Torunianie przed poniedziałkowym spotkaniem byli postrzegani w roli faworytów z racji niskiej pozycji w tabeli AZS-u Koszalin. Co prawda podopieczni Jacka Winnickiego odnieśli jedenaste zwycięstwo w tym sezonie, ale nie przyszło im to łatwo. W Arenie Toruń kibice byli świadkami znakomitej i niezwykle nerwowej koszykówki
Przed rozpoczęciem spotkania w toruńskim obozie panowało ogromne skupienie. Zawodnikom zależało na wygraniu jedenastego spotkania w tym sezonie i utrzymaniu pozycji lidera tabeli. Pierwsza połowa nie zwiastowała zwycięstwa. Na szczęście rację bytu znalazł casus udanej drugiej części meczu i Polski Cukier ponownie tryumfował.
Torunianie mecz rozpoczęli od mocnego uderzenia. Mimo przegranej w rozpoczęciu gry, wykorzystali nieskuteczność koszykarzy AZS-u Koszalin i Jure Skific otworzył wynik. Pierwsze punkty w meczu zapoczątkowały świetną serię torunian. Twarde Pierniki postawiły bardzo mocne warunki gry w obronie, co nie sprzyjało gościom. Koszykarze AZS-u nie potrafili przedostać się pod kosz gospodarzy, a jeśli już im się udało, to oddawali niecelne rzuty. Dość powiedzieć, że Remon Nelson pierwsze punkty dla swojej drużyny zdobył dopiero po pięciu minutach gry. Trafieniem na trafienie odpowiedział Kyle Weaver i torunianie prowadzili już ośmioma punktami. Koszalinianie potrafili się jednak przełamać i zaczęli odrabiać straty. Na cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty koszykarze Piotra Ignatowskiego przegrywali już tylko jednym „oczkiem”. Torunianie po paru celnych rzutach za trzy punkty potrafili jednak odskoczyć przyjezdnym na pięć punktów i ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem Polskiego Cukru 21:16.
Początek drugiej kwarty nie był już tak udany. Lepiej na parkiecie wypadali goście, którzy po czterech minutach odrobili dwa punkty starty do Polskiego Cukru. Chwilę później, po dwóch udanych akcjach, po raz pierwszy w meczu na prowadzenie wyszli goście, a minutę później po błędzie w obronie gospodarzy powiększyli przewagę do sześciu punktów. Słabszy okres gry skłonił trenera Polskiego Cukru Jacka Winnickiego do skorzystania z przerwy na żądanie. Niestety, torunian stać było na odrobienie tylko dwóch punktów. Strata mogła być nieco mniejsza. Na pięć sekund przed końcem dwie okazje z rzutów osobistych miał Kyle Weaver. Amerykanin nie trafił jednak ani razu i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 31:35.
Druga połowa zaczęła się od odrobienia jednego punktu przez torunian. Goście jednak dalej podtrzymywali wysoki poziom z drugiej kwarty i odskoczyli na pięciopunktowe prowadzenie. Torunianie potrafili jednak się zmobilizować i przy sporej dozie szczęścia doprowadzić do remisu. Najpierw dwa rzuty osobiste wykorzystał Łukasz Wiśniewski, a w następnej akcji za trzy punkty trafił Bartosz Diduszko. Na sześć minut przed końcem trzeciej kwarty, na tablicy wyników widniał rezultat 41:41. Słabszy okres gry AZS-u momentalnie znalazł swoje odzwierciedlenie w wyniku. Torunianie po rzucie „za trzy” Jure Skifica ponownie wyszli na prowadzenie, które chwilę później podwyższył Kyle Weaver. Na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty torunianie mieli już siedem punktów przewagi nad koszalinianami, którzy zaczęli popełniać wiele błędów, co skłoniło Piotra Ignatowskiego do wykorzystania przerwy na żądanie. Nie przyniosła ona jednak spodziewanych rezultatów. Akademicy ponownie nie potrafili przedrzeć się przez toruńską obronę, a w defensywie popełniali wiele błędów i fauli, co skutkowało kolejnymi rzutami osobistymi, wykorzystywanymi przez Twarde Pierniki. W ostatnich sekundach pomyłki zdarzyły się również Polskiemu Cukrowi, co poskutkowało stopieniem przewagi z dwunastu punktów do ośmiu. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 55:47.
Ostatni akord spotkania należał już zdecydowanie do Twardych Pierników. Nie oznacza to jednak, że koszykarze Jacka Winnickiego nie popełniali błędów, a były one skutkiem tego, że obie drużyny się odkryły i próbowały za wszelką cenę zdobyć jak najwięcej punktów. W rezultacie kibice w Arenie Toruń obejrzeli wyrównaną grę „punkt za punkt”. Była to bardzo bezpieczna alternatywa dla Polskiego Cukru, który prowadził przez cały czas przynajmniej dwunastoma punktami. Na trzy minuty przed końcem przewagę powiększył Jure Skific, który trafił „za trzy” i stało się już pewne, że Twarde Pierniki sięgną po jedenaste zwycięstwo w tym sezonie. Goście walczyli o jak najmniejszy wymiar kary do samego końca. Akademicy odrobili pięć punktów i mecz zakończył się rezultatem 79:68. Twarde Pierniki odniosły jedenaste zwycięstwo w sezonie 2016/2017.
Powiedzieli po meczu:
Piotr Igantowski (trener AZS-u Koszalin): Jeżeli chodzi o dzisiejszy mecz, to chciałbym pochwalić moich chłopaków za to, że próbowali walczyć. To trzeba im oddać. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale potrzeba czasu, żeby wszystko dobrze grało. Chciałbym pogratulować Toruniowi jedenastego zwycięstwa. Zagrali dobrze szczególnie drugą połowę, kiedy wyszli na nas znakomicie i tak naprawdę niewiele mieliśmy do powiedzenia.
Marcin Nowakowski (AZS Koszalin): Walczyliśmy. Nasza gra na pewno wyglądała zupełnie inaczej niż podczas ostatniego zwycięstwa z Rosą. Pierwszą połowę zagraliśmy dobrą, ale w drugiej zabrakło nam skuteczności. Stąd taki, a nie inny rezultat.
Jacek Winnicki (trener Polskiego Cukru): Momentami wygląda na to, że to, jaki mamy bilans i jakie mamy miejsce w tabeli już nam wystarczy. Jeżeli nie gramy agresywnie, nie gramy w tempie i nie gramy szybko, to nie utrzymamy tego wyniku. W drugiej połowie byliśmy bardziej skupieni niż w pierwszej. Można powiedzieć, że z wyjątkiem dwóch minut zagraliśmy bardzo skupieni i to dało nam zwycięstwo.