Po zeszłotygodniowym zwycięstwie z KKS Kalisz, podopieczni Jerzego Cyraka mieli powody, by liczyć na pozytywny wynik w Kleczewie. Dla torunian mecz z Sokołem nie od początku układał się dobrze, ale żółto-niebiescy dali radę zdominować swoich przeciwników. Wygrana 4-1 z Sokołem pokazała siłę Elany oraz dała im pierwsze miejsce w ligowej tabeli
Od pierwszych minut mecz w Kleczewie był bardzo wyrównany. Obie drużyny potrafiły stwarzać sytuacje strzeleckie, ale w decydujących momentach brakowało skuteczności, albo dobrą interwencją popisywali się bramkarze. Najbliżej strzelenia gola była toruńska Elana, która w przeciągu dwóch minut stworzyła sobie dwie bardzo groźne sytuacje. Pierwsza bramka mogła paść już w 23 minucie, jednak piłka uderzona przez jednego z torunian przeleciała tuż obok słupka. Chwilę potem podobnie zakończyła się kolejna akcja Elany.
Gościom drogo przyszło zapłacić za nieskuteczność. W 29 minucie w polu karnym rywala sfaulował jeden z obrońców Elany. Błąd żółto-niebieskich został szybko wykorzystany i gospodarze po rzucie karnym objęli prowadzenie. Nie na długo. Już następna akcja piłkarzy Jerzego Cyraka przyniosła efekt w postaci wyrównania. Blisko bramki znalazł się Damian Lenkiewicz i to on strzelił pierwszą bramkę dla Elany. Torunianie przegrywali przez niespełna cztery minuty.
W 42 minucie bardzo blisko ponownego wyjścia na prowadzenie byli gospodarze. Po dobrej, indywidualnej akcji, w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem znalazł się jeden z napastników Sokoła. Mimo bliskiej odległości, jaka dzieliła go od bramki, piłkarz przestrzelił wysoko nad poprzeczką. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1.
Druga odsłona rozpoczęła się dwoma zmianami w toruńskim zespole. W 50 minucie boisko opuścił Rafał Więckowski (nie może ruszać ręką), który doznał urazu, a w jego miejsce wszedł Marcin Trojanowski. Parę minut później na ławkę rezerwowych udał się Damian Lenkiewicz, który został zastąpiony przez Bartosza Maćkiewicza.
W 63 minucie rzut karny wywalczyli piłkarze Elany. Do wykonania „jedenastki” podszedł Tomasz Bzdęga i pewnie pokonał bramkarza rywali, posyłając piłkę w lewe okno. Torunianie prowadzenie podwyższyli już siedem minut później. Z indywidualnym rajdem z prawej strony w pole karne udał się Marcin Trojanowski i pewnie pokonał z ostrego kąta Huberta Świtalskiego. Piłkarzowi Elany udało się powtórzyć ten wyczyn dziesięć minut później. Trojanowski ponownie zdobył bramkę po swoim indywidualnym rajdzie prawą stroną i Elana wygrywała już 4:1. Do samego końca piłkarze Jerzego Cyraka bronili rezultatu, cofnięci pod własną bramką.
Elana po sobotnim zwycięstwie zapewniła sobie fotel lidera III ligi. Już za tydzień będzie okazja, by umocnić się na prowadzeniu. Żółto-niebiescy udadzą się do Manowa, by zagrać mecz z tamtejszym Leśnikiem.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Cyrak: Jeden i drugi zespół do przerwy miał świetne sytuacje. Natomiast druga część była bardzo szarpana i przechodząca z akcji na akcję. Było mało spokojnej gry i mało ataku pozycyjnego w wydaniu obu zespołów. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, bo przecież Kleczew zawsze, odkąd pamiętam, jest zespołem silnym i bardzo doświadczonym. Na początku gra była wyrównana, ale potem zaczęliśmy już dominować. Po strzeleniu trzeciej bramki cofnęliśmy się trochę do obrony, bo tak się robi, gdy się bezpiecznie prowadzi.
Damian Lenkiewicz: Graliśmy od początku o zwycięstwo. Bardzo dobrze wywiązaliśmy się z założeń taktycznych, jakie ustaliliśmy w tygodniu. Cieszę się, że strzeliłem bramkę na wyrównanie, ale tak naprawdę nieważne, kto strzela, ważne, że drużyna wygrywa. Oby to się utrzymało.
(fot. Marcin Lewicki/chillitorun.pl)