„Miło będzie znów wygrać z Niemcami” – rozmowa z ministrem sportu, Witoldem Bańką

0
1716

Rok 2016 to wyjątkowo sportowy okres. Przed nami Igrzyska Olimpijskie i piłkarskie Euro we Francji. Na co możemy liczyć na tych imprezach? Jakie są pomysły Ministerstwa Sportu na szkolenie młodzieży? Czy Toruń ma szansę na organizację Halowych Mistrzostw Europy? Na te pytania odpowiada minister sportu, Witold Bańka

Chillitorun.pl: Lekkoatletyczne Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu – piękny sen, czy realna rzeczywistość?

Witold Bańka: Toruń ma fantastyczny obiekt i doskonale organizuje imprezy lekkoatletyczne. Naprawdę serce się raduje, jak widzi się Halowe Mistrzostwa Polski. Lekkoatletyka doczekała się krajowych imprez, które przygotowane są na najwyższym, światowym poziomie. Jestem przekonany, że Toruń zasługuje na tę imprezę. Ministerstwo zrobi wszystko, aby wesprzeć tę kandydaturę – być może również w Amsterdamie (miejsce wyboru organizatora Halowych Mistrzostw Europy – przyp. red.)

CT: Mijające Halowe Mistrzostwa Polski stoją na wysokim poziomie nie tylko pod względem organizacji, ale też wyników. Podobnie było z mityngiem „Copernicus Cup”. Możemy powiedzieć, że w rodzimej lekkoatletyce coś się ruszyło?

WB: Już ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata pokazały, że lekkoatletyka jest naszą prawdziwą królową sportu. To bardzo „medalodajna” dyscyplina. Cieszę się z tego szczególnie, bo mogę powiedzieć, że „wyrosłem” na lekkoatletyce.  Bardzo dużą uwagę przywiązuje do startu moich koleżanek i kolegów. Na pewno jestem optymistą patrząc na rozwój tej dyscypliny, szczególnie w kontekście Igrzysk Olimpijskich.

CT: Kto w pana ocenie może osiągnąć światowy sukces?

WB: Przede wszystkim cieszy mnie napływ nowych talentów. Ewa Swoboda czy Konrad Bukowiecki to przyszłość tej dyscypliny. Mamy coraz więcej zawodników o takim potencjale. Mogę powiedzieć, że lekkoatletyczny system szkolenia zdaje egzamin.

CT: Są jakieś konkretne plany rozwoju tej dyscypliny? Dotychczas nasza lekkoatletyka opierała się na kilku znanych nazwiskach. Nie boi się pan, że teraz będzie podobnie?

WB: Cały czas władze PZLA pracują nad tym, aby ten system szkolenia tworzyć i powoli widzimy efekty tej pracy. Cały czas powstają nowe programy szkolenia firmowane przez PZLA i sukcesy w kategoriach młodzieżowych pokazują, że możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość.

CT: Nie samą lekkoatletyką polski sport jednak żyje. Jakie mamy realne szanse medalowe w innych dyscyplinach? Znowu będziemy stawiać na znane nazwiska, a może za tymi głośnymi programami szkoleniowymi pojawi się ktoś nowy?

WB: Ważne jest, abyśmy postawili w Polsce taki system szkolenia, który doprowadzi nas do sukcesu w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Igrzyska w Rio to tylko etap, one mogą wypaść różnie. Ja jestem jednak optymistą.

CT: To ile medali przywiozą polscy sportowcy?

WB: Dystansuje się od liczb. Bardzo bym się cieszył, gdyby to była liczba około 14 medali. Natomiast czas pokaże ile tych krążków z Rio de Janeiro przywieziemy. Patrząc na zeszłoroczne sukcesy i w trwającym sezonie – choćby dwa złote medale w klasie RS:X w żeglarstwie jestem optymistą. Dajmy jednak zawodnikom czas i spokój na przygotowania. Sportowcy powinni teraz dostać wolne od presji, a skupić się na treningach. Rozumiem, że kibice i media mają swoje oczekiwania, ale nie można pompować presji. Nie kreujmy też pewnych faworytów – poprzednie igrzyska pokazywały, że sport lubi niespodzianki.

CT: Nie jest jednak tak różowo. W dyscyplinach drużynowych szwankuje szkolenie, nie mamy następców, a notorycznie polegamy na starszych zawodnikach. Widzieliśmy to w kontekście ostatnich Mistrzostw Europy w piłce ręcznej.

