Elana Toruń wciąż niepokonana. W trzecim spotkaniu rundy wiosennej III ligi kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej żółto-niebiescy rozbili Nielbę Wągrowiec 4:0
Toruńska Elana nie zwalnia tempa. Podopieczni Tomasza Asensky’ego byli faworytami dzisiejszego spotkania, ale mało kto spodziewał się w nim takiej dominacji żółto-niebieskich. Młodzi zawodnicy z Wągrowca nie mieli za wiele do powiedzenia w starciu z rozpędzoną Elaną.
Torunianie zdominowali rywali już od pierwszego gwizdka sędziego. Wyjątkowo była nim dzisiaj kobieta. Warto podkreślić, że po meczu została ona doceniona przez toruńskich kibiców, którzy bili jej brawo i gratulowali udanego występu. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, Elana powinna wyjść na prowadzenie już w 9. minucie. Torunianie wyszli z kontrą i w pewnym momencie przed bramkarzem rywali znajdowało się aż trzech zawodników gospodarzy. Niestety idealną sytuację do zdobycia gola zmarnował zbyt późnym podaniem Krystian Tomaszewski. Jego zagranie nie znalazło adresata, ponieważ szybciej do piłki dobiegł obrońca Nielby. Kilkanaście minut później udało się wreszcie udokumentować przewagę golem. Rzut rożny z prawej strony wykonywał Bartosz Żurek, który tym razem zdecydował się nie na strzał, a na dośrodkowanie. W polu karnym najwyżej wyskoczył Cezary Michalak i umieścił piłkę w siatce. Pierwszą groźną akcję wągrowczanie przeprowadzili w 31. minucie, ale świetną interwencją popisał się Hubert Świtalski. W 40. minucie podwyższyć prowadzenie mógł Patryk Aleksandrowicz, jednak piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od rywala i wylądowała tuż obok bramki gości. Przed końcem pierwszej części gry rywale przeprowadzili jeszcze jedną groźną akcję, ale ponownie na posterunku stał Świtalski.
Przewaga torunian w drugiej połowie była jeszcze większa. Już w 49. minucie udało się podwyższyć prowadzenie, ponownie po rzucie rożnym i ponownie autorem bramki był Michalak. W 55. minucie goście mogli zdobyć bramkę kontaktową, jednak w sytuacji sam na sam, nad bramką strzelał zawodnik Nielby. Pięć minut później było już 3:0. Torunianie przeprowadzili ładną, zespołową akcję, po której do siatki rywali trafił Bartosz Żurek. Była to trzecia ligowa bramka pomocnika Elany w trzecim meczu z rzędu. Wągrowczanie nie potrafili poważnie zagrozić gospodarzom nawet z rzutu wolnego tuż przed polem karnym – Świtalski znów zachował w bramce czujność. W kolejnych 15 minutach akcja toczyła się niemal wyłącznie na połowie, a nawet w polu karnym gości. Swoje szanse mieli Krystian Tomaszewski, Bartosz Maćkiewicz i Patryk Aleksandrowicz. Ostatecznie to nowemu napastnikowi Elany udało się zdobyć czwartą bramkę dla torunian w 72. minucie. Jednocześnie była to pierwsza ligowa bramka Aleksandrowicza, który w sparingach strzelał jak na zawołanie. Ostatnie minuty meczu toczyły się raczej spokojne, choć z wyraźną przewagą drużyny Tomasza Asensky’ego. W końcu padł ostatni gwizdek w tym meczu i Elana mogła się cieszyć z trzeciego z rzędu zwycięstwa.
– Wiem, że takie mecze są meczami najtrudniejszymi w sferze psychologicznej, więc serdecznie gratuluję moim chłopakom – powiedział po meczu Tomasz Asensky. – Bardzo dużo czasu poświęciliśmy w tym tygodniu nad sferą mentalną, żeby rywala nie zlekceważyć. Nie ma takich spotkań, które są już wygrane przed pierwszym gwizdkiem. Na starcie zawsze jest 0:0 i te scenariusze mogą być różne. Historia zna wiele przypadków, że zespół skazany na porażkę urywa punkty faworytom. Daleko szukać nie trzeba, np. nasz mecz w Izbicy Kujawskiej. Pojechaliśmy na teoretycznie łatwy mecz, a skomplikowaliśmy sobie swoją sytuację w tabeli i teraz musimy gonić.
Zwycięstwo cieszy, ale trzeba odnotować, że żółto-niebiescy mogli, a nawet powinni zwyciężyć jeszcze wyżej. Często na spalonym łapany był Krystian Tomaszewski, co nie spodobało się szkoleniowcowi Elany.
– W przerwie musieliśmy podkręcić kilka rzeczy, bo nie funkcjonowało to jak należy – dodaje szkoleniowiec żółto-niebieskich. – Zwycięzców się nie sądzi, ale materiał do analizy na pewno jest. Tych bramek mogło być oczywiście więcej, kilka razy mogliśmy trochę przetrzymać i nie palić w tych łatwych sytuacjach. Jeśli z bocznej perspektywy piłkarz stoi, widzi prawie całą linię i wpada kilka razy na spalonym to uważam, że jest to brak staranności i brak koncentracji. Na szczęście święta mamy spokojne. Odnieśliśmy trzy zwycięstwa – wypełniliśmy plan minimum.
Kolejne spotkanie w Grodzie Kopernika torunianie rozegrają już w środę, 30 marca. Rywalem Elany, ponownie w ciągu kilkunastu ostatnich dni, będzie Sparta Brodnica. Tym razem mecz zostanie rozegrany w ramach Pucharu Polski.
– Nie kalkulujemy, nie próbujemy dodawać wagi jednym rozgrywkom, a innym ujmować. Jak zespół jest dobrze przygotowany to jest w stanie również na szczeblu Pucharu Polski punktować. Powinniśmy za wszelką cenę kontynuować serię zwycięstw, bo nie traktując tych spotkań poważnie, pewność siebie wśród zawodników może uciec. Na tym się skupiamy, nie chcemy nikogo lekceważyć, gramy o pełną pulę, również w Pucharze. Jak daleko przyjdzie nam występować w tych rozgrywkach? Czas pokaże. Wierzę w to, że będziemy wygrywać i staniemy do walki o finał, a może nawet uda nam się ten puchar zdobyć. – zakończył Asensky.
Do ligowej rywalizacji żółto-niebiescy powrócą 2 kwietnia. Tego dnia rozegrają bardzo ważne, wyjazdowe spotkanie z Wdą Świecie.
Elana Toruń – Nielba Wągrowiec 4:0 (1:0)
Bramki: Cezary Michalak 27, 48, Bartosz Żurek 60, Patryk Aleksandrowicz 72
Elana: Świtalski – Wróblewski, Wiasiutin, Michalak, Zamiatowski, Grudziński (79, Marszałek), Charzewski (46, Maćkiewicz), Żurek (68, Czajkowski), Aleksandrowicz, Born (46, Kot), Tomaszewski