Trzecia z rzędu wygrana Katarzynek!

0
1425

Torunianki były uznawane za faworytki niedzielnego spotkania. Okazało się jednak, że sosnowiczanki postawiły bardzo mocny opór, przez co mecz nie układał się do końca po myśli zawodniczek Elmedina Omanicia. Mimo to trzecie z rzędu zwycięstwo stało się faktem

Od początku spotkania gra była bardzo wyrównana. Jako pierwsze wynik otworzyły Katarzynki, a konkretnie Matee Ajavon. Nie trzeba było jednak długo czekać na odpowiedź koszykarek z Sosnowca. Straty torunianek w ataku poskutkowały kontrą ze strony przyjezdnych, która zakończyła się rzutem za trzy Shannon McCallum. Amerykanka tej sztuki dokonała jeszcze raz, chwilę później. Skuteczniejsze w rzutach za dwa punkty były jednak Katarzynki, które odrobiły minimalną stratę, a nawet tuż przed pierwszą przerwą techniczną wyszły na prowadzenie. Po niej udało się nieznacznie powiększyć przewagę. Wielka w tym zasługa Matee Ajavon, która znakomicie startowała do kontrataków i skutecznie je wykańczała. Te kontry były efektem dobrej gry obronnej Katarzynek. To wraz z dobrą grą ofensywną dało trzypunktowe prowadzenie po pierwszej kwarcie – 12:9.

Druga odsłona meczu od początku przebiegała zdecydowanie po myśli przyjezdnych. Sosnowiczanki potrafiły trzymać w szachu podopieczne Elmedina Omanica. Dobra dyspozycja w obronie oraz udane kontrataki poskutkowały tym, że po czterech minutach drugiej części gry, to sosnowiczanki prowadziły z Katarzynkami 14:15. Energa potrafiła jednak odpowiedzieć. Po faulu na Ajavon, rzuty osobiste wykonywała właśnie Amerykanka. Ajavon wykorzystała obie szanse na objęcie prowadzenia, ale nie dane było się nim długo cieszyć. Chwilę później dobrze pod koszem zachowała się jedna z sosnowiczanek i dała swojej drużynie jednopunktową przewagę. W grę toruńskiej drużyny wkradł się chaos. Katarzynki traciły piłki, nie potrafiły przedrzeć się pod kosz przeciwniczek, w rezultacie czego nie odrabiały też strat. W efekcie Elmedin Omanic wziął czas dla swojej drużyny. Dało to pozytywne skutki. Po dwóch dobrych akcjach na prowadzenie wyszły gospodynie tego meczu, a wyprowadziła je na nie Swietłana Kudriaszowa, która popisała się celnym rzutem za dwa punkty. Po paru próbach toruniankom udało się zdobyć jeszcze kilka punktów, a to dało im prowadzenie 24:21. Gra nadal pozostawała bardzo wyrównana.

Trzecią kwartę świetnie otworzyła Victoria Macaulay, a zaraz po niej trafiły zawodniczki Zagłębia. Chwilę później za trzy punkty trafiła Ajavon. To była pierwsza „trójka” Katarzynek w tym meczu i od tej chwili Energa prowadziła już czterema punktami. Toruńska drużyna poszła za ciosem i chwilę później z trzypunktowej zaliczki cieszyła się Charity Szczechowiak. Od tego momentu gra przybrała na brutalności. Co rusz, któraś z koszykarek lądowała na parkiecie. Nie przeszkadzało to jednak w niczym toruniankom, które znakomicie zaczęły punktować „za trzy”. Tym razem dobrym rzutem popisała się słynąca z tego Weronika Idczak. Przewaga Katarzynek urosła do dziesięciu punktów, co zmusiło Mirosława Orczyka do wzięcia czasu. Przyniosło to wymierne skutki w postaci punktów Marty Dobrowolskiej. Następnie do toruńskiego kosza z rzutów osobistych trafiła Paulina Rozwadowska. Przewaga ekipy Omanicia zaczęła topnieć i na koniec trzeciej kwarty wynosiła już tylko sześć punktów. Energa prowadziła z Zagłębiem 41:35.

Czwarta kwarta rozpoczęła się na korzyść sosnowiczanek, które trafiły za trzy punkty. Wykorzystywały też straty piłki gospodyń, co dawało im możliwość odrabiania straty. To też czyniły. Dziesięciopunktowa przewaga sprzed dziesięciu minut stopniała do tylko jednego oczka. Wprowadziło to nerwowość w toruńskim zespole. Rzutów osobistych nie wykorzystała Macaulay. Kontratak padł za to łupem przeciwniczek, które objęły jednopunktowe prowadzenie. To zmusiło Elmedina Omanicia to wzięcia przerwy technicznej. Tuż po niej za trzy punty trafiła Matee Ajavon, która chwilę później faulowała po raz trzeci i dała rywalkom szansę na wyrównanie. Te ją wykorzystały i na Arenie Toruń ponownie był remis. To tylko zmusiło Katarzynki do atakowania. Najpierw za „trzy” trafiła Weronika Idczak, a zaraz po niej Charity Szczechowiak. To zmotywowało torunianki do punktowania. Po raz kolejny za „trzy” trafiła Weronika Idczak, a tym samym dała swojej drużynie w miarę bezpieczną przewagę ośmiu punktów. Przed kolejną przerwą na żądanie Energa prowadziła 54:46. Więcej punktów już w tym spotkaniu nie padło.

Myślę, że mecz nie był dla oka przyjemny, ale najważniejsze jest zwycięstwo – powiedziała po meczu Paulina Misiek. To one się przede wszystkim liczą w tabeli i z tego się cieszymy. Nie biegałyśmy dziś zagrywek i w rezultacie się z sosnowiczankami męczyłyśmy. Byłyśmy dziś ospałe. Ciężko mi powiedzieć co było tego przyczyną. Jeszcze raz podkreślę, że najważniejsze jest zwycięstwo. To nie ze stylu zdobywa się zwycięstwa, ale z punktów.

Można powiedzieć, że cichym sprzymierzeńcem sosnowiczanek byli sędziowie, co do których można było mieć sporo zastrzeżeń. Często po ich decyzjach przyjezdne zdobywały punkty, a Katarzynki gubiły koncentrację przez niepotrzebne nerwy.

Na szczególne słowa uznania zasługuje postawa Matee Ajavon. To przede wszystkim ona zapewniła dzisiaj Katarzynkom zwycięstwo. Amerykanka zdobyła 21 punktów i tym samym została wybrana MVP meczu.

Energa Toruń – Klub Sportowy JAS-FBG Sosnowiec 54-46 (12-9, 12-12, 17-14, 13-11)

Energa Toruń: M. Ajavon 21, W. Idczak 11, Ch. Szczechowiak 10, V. Macaulay 6, S. Kudrashova 2, P. Misiek 2, J. Walich 2, S. Kelley 0, M. Skorek 0, E. Tłumak 0.

JAS-FBG Zagłębie Sosnowiec: A. Sutherland 16, P. Rozwadowska 13, S, McCallum 6, A. Bekasiewicz 5, P. Dąbkowska 2, M. Dobrowolska 2, B. Głocka 2, P. Antczak 0, N. Swanier 0.