Jak przegrać wygrany mecz

0
1503

Dla torunian było to bardzo udane spotkanie… Niestety, tylko do czasu. Po trzech strzelonych bramkach zawodnicy Leszka Minge stracili siedem z rzędu i tym samym pokazali jak przegrać wygrany mecz i stać się pośmiewiskiem dla całej hokejowej Polski

Od samego początku spotkania na tafli przeważali gospodarze. Parokrotnie udało im się zamknąć katowiczan w ich tercji, co poskutkowało dwoma strzałami na bramkę. Goście potrafili jednak odpowiedzieć i wyprowadzić groźne kontrataki. Skuteczniejsi byli jednak torunianie, których akcje poskutkowały bramką już po siedmiu minutach gry. Zawodnicy Leszka Minge byli w stanie przedrzeć się z krążkiem pod samą bramkę przeciwników. Tam do Jaroslava Sarsoka podał Bartosz Fraszko i Czech bez problemów pokonał bramkarza Naprzodu. Strzelona bramka podziałała pozytywnie na toruńską ekipę. Przez cały czas Nesta rozgrywała krążek pod bramką Michała Elżbieciaka, jednak nie udało się zdobyć drugiego trafienia. Do czasu… Dominacja torunian poskutkowała po raz kolejny i podopieczni Leszka Minge strzeliła drugiego gola. Zdobywcą bramki został Michał Kalinowski, a podawał mu Łukasz Chrzanowski. Kibice byli pozytywnie zaskoczeni postawą swojej drużyny, tym bardziej, że ostatnimi czasy nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Zaskoczeni byli też przeciwnicy, którzy chyba nie dowierzali w to co się dzieje na tafli. Bądź co bądź poprzednie dwa spotkania z Nestą wygrali. Katowiczanie popełniali wiele błędów, które skutkowały stratą krążka. To pozwoliło gospodarzom spokojnie prowadzić grę i dowieść zwycięstwo do końca pierwszej tercji.

Druga część spotkania ponownie zaczęła się od mocnego uderzenia torunian. Nesta Mires potrzebowała tylko pięćdziesięciu sekund na strzelenie trzeciego gola. Bramkę dla gospodarzy strzelił Daniel Minge. Goście nie pozostali jednak bierni wobec niekorzystnego wyniku i potrafili odpowiedzieć trafieniem na trafienie. Bramkę z kontrataku zdobył Michaił Kozłow. Po chwili Naprzód cieszył się już z kolejnego trafienia, które padło łupem Marka Indry. Ta bramka zdecydowanie dodała skrzydeł gościom, którzy zaczęli dominować na tafli. Sytuacja zatem się odwróciła i to hokeiści z Torunia musieli zająć się grą obronną, żeby nie utracić prowadzenia.

Starania torunian były jednak niewystarczające. Hokeiści Janowa zdobyli kolejną bramkę i odrobili starty. Co ciekawe zajęło im to niecałe cztery minuty. Wszystko zatem wróciło do normy…

Torunianie resztę drugiej tercji spędzili pod swoją bramką i starali się utrzymać remis. Nie wyszła im nawet ta sztuka. Dwie minuty przed końcem drugiej części meczu krążek do bramki skierował Rafał Bibrzycki. Torunianie są zatem doskonałym przykładem jak fatalnie stracić trzybramkową przewagę. Kolejna bramka była już tylko kwestią czasu i gwoździem do trumny dla torunian. Wbił go Adrian Kowalówka. Tym samym wynik po drugiej tercji niczym nie przypominał tego z pierwszej. Naprzód Janów prowadził już 5:3.

Trzecia tercja nie przysporzyła już takich emocji jak dwie poprzednie. Torunianie dalej byli spychani pod własną bramkę i tylko czasem potrafili wyprowadzić jakiś kontratak. Te jednak kończyły się nie po myśli gospodarzy. W związku z tym dwubramkowa strata nadal się utrzymywała. Dopiero na dziesięć minut przed końcem meczu torunianie stracili kolejnego gola. Szóstą bramkę dla katowiczan zdobył Łukasz Sękowski. Można powiedzieć, że w tym momencie było już „pozamiatane”. Spowodowało to wielką frustrację w szeregach torunian. Dała o sobie znać na sześć minut przed końcem meczu, kiedy w ruch poszły pięści Marka Indry i Piotra Huzarskiego. Ostatecznie konflikt został zażegnany, a obaj hokeiści wylądowali na ławce kar.

To był początek wojny, która rozpętała się chwilę później na toruńskiej tafli. Nerwy brały górę po obu stornach, a zamiast hokeja kibice mogli zobaczyć pokaz crashed race’u.

Nie ma chyba odpowiednich słów, aby skomentować dzisiejsze poczynania Nesty Mires. Torunianie rozegrali jeden z najgorszych meczów w tym sezonie, chociaż początek był bardzo obiecujący. Od dziś podopieczni Leszka Minge mogą służyć jako przykład do unikania dla młodych hokeistów. Wygranego meczu raczej nie wypada przegrać. Niestety są wyjątki od tej reguły, a takim jest na pewno zespół Nesty Mires Toruń.

Nesta Mires Toruń 3 – 7 Naprzód Janów

Strzelcy:

Nesta Mires: Sarsok, Kalinowski, Minge
Naprzód Janów: Marek Indra x2, Michaił Kozłow, Rafał Bibrzycki, Adrian Kowalówka, Łukasz Sękowski, Michał Gryc