Pszczółka Lublin to bardzo niewygodny i nieprzewidywalny przeciwnik. Przekonały się już o tym mistrz Polski z Wrocławia czy brązowy medalista z Polkowic. W sobotę dołączyła do nich Energa Toruń
W poprzednich tygodniach forma Katarzynek wydawała się rosnąć. Kolejna porażka w EuroCup i brak awansu do play-off oraz sobotnie ligowe spotkanie potwierdziły jednak, że Energa wciąż musi szukać przyczyny oraz rozwiązania przeciętnej formy.
– Ostrzegałem dziewczyny, że w meczu ze Ślęzą Wrocław lublinianki zdecydowanie wygrały walkę pod tablicami. Tutaj było tak samo – skomentował Algirdas Paulauskas.
W pierwszych minutach gospodynie wykazały się przede wszystkim bardzo dobrą obroną. O ofensywie nie można powiedzieć wiele dobrego. Stopniowo Katarzynki powiększały jednak swoją przewagę. Ostatecznie podopieczne Algridasa Paulauskas wygrały pierwszą kwartę z przewagą siedmiu punktów. Wydawało się, że torunianki mogą myśleć o zwycięstwie. Nic bardziej mylnego.
W drugiej kwarcie, która notabene okazała się decydująca dla losów pojedynku, nie do zatrzymania była Feyonda Fitzgerald. Amerykanka seryjnie dziurawiła celnymi rzutami toruński kosz, zdobywając w tym meczu 20 punktów. Po piętnastu minutach gry Pszczółki odskoczyły na jedno oczko. To tylko podsyciło ich apetyt. Przed przerwą podopieczne Wojciecha Szawarskiego prowadziły już 12 punktami.
W dwóch kolejnych kwartach obie ekipy poszły na równą wymianę ciosów. Energa Toruń punktowała głównie dzięki podkoszowym akcjom Kelley Cain. Z niezłej strony pokazała się także Miriam Uro-Nilie.
– Pierwsza połowa spotkania była dosyć wyrównana – powiedziała Ukrainka. – Po przerwie straciłyśmy trochę nasz rytm gry i tempo rozgrywania akcji. Dałyśmy przeciwniczkom szansę na zbiórki w ataku oraz spudłowałyśmy łatwe rzuty spod kosza. Musimy nad tym pracować, aby lepiej rzucać i bronić.
Przewaga gości ustabilizowała się w granicach 10 oczek. Torunianki mimo wielu prób nie były w stanie doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie Pszczółka pokonała Energę 74:63.
– Do przerwy jeszcze się trzymaliśmy, ale potem różnica była już bardzo duża – podsumowuje Paulauskas. – W momencie, gdy zredukowaliśmy straty do siedmiu oczek to przegraliśmy znowu zbiórkę i przewaga rywala znów była dwucyfrowa. Zaprezentowaliśmy bardzo słabą skuteczność rzutową, z takimi danymi trudno o zwycięstwo.
Kolejne spotkanie już 12 grudnia. Katarzynki udadzą się do Poznania, by zagrać zaległy mecz z Enea AZS.
Energa Toruń – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 63:74 (19:12, 10:29, 17:15, 17:18)
Energa: K. Cain 17, A. Skobel 11, M. Uro-Nilie 9, A. Hornbuckle 8, R. Rasheed 7, M. Grigalauskyte 4, E. Tłumak 4, L. Mansfield 3, K. Maliszewska 0.
Pszczółka: F. Fitzgerland 20, U. Ugoka 16, D. Butulija 15, K. Dorogobuzowa 9, M. Witkowska 6, M. Cebulska 5, D. Mistygacz 3, A. Dobrowolska 0.