We wtorek na Motoarenie miało miejsce spotkanie menedżera żużlowej ekipy Get Well Toruń Jacka Frątczaka z dziennikarzami, na którym odniósł się on do meczu w Zielonej Górze oraz opowiedział o planach na najbliższe tygodnie
Po meczu w województwie lubuskim atmosfera wśród sympatyków Get Well była fatalna. Z sektora gości w kierunku zawodników i menedżera poleciały wyzwiska. Ultrasi stanowczo się od nich odcięli, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Jacek Frątczak skierował do kibiców konkretny apel. – Proszę całe środowisko żużlowe w Toruniu – myślmy pozytywnie. Ja tak robię i będę ostatnim, który zgasi tutaj światło. Choćbym miał wygryźć dziurę w płocie, to dla wyniku sportowego to zrobię. Oczywiście wszystko w ramach fair play – podkreśla menedżer Get Well. Oświadczenie kibiców skomentował krótko. – To świadczy o klasie. Dziękuję za to, choć nie zamierzam sobie tym tematem specjalnie zaprzątać głowy. Każdy kibic jest dla mnie ważny. Płaci za bilet, więc ma prawo wymagać – twierdzi Jacek Frątczak.
Terminarz nie jest łaskawy dla Get Well. Kolejne pojedynki to przyjazd hegemona Fogo Unii Leszno oraz wyjazd do Częstochowy na mecz z bardzo groźnym Włókniarzem. Na Motoarenie trwają już pracę przed starciem z Bykami, do którego dojdzie 18 maja. – Ja wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać. Jak każdy może zobaczyć, cały czas pracujemy nad torem. Musi być on na bieżąco eksploatowany. Gdyby w Zielonej Górze tor sprzyjał walce, wówczas mielibyśmy stykowe spotkanie. Nie ma sensu, żebyśmy u nas kombinowali i przy takich nazwiskach robili tor tylko pod start – mówi stanowczo menedżer Get Well Toruń.
Wielu kibiców zastanawia się, jaki skład zobaczymy 18 maja. – Trzeba pamiętać, że na Motoarenie jest inaczej niż na wyjazdach. Być może trzeba będzie wrócić do tego co działało – sugeruje Jacek Frątczak.