Za nami pierwsza runda tegorocznego cyklu Grand Prix. Inauguracja na PGE Narodowym padła łupem byłego mistrza świata, Taia Woffindena. Na podium mieliśmy reprezentanta Polski
Zawody z trybun śledził niemal komplet widzów. Polacy reagowali bardzo entuzjastycznie na każdą udaną akcję rodaków, a najwięcej powodów do radości dał Maciej Janowski z Betardu Sparty Wrocław. Popularny „Magic” stanął na drugim stopniu podium, a w finale stoczył zażartą walkę z Taiem Woffindenem. Podium uzupełnił rewelacyjny w polskiej lidze Fredrik Lindgren.
Jeśli chodzi o pozostałych Polaków – Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek awansowali do półfinałów, ale tam już nie zdołali zająć pierwszych dwóch miejsc. Słabiej wypadł Przemysław Pawlicki, który zdobył tylko trzy punkty. Jadący z „dziką kartą” Krzysztof Kasprzak znakomicie rozpoczął zmagania, ale po dwóch triumfach obniżył loty i ostatecznie nie zdołał wjechać do półfinałów. Na torze pojawili się dwukrotnie rezerwowi – Maksym Drabik i Bartosz Smektała. Obaj zanotowali po dwa punkty.
Co słychać u zawodników Get Well Toruń?
Zaczynając od powiewu optymizmu – naprawdę dobrze jechał w sobotni wieczór Chris Holder, który zakończył rywalizację na piątym miejscu, z dziesięcioma „oczkami” na koncie. Australijczyk był bardzo szybki i potrafił nawiązywać walkę z najlepszymi. – Z każdymi zawodami coraz lepiej dogaduje się ze sprzętem. Jestem zadowolony z takiego otwarcia – mówił nam po turnieju Holder.
Dla byłego mistrza świata to dobry prognostyk przed ligowym meczem z Fogo Unią Leszno (18.05). Zdecydowanie gorzej było w przypadku aktualnego najlepszego jeźdźca globu. Jason Doyle nie miał swojego dnia i ostatecznie z pięcioma punktami nie zdołał wejść do półfinałów. Promykiem nadziei może być bieg numer dwadzieścia sobotnich zawodów, gdzie zawodnik Get Well w dobrym stylu pokonał Bartosza Zmarzlika i przyjechał jedynie za plecami Fredrika Lindgrena.
W przypadku Nielsa Kristiana Iversena trudno mówić o jakimkolwiek przełamaniu. Cztery punkty w słabym stylu nie mogły zagwarantować pierwszej ósemki. – Popełniłem kilka błędów, które nie mogą się przydarzać na tym poziomie. W poszczególnych biegach mogłem zrobić więcej. Początek sezonu jest dla mnie trudny – przyznawał Iversen w rozmowie z naszym portalem.
Zawody nie dostarczyły tylu mijanek co poprzednie turnieje na Stadionie Narodowym. Tor w końcówce był dość niebezpieczny i dochodziło do skomplikowanych sytuacji. Organizacyjnie GP Polski stało na znakomitym poziomie. Pojedyncze puste krzesełka nie wpłynęły na atmosferę wielkiego święta, którą dało się odczuć w każdym miejscu Warszawy.
Końcowe rezultaty:
1. Tai Woffinden (Wielka Brytania) – 15 (2,0,2,3,3,2,3)
2. Maciej Janowski (Polska) – 13 (1,2,2,3,1,2,2)
3. Fredrik Lindgren (Szwecja) – 16 (2,3,3,1,3,3,1)
4. Artiom Łaguta (Rosja) – 13 (3,3,3,0,1,3,0)
5. Chris Holder (Australia, Get Well Toruń) – 10 (2,2,2,3,0,1)
6. Patryk Dudek (Polska) – 10 (2,2,1,2,3,0)
7. Matej Zagar (Słowenia) – 9 (3,0,0,3,3,0)
8. Bartosz Zmarzlik (Polska) – 9 (3,1,3,0,1,1)
9. Emil Sajfutdinow (Rosja) – 8 (0,1,3,2,2)
10. Greg Hancock (USA) – 8 (0,3,2,1,2)
11. Krzysztof Kasprzak (Polska) – 7 (3,3,w,1,0)
12. Jason Doyle (Australia, Get Well Toruń) – 5 (w,2,t,1,2)
13. Niels Kristian Iversen (Dania, Get Well Toruń) – 4 (1,0,1,2,0)
14. Przemysław Pawlicki (Polska) – 3 (1,0,1,w,1)
15. Maksym Drabik (Polska) – 2 (0,2)
16. Bartosz Smektała (Polska) – 2 (2)
17. Craig Cook (Wielka Brytania) – 2 (0,1,1,0,0)
18. Nicki Pedersen (Dania) – 2 (1,1,d,w,-)