Elana Toruń nie zwalnia tempa! Żółto-niebiescy wygrali piąte spotkanie z rzędu i utrzymali pozycję lidera III ligi. Spotkanie w Lęborku do łatwych jednak nie należało
Znakomita forma jaką w ostatnich tygodniach prezentuje drużyna Jerzego Cyraka pozwalała z optymizmem patrzeć na wynik niedzielnego spotkania w Lęborku. Wszyscy spodziewali się kolejnego łatwego zwycięstwa, zwłaszcza, że torunianie w dotychczasowych meczach wyjazdowych zwykli gromić swoich rywali. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, choć koniec końców udało się zwyciężyć 2:0.
Przez pierwsze minuty spotkania obie drużyny „badały się”. Walka toczyła się głównie w środku pola i licznie zebrani tego dnia kibice na malowniczym stadionie w Lęborku nie byli świadkami żadnej groźniejszej sytuacji. Pierwszą stworzyła sobie w 25. minucie Elana, jednak strzał napastnika przyjezdnych minął słupek bramki rywala. Kilka chwil później znakomitą sytuację na zdobycie gola miał Maciej Stefanowicz. Zawodnik żółto-niebieskich otrzymał świetną piłkę z prawej strony od Marcina Trojanowskiego, lecz mając przed sobą praktycznie pustą bramkę nieczysto trafił w piłkę. W 30. minucie gospodarze odpowiedzieli groźnym dośrodkowaniem. Na szczęście w tej sytuacji napastnik Pogoni minął się z piłką i nie zakończył strzałem udanej akcji lęborczan. Dziesięć minut później potężnym uderzeniem z dystansu popisał się Gracjan Miszkiewicz, lecz na posterunku stał Bartosz Piotrowski. Na tym skończyły się zagrożenia Pogoni w pierwszej połowie. Pod koniec przycisnęła Elana. Najpierw Łukasz Zagdański popisał się rajdem lewą stroną boiska, minął dwóch rywali i oddał strzał, lecz piłka powędrowała nad bramką rywali. Podobną sytuację, jednak znacznie dogodniejszą, miał w ostatnich sekundach pierwszej części gry Maciej Stefanowicz. Tym razem piłka minęła słupek bramki lęborczan o centymetry.
W przerwie, w szatni gospodarzy padło wiele mocnych słów, lecz to najwidoczniej nie pomogło, bowiem na drugie 45 minut bardziej zmotywowani wyszli żółto-niebiescy. Chwilę po wznowieniu dogodną okazję z rzutu wolnego miała Elana, jednak piłka po uderzeniu ze stałego fragmentu trafiła w mur. W 50. minucie sędzia przyznał podopiecznym Jerzego Cyraka kolejny stały fragment gry – rzut karny. Faulowany był Marcin Trojanowski, a do piłki podszedł Tomasz Bzdęga. Niestety, torunianin uderzył zbyt lekko i czytelnie. Jego intencje wyczuł Mateusz Machola i na tablicy wciąż widniał wynik 0:0. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo. W 56. minucie najlepszy strzelec Elany – Łukasz Zagdański, wykorzystał świetne dośrodkowanie Bzdęgi i torunianie w końcu objęli prowadzenie. Elanie wciąż było mało i nie ustali w atakach. Swoje okazje mieli m.in Marcin Trojanowski, czy Dawid Zamiatowski. Piłka jednak nie mogła znaleźć drogi do bramki. Kiedy wydawało się, że żółto-niebiescy pójdą za ciosem, do głosu zaczęła dochodzić Pogoń, lecz znakomicie w bramce sprawował się Bartosz Piotrowski. Torunianom w 76. minucie pomogła również poprzeczka. Trzeba jednak przyznać, że gdyby piłka trafiła do siatki to byłby to przepiękny gol. Pogoń była bliska wyrównania, ale to Elana zakończyła strzelanie w tym meczu drugim golem w doliczonym czasie gry. Błąd popełniła obrona lęborczan, Damian Lenkiewicz przejął futbolówkę i zagrał do niepilnowanego Trojanowskiego, a ten nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Chwilę później sędzia zakończył i toruńscy kibice, sztab oraz zawodnicy mogli odetchnąć z ulgą.
– To nie był taki mecz jaki bym sobie życzył, nie zagraliśmy tak jak powinniśmy – powiedział po meczu Jerzy Cyrak, trener Elany Toruń. – Do przerwy mieliśmy kilka sytuacji, które należało wykorzystać. Mecz ułożyłby się po naszej myśli i gra po przerwie byłaby spokojniejsza. Druga połowa była jedną z najtrudniejszych jakie ostatnio zagraliśmy. Dzisiaj dłuższymi momentami gra nam się po prostu nie układała. Na plus należy zaliczyć postawę formacji obronnej, która wykazywała się dużą determinacją, dzięki czemu kolejny mecz zakończyliśmy na zero z tyłu.
Michał Steinke, kapitan Elany, był pod wrażeniem kibiców, którzy mimo, że nie zostali wpuszczeni na stadion, wspomagali drużynę głośnym dopingiem.
– Ogromny szacunek dla kibiców, którzy jeżdżą za nami wszędzie i to w bardzo dużej ilości. Mimo, że nie weszli na stadion, to byli zdecydowanie głośniejsi niż zorganizowany doping Pogoni Lębork, co bardzo nam pomogło w osiągnięciu zwycięstwa, bo mecz był trudny. My jednak wykazaliśmy się cierpliwością i robiliśmy konsekwentnie swoje. Nawet kiedy nie szło, czekaliśmy, graliśmy to co mieliśmy i ostatecznie udało się wygrać. Jedziemy dalej – podsumował obrońca żółto-niebieskich – mówił zawodnik.
Kolejne spotkanie odbędzie się 1 października i będzie to pojedynek derbowy. Rywalem Elany będzie Chemik Bydgoszcz. Mecz na Stadionie Miejskim im. Grzegorza Duneckiego rozpocznie się o godzinie 12:00, a nie jak pierwotnie planowano o 16:00.
Pogoń Lębork – Elana Toruń 0:2 (0:0).
Bramki: Łukasz Zagdański 56, Marcin Trojanowski 90.
(fot. Marcin Lewicki)