Druga z rzędu porażka Polskiego Cukru

0
1417

Koszykarze Polskiego Cukru Toruń ponieśli drugą porażkę z rzędu. Mimo trzech równych partii, o niepowodzeniu Twardych Pierników zadecydowała czwarta kwarta. Po ostatniej syrenie na tablicy widniał wynik 62:76

W minionej kolejce Polski Cukier podejmował w Arenie Toruń Rosę Radom. Obie drużyny zajmują czołowe lokaty w tabeli rozgrywek, a ich udział w fazie play-off wydaje się co raz bardziej realny. Nie mniej jednak porażka Twardych Pierników pozostawia niesmak, bowiem zespół nie pokonał jeszcze czołowej drużyny TBL (poza Energą Czarni) i poniósł drugą porażkę z rzędu, przegrywając podobnie jak ostatnio różnicą ponad dziesięciu punktów. Nie jest to najlepszy początek nowego roku.

Zaczęło się od udanych akcji duetu Michalak-Kornijenko, który szybko wypracował czteropunktową przewagę. Goście nie pozostali dłużni, a po rzucie Harrisa wyszli na prowadzenie. Torunianie, po udanych interwencjach w obronie, próbowali podwyższyć wynik punktując po kontrataku. Szybkie akcje kończyły się zazwyczaj niepowodzeniem i często nieudanym próbami rzutów za trzy. Defensywa gości nie ustrzegła się jednak błędów, co potrafili wykorzystać torunianie, przechylając w końcu szalę zwycięstwa na swoją stronę. W końcówce doszło jednak do kolejnego remisu, a w ostatniej minucie pięć punktów swojej drużynie dał Łukasz Bonarek i to goście zakończyli partię prowadzeniem 20:16.

Po wznowieniu gry nie czekaliśmy długo aż ponownie dojdzie do remisu – co w sumie odzwierciedlało przebieg całego spotkania. Torunianie wyrównali po udanej akcji Gibsona i Michalaka, po czym rywale ponownie odskoczyli na kolejne trzy punkty. Mecz był niezwykle zacięty. Twarde Pierniki jednak nie odpuszczały, co przyniosło efekt w końcówce tej partii. Udane rzuty Kornijenki dały nam najpierw remis, a potem prowadzenie. Ostatecznie drugą kwartę zakończono wynikiem 37:33 dla gospodarzy.

Na początku decydującej części, prowadzący znów zmieniał się jak w kalejdoskopie. W toruńskiej ekipie dochodziło do zbyt wielu niewykorzystanych sytuacji. Gospodarze za długo rozgrywali piłkę i nie potrafili znaleźć drogi do kosza przeciwników, co kończyło się często przejęciem piłki przez rywala i utratą prowadzenia. Po zakończeniu tej kwarty na tablicy wyników widniał już po raz ósmy w tym meczu remis – 52:52. Decydująca partia przebiegła w sposób całkiem nieoczekiwany. Urazu doznał niestety Danny Gibson. Amerykanin mimo to, nie zszedł z boiska i kontynuował grę. Do głosu doszło nagle najlepsze trio z Radomia, tj. Bonarek, Harris i najskuteczniejszy gracz grudnia w TBL – Michał Sokołowski. Obrona gospodarzy kompletnie się pogubiła. Od remisu 54:54 radomskie trio rozpoczęło niezwykle udaną serię, na którą torunianie odpowiedzieli zaledwie czterema udanym akcjami. W końcówce wynik podwyższył Torey Thomas, a goście zwyciężyli 76:62.

Nasza gra do momentu urazu Danny’ego Gibsona wyglądała, nazwijmy to, poprawnie. – podsumował Jacek Winnicki. – Mieliśmy szansę wyjść na prowadzenie, ale niestety Danny nie trafił dwóch rzutów wolnych. Starał się grać z kontuzją, ale było widać, że nie był w stu procentach sprawny. Trochę to zaburzyło nasza grę, ale nie możemy się tym tłumaczyć. Nie wygramy spotkania, jeśli będziemy mieli 23 straty. To jest bardzo dużo. Kolejna sprawa to rzuty wolne. Trafiliśmy ich dzisiaj 12 na 20. To nie jest zadowalający nas rezultat. Kolejną rzeczą, którą musimy przeanalizować to brak agresji w naszej grze. Rzuciliśmy 29 rzutów za dwa punkty i aż 23 za trzy. My zawsze rzucaliśmy za trzy, ale za dwa dużo częściej. To było oczywiście spowodowane dobrą defensywą zespołu z Radomia. Niemniej musimy iść dalej.

Polski Cukier Toruń – Rosa Radom 62:76 (16:20, 21:13, 15:19, 10:24)

Polski Cukier: Gibson 13, Korniienko 13, Michalak 9, Cummings 9, Milošević 8, Sulima 4, Wiśniewski 3, Perka 3, Michalski 0.

Rosa: Harris 19, Thomas 14, Bonarek 14, Witka 12, Sokołowski 8, Hajrić 4, Adams 3, Jeszke 2, Szymkiewicz 0.