Twierdza Toruń, która powinna przynosić chlubę naszemu miastu, notorycznie jest zanieczyszczana i zaniedbywana, co zmierza ku jej zapomnieniu. Tym razem kolejny już cios postanowili zadać wandale…
Problem z wandalami pozostawiającymi po sobie „pseudo graffiti” jest znany nie od dziś. Wizytówki „ulicznych artystów” spotkamy w wielu często zaniedbywanych, opuszczonych miejscach. Przykładem mogą być toruńskie forty, z których większość – przez bierność właścicieli – pozostawiona jest na pastwę losu. Od wielu lat toruńskie zabytki architektury militarnej odwiedzają nie tylko pasjonaci fortyfikacji, ale także… pseudo (co warto podkreślić) kibice i. Niestety ci lubią pozostawiać po sobie ślady. Takie pojawiły się ostatnio na murach Fortu VII.
– Na „nowe” malunki „pseudokibiców” Apatora, czyli klubu żużlowego, natknąłem się podczas spaceru 4 kwietnia – powiedział Kamil Tomczyk. – Często odwiedzam Fort VII przy Polnej i właściwie za każdym razem widzę nowe bazgroły – wymalowane znaki Polski Walczącej, herby klubów i inne, często dla nas niezrozumiałe napisy. Nasze środowisko fortecznych pasjonatów zawsze, lekko mówiąc, drażni, gdy dewastowane są zabytki architektury militarnej.
Jak zrelacjonował nam Kamil Tomczyk, nowe „malunki” pojawiły się na ceglanych fasadach kaponier i remiz artyleryjskich Fortu VII „Tadeusz Kościuszko”. Obiekt od dawna jest zaniedbany i obmalowany różnymi napisami, jednak teraz są one dosłownie wszędzie, szpecąc to, co do tej pory wyglądało w miarę porządnie…
– Fort VII miał tego pecha, że po 1956 roku rozebrano niemal na całym obwodzie ceglane mury fosy, który były główną przeszkodą uniemożliwiającą dostęp do obiektu – opisuje Tomczyk. – Z racji tego, że fosa i wewnętrzne dziedzińce są ogólnodostępne jest to często odwiedzany fort przez detektorystów, bezdomnych, złomiarzy i wandali, którzy pozostawiają po sobie niechlubne pamiątki w postaci niezakopanych dołków, śmieci i malunków.
Fort VII to obiekt o ciekawej przeszłości, jeden z głównych punktów historycznej mapy dziewiętnastowiecznych i dwudziestowiecznych dziejów Torunia. Miejsce służyło jako szpital weneryczny, koszary, magazyny, a nawet obóz dla internowanych. A jaką funkcję ma dziś…?
– Wiele lat temu w lewej kaponierze barkowej znajdowała się izba pamięci poświęcona istniejącemu w Forcie VII na przełomie 1939/1940 obozowi dla osób internowanych z Torunia i okolic. Dziś już nie ma po niej śladu, wszystko zdewastowano, a wewnątrz zalegają hałdy śmieci po bezdomnych. Kilka lat temu ostatecznie ich stamtąd przepędzono. Jednak problem się nie skończył, gdyż teraz przyszli „pseudo grafficiarze” – dodaje nasz rozmówca.
Ten i inne obiekty Twierdzy Toruń jest stale odwiedzany przez pseudokibiców, którzy w całkiem niezrozumiały sposób wolą prezentować swoje oddanie klubowi niż szanować dziedzictwo historyczne własnego miasta.
– Często udaje nam się ich przegonić, jednak nie sposób uchwycić ich na gorącym uczynku, gdyż obiekt z zewnątrz nie jest pilnowany, jedynie wnętrze fortu jest stale dozorowane – mówi nasz rozmówca. – Problem z malunkami nie jest tylko bolączką tego obiektu, można je zaobserwować na wszystkich ogólnodostępnych fortach. W sierpniu 2016 roku koledzy z Toruńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. – Dariusz Kowalski i Krzysztof Kochański usunęli podobne bazgroły z pancerzy na Forcie I. Notorycznie dewastowane są pancerze oraz betonowa fasada zespołu Baterii Półpancernej będącej pod opieką Toruńskiego Towarzystwa Fortyfikacyjnego. Wymieniać można dalej – Fort VIII, Fort XI, Fort XII i XV.
Jak można wywnioskować z pozostawionych malunków, sprawcami są „kibice” (najczęściej mający z kibicowaniem mało wspólnego) Elany i Get Well. W trudnej sytuacji iskrę nadziei dał właściciel Fortu IX, który pokazał, że o obiekt warto dbać.
– Dzięki działaniom właściciela Fortu IX udało się wyczyścić malunki szpecące ceglane elewacje remiz działowych na wale artyleryjskim – dodaje Tomczyk. – Czyszczenie graffiti jest pracą bardzo czasochłonną i kosztowną. Jednym ze sposobów ich usunięcia jest pokrycie zabrudzonej powierzchni odpowiednim środkiem chemicznym, a następnie płukanie gorącą wodą, najlepiej pod ciśnieniem.
Co na to polskie prawo? Czy opisywane działania kibiców podchodzą pod paragraf? W Artykule 108. „Niszczenie lub uszkadzanie zabytku”, z Ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami czytamy:
1. Kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
3. W razie skazania za przestępstwo określone w ust. 1 sąd orzeka, a w razie skazania za przestępstwo określone w ust. 2 sąd może orzec, nawiązkę na wskazany cel społeczny związany z opieką nad zabytkami w wysokości od trzykrotnego do trzydziestokrotnego minimalnego wynagrodzenia.
Toruńscy pasjonaci fortyfikacji nie zamierzają odpuszczać! W pierwszej kolejności sprawa trafi do przedstawicieli klubów. Historycy nie chcą jednak pakować wszystkich kibiców do jednego wora. Wierzą, że są w naszym mieście normalni kibice, którzy nie decydują się na takie wybryki. Niestety w każdym takim gronie pojawiają się odstępstwa.
– Sprawę tych „malunków” na Forcie VII będziemy w najbliższym czasie zgłaszać do przedstawicieli klubu KS Toruń oraz do służb konserwatorskich – kończy Kamil Tomczyk. – Z pewnością klub nie zezwala na takie akty wandalizmu i mamy nadzieję, że zareaguje na to odpowiednio.
Podobnych aktów wandalizmu nie popiera również Stowarzyszenie Kibiców Elany Toruń. W rozmowie z nami prezes SKETu, Marcin Lewandowski podkreśla, że do graffiti przeznaczone są legalne miejsca, a nie forty.
– Zdecydowanie sprzeciwiamy się oszpecaniu fortów, całkowicie odcinamy się od tego typu wandali – mówi Lewandowski. – Jako Stowarzyszenie Kibiców Elany Toruń zapewniamy miejsca do legalnego graffiti, które prezentuje się okazale, jest legalne i ma walory artystyczne. Tak jest chociażby na Mokrym.
(fot. Kamil Tomczyk)