Stalowe Pierniki zrobiły to, czego w ten weekend od nich wymagano, a nawet więcej! Udało się odnieść dwa zwycięstwa w stylu, do którego nasi hokeiści zdążyli nas przyzwyczaić
Ekipy Nesty Mirest Toruń i 1928 Krynickiego Towarzystwa Hokejowego do tego weekendu przystępowały ze statusem niepokonanych. Jednak po meczach rozegranych na Tor-Torze wczoraj i dziś, to miano przysługuje już tylko Stalowym Piernikom. Dwa przekonujące zwycięstwa 6:1 i 6:0 pozwoliły nam wrócić na pierwsze miejsce w tabeli!
W sobotę mecz na Tor Torze rozpoczął się o godzinie 17:00. Do tego spotkania w roli faworyta przystępowała drużyna z Torunia, choć do rywala musiała podchodzić z bardzo dużym respektem. Mecz rozpoczął się zdecydowanie po myśli gospodarzy. Wszystkich kibiców na trybunach uszczęśliwił Miłosz Lidtke i to dwukrotnie. Najpierw udało mu się trafić w szóstej minucie gry, a dwie minuty później było już 2:0. Takim też wynikiem zakończyła się I tercja.
Druga część w kwestii wyniku okazała się kopią pierwszej. Po bramce dołożyli Piotr Husak oraz Jarosław Dołęga i było już 4:0. Ostatnia tercja to poprawa gry ze strony gości, bowiem to oni za sprawą Aleksandra Alimowa otworzyli wynik trzeciej części spotkania i stawili solidny opór przez kilka minut. W końcu jednak przyszła odpowiedź ze strony gospodarzy, a konkretniej Jarosława Dołęgi. Dołożył on bowiem dwie bramki, co pozwoliło mu bezapelacyjnie zostać najlepszym graczem meczu. Nesta wygrała sobotnie starcie 6:1!
– Szkoda, że straciliśmy bramkę, ale zdarza się czasem jakiś głupi błąd, ale najważniejsze, że wygraliśmy i trzy punkty pozostały w Toruniu – mówił o sobotnim spotkaniu Jarosław Dołęga.
Niedziela okazała się równie pomyślnym dniem jak sobota. Pierwsze uderzenie krążka na Tor-Torze o godzinie 16:30 rozpoczęło drugi mecz tego weekendu. Już 5 minut po starcie gola zdobył niesamowity w tym sezonie Siemion Garszyn, a trzy minuty później po trafieniu Adama Jawroskiego było 2:0. W pierwszej tercji kolejne trafienia dołożyli jeszcze Siemion Garszyn oraz Piotr Naparło.
W drugiej tercji na lodowisku zaczęło robić się naprawdę gorąco. Rywale byli mocno sfrustrowani wysokim prowadzeniem Nesty podczas pierwszych 20 minut i zaczęli brać górę. Kibice mogli obserwować kilka starć wręcz i przepychanek, przez co sędziowie musieli podyktować kilka kar dla graczy obu drużyn.
– To jest hokej, to jest normalna rzecz i każdy hokeista jest do tego przyzwyczajony – powiedział o przepychankach Jarosław Dołęga. – Jeśli drużyna przegrywa to szuka innych metod, by wyprowadzić rywala z równowagi i strzelić bramkę.
Zarówno druga jak i trzecia tercja zostały przez naszych zawodników wygrane w stosunku 1:0, po golach odpowiednio Bartosza Skólmowskiego i raz jeszcze Piotra Naparły. Jednak to w trzeciej części meczu na tafli działo się najwięcej pod względem rękoczynów. W wyniku jednego ze starć plac gry do końca spotkania musiał opuścić strzelec dwóch goli Piotr Naparło.
– Puściły trochę nerwy, powiedziałem kilka słów za dużo, do końca meczu pozostało niewiele, więc dostałem karę 10 minut, co wiązało się z odesłaniem mnie do szatni – opisuje Piotr Naparło. – Rywalom brakowało trochę szybkości. Gdy i, uciekaliśmy, próbowali nas faulować. Sędzia na to nie reagował, a my coraz bardziej się denerwowaliśmy.
Ostatecznie w drugim spotkaniu Stalowym Piernikom udało się wygrać 6:0!
– W końcu udało nam się zagrać na zero z tyłu i wygrać ponownie spotkanie, oby tak dalej – powiedział o obu meczach Jarosław Dołęga. – Generalnie to nie były proste mecze. Wynik nie odzwierciedla gry rywali.
Toruńscy hokeiści po 10 rozegranych meczach są jedyną niepokonaną drużyną w stawce, mimo dwóch zaległych spotkań z UKH Dębica. Nasza drużyna ma największą liczbę strzelonych bramek – 108, oraz najmniejszą straconych – 15. Przed drugą rundą sezonu zasadniczego pozycja wyjściowa jest wyśmienita, ale to nie wprowadza rozluźnienia w szeregi Stalowych Pierników.
– Czujemy się pewni siebie – przekonuje Piotr Naparło. – Przed sezonem byliśmy faworytami, teraz utwierdziliśmy się w tym przekonaniu. Jesteśmy głównym kandydatem do awansu.
Mimo fantastycznych wyników zawodnicy uważają, że nadal niektóre elementy można poprawić.
– Zawsze jest coś do poprawy – powiedział Jarosław Dołęga. – Nie ma takich drużyn na świecie, które nie popełniają błędów. My musimy się nauczyć jeszcze lepiej grać w obronie przed play-offami. Na razie graliśmy ze słabszymi rywalami i mieliśmy okazję do tego, aby przećwiczyć przede wszystkim atak. Na play-offy musimy na pewno przygotować się do dobrej gry w defensywie.
Po tym weekendzie z hokeistami możemy być spokojny o sezon zasadniczy. Całą siłę Stalowe Pierniki będą starały się skierować na play-offy. Nasza drużyna z pozycji lidera przystąpi do kolejnych dwóch spotkań już za tydzień. Podopiecznych Juryia Czucha czeka podróż do małopolski, gdzie nasi hokeiści rozegrają mecze z czwartym w tabeli MMKS-em Podhale.