WB: Nie generalizujmy. Wpadka ręcznych to nie jest kryzys w szkoleniu. To jest sport, takie rzeczy się zdarzają. Tworzone są programy, zarówno w siatkówce jak i w piłce ręcznej. W tym roku zwiększyliśmy budżet na przygotowania piłkarzy i piłkarek ręcznych o ponad 2,5 miliona złotych. Tworzone są nowe ośrodki treningowe dla szczypiornistów. Dajmy systemowi trochę popracować. Piłka ręczna jest u nas mocno sprofesjonalizowana i powinniśmy optymistycznie patrzeć w przyszłość.

CT: Na piłkarskie Euro 2016 we Francji też możemy patrzeć optymistycznie?

WB: Myślę, że tak. Piłka nożna w Polsce wychodzi z dołka. Pojawiają się nowe koncepcje szkoleniowo-infrastrukturalne. Rozmawiamy zarówno z Ekstraklasą jak i PZPNem. Ważny jest temat trenowania dzieci i młodzieży. Ta ogólna koncepcja szkoleniowa jest już tworzona. Co do samego startu na Mistrzostwach Europy, to zażartowałem kiedyś, że miło będzie na Euro znowu wygrać z Niemcami. Tego się trzymam.

CT: W polskim sporcie można zauważyć taką zasadę – jak jest dobrze w lecie, to fatalnie jest zimą i na odwrót. Jak Pan Minister to wyjaśni? Sezon tragiczny, nie ma następców Justyny Kowalczyk, nie widać następców Kamila Stocha. Nasi mistrzowie skończą kariery i co? Pustka?

WB: To problem złożony i wracający. Trzeba bardzo mocno zastanowić się nad zmianami. Pan redaktor słusznie zauważył, że nasi mistrzowie będą kończyć niedługo kariery. Nie widać niestety też następców. Zmierzymy się z bardzo dużym problemem. Już teraz trzeba podejmować doraźne działania. Oczywiście, we współpracy z władzami związku. Ten system trzeba zmienić.

CT: To jest bardziej problem infrastruktury czy szkolenia?

WB: Jedno i drugie. Kwestia braku talentów, młodych zawodników. To efekt prowadzenia takiej, a nie innej polityki szkoleniowej. Ta była nastawiona głównie na sport wyczynowy. Z pominięciem sportu dzieci i młodzieży. Do tego właśnie trzeba wrócić. Po sukcesach w sportach zimowych widzimy teraz dołek. Cały czas podkreślam jednak, że nie możemy zaciemniać rzeczywistości. Nie jest bardzo źle, ale nie jest też bardzo dobrze.

CT: Puchar Świata w skokach narciarskich w Zakopanem jest zagrożony…

WB: Jeżeli chodzi o Wielką Krokiew to proszę być spokojnym. Otrzymaliśmy dwudziestoletnią umowę użyczenia z Tatrzańskiego Parku Narodowego, podpisaną przez Ministra Środowiska. Problem, który trwał od lat został już rozwiązany. Możemy inwestować i Wielka Krokiew będzie wyremontowana. Nie ma żadnego zagrożenia dla Pucharu Świata w Zakopanem.

CT: Mówi się, że dużym problemem polskiego sportu jest również brak dobrych trenerów i nauczycieli wfu. Słuszna teza?

WB: Oczywiście. To wszystko się jednak zmienia, staramy się, aby było coraz mniej zwolnień z wfu, infrastruktura dla dzieci jest coraz lepsza. Uruchomiliśmy program „Klub”, który będzie wspierał jednorazowym grantem w wysokości 10 000zł kluby jednosekcyjne. 15 000zł dostaną kluby wielosekcyjne. To wspomoże trenerów, czyli podstawę szkolenia w wioskach i gminach. Trenerzy to wielcy pasjonaci sportu, często pracują za darmo. Uruchamiamy ten program, aby to zmienić.

CT: Rozumiem, że Pan Minister nie zgadza się z tezą mówiącą, że rząd Beaty Szydło prowadzi politykę nakierowaną historycznie, która nie uwzględnia w swojej linii sportu?

WB: Ja uważam, że to najbardziej „prosportowy” rząd w ostatnich latach, w historii naszego kraju. Rozmawiam niejednokrotnie z panią premier Szydło na temat sportu. Jestem zbudowany tym zainteresowaniem z jej strony i wagą, jaką przywiązuje do tej ważnej dziedziny życia. Jest pierwszym w historii premierem, który pojawi się na konferencji programowej dotyczącej sportu i turystyki. Wszystkie pomysły konsultowaliśmy z panią premier Szydło. Pan prezydent Andrzej Duda jest za to ogromnym pasjonatem sportu, co zresztą widać. Mamy niesamowicie pozytywny klimat dla sportu i bardzo dobrze mi się w takich warunkach pracuje.