwanych „Koszarach Kamiennych.
Równie ciekawą choć zapomnianą historię posiada Fort VIII.
– W Forcie VIII od 1989 do bodajże 1993 roku było miejsce upamiętniające wydarzenia z okresu wojennego – powiedział Adam Kowalkowski. – Od 1940 do 1943 roku znajdowało się tam więzienie śledcze Gestapo. Niemcy przetrzymywali tam wielu mieszkańców Torunia i okolic, których później wypuszczano lub przewożono do Warszawy do Pawiaka. Po kilku miesiącach część zostawała rozstrzeliwana w Palmirach, a część przewożono do więzienia w Potulicach. Było to znane upamiętniające miejsce w Toruniu. Niestety później zostało ono całkowicie zdewastowane. To co po nim zostało to tylko dwa metalowe miecze i jeden stalowy krzyż.
Fort I to tylko jeden z obiektów wchodzących w skład potężnego systemu fortyfikacyjnego jakim była pruska, a następnie niemiecka Twierdza Toruń. W jej skład wchodzi 15 fortów pierścienia zewnętrznego oraz trzy forty będące częścią pierścienia wewnętrznego lub ujmując to inaczej – rdzenia twierdzy. Część z nich jest własnością prywatnych osób, lub są dzierżawione, nie zawsze z korzyścią dla tych obiektów. W chwili obecnej tylko Fort XIII jest nadal własnością wojska.
Toruńska twierdza spełniła swoje główne zadanie – odstraszanie Rosjan. Nasi wschodni sąsiedzi czuli respekt, omijali Toruń i niechętnie decydowali się podejść pod jej silne fortyfikacje. Forty nie były jednak świadkami krwawych walk pomiędzy wrogimi stronami I wojny światowej. Kolejny burzliwy okres z życia fortyfikacji to niemieckie przygotowywania do obrony miasta podczas II wojny światowej. W latach 1944/1945 na linii fortów wykopano ciągły rów przeciwpancerny, wzmocniony okopami oraz stanowiskami dla artylerii i broni maszynowej.
Po odzyskaniu przez Toruń niepodległości, w 1920 roku, Niemcy opuszczając miasto, wywieźli z twierdzy całe uzbrojenie i wyposażenie. W okresie międzywojennym oraz w czasie II wojny światowej forty przejściowo pełniły rolę koszar lub magazynów. ( Forty lewobrzeżne podczas II WŚ w latach 1940-1945 były częścią niemieckiego obozu jenieckiego Stalag XX-A) Po 1956 roku część z fortów przeszła pod zarząd administracji cywilnej. Wtedy poniosły one największe straty. Na Forcie I rozebrano ceglane obmurowanie fosy, częściowo kaponiery przeciwskarpowe, stajnię, schron lewej baterii skrzydłowej oraz zniszczono wieżę pancerną nr 1. W latach 1960-1991 mieścił się w nim zakład Centralnych Piwnic Win Importowanych. Obecnie – poza tym, że jest własnością Gminy Miasta Toruń – stanowi miejsce melin i raj dla zbieraczy złomu…
Dla nich zabytek ma znaczenie
Na szczęście znajdują się osoby i organizacje, dzięki którym takie miejsca nie dadzą się zapomnieć. Celem Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami jest ochrona zabytków i krajobrazu kulturowego oraz pobudzanie inicjatywy społecznej na rzecz takich działań.
– Towarzystwo Opieki nad Zabytkami założono jeszcze w okresie międzywojennym – dodaje Adam Kowalkowski, wiceprezes TOnZ w Toruniu. – Zarząd główny znajduje się w Warszawie. Każde większe miasto stara się posiadać taki oddział miejski. Nasz toruński działa od początku 2015 roku, więc jesteśmy dosyć młodym odłamem tej organizacji. Zajmujemy się nie tylko fortyfikacjami. Toruń jest miastem specyficznym. Zabytki są tutaj praktycznie na każdym kroku. Oczywiście najbardziej znana jest starówka, ale również mamy też mniej znane, zapomniane, a nawet niechciane zabytki. Są one rozrzucone po toruńskich przedmieściach, takich jak Bydgoskie, Chełmińskie, Mokre czy Jakubskie. Oprócz obiektów mieszkalnych są to zespoły przemysłowe, no i oczywiście fortyfikacje, które od 1971 roku wpisywano do rejestru zabytków. Są jeszcze obiekty, które naszym zdaniem powinny się znaleźć w takim spisie. Chociażby tak zwane schrony międzypolowe. Jest ich w Toruniu dosyć dużo. Mamy 31 schronów piechoty, 26 amunicyjnych i 26 dla artylerzystów.
TOnZ to spadkobierca i kontynuator Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, założonego w roku 1906 z inicjatywy naukowców i społeczników zainteresowanych ochroną narodowego dziedzictwa. Reaktywowanie Towarzystwa pod jego obecną nazwą nastąpiło w roku 1974 z inicjatywy wybitnych przedstawicieli środowiska konserwatorów zabytków, historyków sztuki i działaczy społecznych.
– Towarzystwo Opieki Nad Zabytkami ma na celu chociażby zwracanie uwagi, ostrzeganie czy też zgłaszanie odpowiednim służbom różnego rodzaju dewastacje zabytków – kończy Kamil Tomczyk, jeden z członków toruńskiego oddziału TOnZ. – Nasza współpraca ze służbami konserwatorskimi pomaga ratować takie miejsca. Miejmy nadzieje, że to będzie się dalej rozwijało. Naszym zadaniem jest wspieranie konserwatorów. Sami nie są w stanie wszystkim się zająć. Na bieżąco zgłaszamy jakiekolwiek zamiany tym służbom, by wiedziały one, co się tam dzieje. Wszyscy dążymy do jednego celu – ochrony naszego dziedzictwa kulturowego.
(fot. Agnieszka Krawczyk/chillitorun.pl)