Elana Toruń sprawia wrażenie drużyny niepokonanej na własnym terenie. W niedzielę, w ramach 7. kolejki 2 ligi żółto-niebiescy pewnie pokonali byłego ekstraklasowicza – Górnik Łęczna. Mecz zakończył się wynikiem 2:0, a bramki dla torunian zdobywali Artur Lenartowski i Filip Kozłowski
Zarówno Elana Toruń, jak i Górnik Łęczna przystępowali do tego spotkania po małym maratonie. Na przestrzeni tygodnia rozegrane, bowiem zostały trzy kolejki. Najpierw żółto-niebieski pokonali na własnym terenie ROW Rybnik 3:0, a następnie bezbramkowo zremisowali z Resovią Rzeszów. Górnik z kolei zgarnął w tym czasie 2 punkty, po jednym z ekipą z Rzeszowa i z GKS-em Bełchatów. Na zmęczenie mogli więc narzekać jedni i drudzy.
Od samego początku spotkanie należało do emocjonujących. Już w 2. minucie na prowadzenie mogli wyjść torunianie, jednak uderzenie głową Patryka Urbańskiego minęło bramkę łęcznian. Chwilę później swoją okazję mieli przyjezdni. Piłka trafiła nawet do siatki Elany, jednak sędzia odgwizdał spalonego. W 9. minucie kolejną groźną sytuację mieli zielono-czarni. Tym razem torunian uratowała poprzeczka. Potem atakowali głównie gospodarze. Najpierw dogodną okazję miał Filip Kozłowski po dośrodkowaniu Urbańskiego, lecz w jego uderzeniu głową zabrakło precyzji. Następnie przed szansą stanął Krzysztof Wołkowicz, który z ostrego kąta zdecydował się na centrostrzał. Na podobne zagranie w 36. minucie zdecydował się Urbański i również przy tym uderzeniu problemy miał Damian Podleśny. Żółto-niebiescy wreszcie dopięli swego w 43. minucie i w końcu udało im się wyjść na prowadzenie po świetnej, kombinacyjnej akcji. Trójka zawodników wymieniła między sobą kilka podań, aż ostatecznie piłka trafiła do rozpędzonego Artura Lenartowskiego. Pomocnik Elany pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce, a chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania.
Drugie czterdzieści pięć minut podopieczni Rafała Góraka rozpoczęli tak jak zakończyli pierwsze – od gola. Dominik Kościelniak w gąszczu obrońców Górnika wypatrzył Filipa Kozłowskiego, a ten nie miał problemów ze skutecznym wykończeniem akcji. W 51. minucie mogło być już 3:0. Świetną akcję przeprowadził aktywny dzisiaj Kordian Górka, jednak jego strzał obronił Podleśny. To nie zakończyło akcji. Lobem dobijał jeszcze Kozłowski, lecz tym razem sytuację uratował jeden z obrońców zielono-czarnych, wybijając piłkę głową z linii bramkowej. Od tego momentu coraz częściej do głosu dochodzili goście. Ich akcje zwykle kończyły się jednak fiaskiem. Najgroźniejszą okazję mieli w 68. minucie. Strzał po ziemi oddał jeden z łęcznian, a nie do końca skuteczną interwencją popisał się Michał Nowak. Golkiper Elany w porę się jednak zreflektował i zażegnał niebezpieczeństwo. Od 80. minuty znów zaatakowali torunianie. Najpierw Patryk Urbański z całych sił wrzucił piłkę z autu w pole karne, ta trafiła do Kozłowskiego, który strzałem z woleja bliski był podwyższenia prowadzenia. Ponownie sytuację uratował obrońca Górnika wybijając piłkę z linii. Chwilę później znowu bliski zdobycia kolejnej bramki był napastnik Elany, lecz tym razem górą był Podleśny. Zarówno jedni, jak i drudzy próbowali jeszcze zagrozić bramkom rywali, jednak wynik nie uległ już zmianie.
Dzięki wygranej Elana wskoczyła na wirtualne „pudło” 2 ligi. Teraz piłkarzy czeka trochę więcej czasu na odpoczynek, regenerację sił i odpowiednie przygotowanie do kolejnego spotkania, a z pewnością będzie to pojedynek na szczycie. 1 września żółto-niebiescy podejmą na swoim terenie Widzew Łódź. O odpowiednie przygotowanie z pewnością zadbają również rywale, bowiem niedzielny mecz z trybun Stadionu Miejskiego im. Grzegorza Duneckiego obserwował trener Widzewa – Radosław Mroczkowski. Jedno jest pewne – zapowiada się kapitalne spotkanie z oprawą na najwyższym poziomie!
Elana Toruń – Górnik Łęczna 2:0 (1:0)
Bramki: Lenartowski 43′, Kozłowski 48′