Bez niespodzianki na Tor-Torze. Nesta przegrywa kolejny mecz

0
1385

Za nami czwarta kolejka Polskiej Hokej Ligi. Kolejna, której toruńska drużyna nie może zaliczyć do udanych. Tym razem hokeiści TKH Nesty Mires Toruń przegrali u siebie z Comarch Cracovią Kraków i w dalszym ciągu pozostają z jednym punktem w ligowej tabeli

Remis, który udało się wywalczyć parę dni temu w Sanoku, w meczu z faworyzowaną ekipą Ciarko KH, rozbudził nadzieje w toruńskich kibicach na to, że ich drużyna w końcu zacznie zdobywać ligowe punkty. Niestety, mecz z Comarch Cracovią szybko sprowadził ich na ziemię.

Już od samego początku spotkania na tafli dominowali krakowianie. Gospodarze nie dawali jednak za wygraną i już po niespełna trzech minutach od pierwszego gwizdka byli bliscy strzelenia bramki. Nie udało się jednak wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem i goście ruszyli do kontrataku, który zakończył się trafieniem Damiana Słabonia. Od tej pory na lodowisku rządzili niepodzielnie krakowianie. Hokeiści z południa Polski okupowali toruńską bramkę, podejmując przy tym wiele prób strzałów. Od czasu do czasu role się odwracały i to gospodarze przechodzili do kontrataków, które jednak były w ich wykonaniu nieskuteczne. Mimo to los uśmiechnął się do torunian i w dziesiątej minucie spotkania doprowadzili do wyrównania, a zdobywcą gola został Michał Kalinowski. W sercach toruńskich kibiców na nowo odżyły nadzieje na sukces. Tuż przed przerwą przygasił je jednak Patrik Svitana, który ponownie dał prowadzenie krakowianom. Tym samym goście schodzili na przerwę z jednobramkową zaliczką.

Druga tercja na długo zostanie w pamięci toruńskich fanów. Głównie za sprawą wyjątkowo kiepskiej gry ich zespołu. Pierwszą bramkę hokeiści Nesty Mires Toruń stracili już po upływie minuty od początku drugiej odsłony spotkania. To bardzo negatywnie wpłynęło na ich grę. Podopieczni Olega Małaszkiewicza gubili się w rozgrywaniu akcji i wielokrotnie tracili krążek na rzecz przeciwników, a ci z kolei bezlitośnie egzekwowali błędy torunian i strzelali kolejne gole. Doszło nawet do sytuacji, w której goście prowadzili już 5:1. Torunian stać było jednak jeszcze na jeden zryw, który zakończył się bramką Mariusza Kuchnickiego.

Dopiero w ostatniej części spotkania nasz zespól zaprezentował się tak, jakby sobie tego życzyli fani. Gospodarze postawili trudne warunki gry krakowianom, co kończyło się wielokrotnie wykluczeniem z gry poszczególnych zawodników. Jednak to goście wykorzystywali lepiej grę w przewadze i zdołali jeszcze bardziej dobić torunian, zdobywając szóstego gola. Strzelcem po raz kolejny był – znakomity tego dnia- Filip Drzewiecki, dla którego było to trzecie trafienie w meczu z torunianami.

Jak widać ciężki jest los beniaminka Polskiej Hokej Ligi. Nie ma jednak co rozmyślać o porażkach, tylko znaleźć w sobie mentalność zwycięzców. Oby doszło do tego jak najszybciej, bo sezon pędzi w ekspresowym tempie. Już w piątek torunian czeka kolejny trudny sprawdzian. Hokeiści Nesty Mires będą podejmowani na trudnym terenie w Oświęcimiu, gdzie zmierzą się z tamtejszą Unią. Oby z lepszym skutkiem niż dotychczas.