Ponad 1300 kibiców oglądało ostatnie spotkanie FC Toruń w sezonie 2015/2016 Futsal Ekstraklasy. Mecz odbył się w Arenie Toruń, a podopieczni Klaudiusza Hirscha pokonali GAF Gliwice 3:2. Hat-trickiem popisał się Marcin Mikołajewicz
Sobotnie spotkanie wzbudziło spore zainteresowanie wśród kibiców. Na trybunach zasiedli m.in. piłkarze Elany Toruń, szczypiorniści AZS-u UMK czy toruńscy samorządowcy. Nie ma się co dziwić, wszak było to pierwsze spotkanie futsalowe rozgrywane w Arenie Toruń. Już przed meczem było wiadome, że zespół Klaudiusza Hirscha zajmie 5. miejsce w rozgrywkach, lecz FC ani myślało o odpuszczeniu tego pojedynku.
W pierwszej połowie nie ujrzeliśmy bramek, choć mogło ich paść kilka – zarówno po stronie gospodarzy jak i gości. Udanymi interwencjami popisywał się jednak Nicolae Neagu, z kolei w szeregach toruńskiej drużyny brakowało skuteczności. Swoje okazje marnowali m.in. Sylwester Kieper, Mateusz Waszak czy Marcin Mikołajewicz. Temu ostatniemu udało się w końcu otworzyć wynik spotkania, lecz stało się to dopiero w drugiej połowie po dograniu Krzysztofa Elsnera. Druga bramka padła chwilę później i wyglądała podobnie do tej premierowej. Jedyną różnicą był dogrywający, którym tym razem był Sylwester Kieper.
Mimo szybko straconych bramek, gliwiczanie nie załamali się i równie szybko odpowiedzieli golem kontaktowym. W 25. minucie fatalny błąd popełnił Karol Czyszek, po którym Tomasz Lutecki bez problemu umieścił piłkę w siatce. Na niespełna 10 minut przed końcem spotkania był już remis. Kapitalnym uderzeniem w okienko popisał się Maksym Pautiak. Torunianie zdążyli nas jednak w tym sezonie przyzwyczaić do emocjonujących końcówek i nie inaczej było tym razem. Na ostatnie minuty Klaudiusz Hirsch zdecydował się wycofać bramkarza co przyniosło pożądany efekt. Kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania wynik ustalił Mikołajewicz strzałem z ostrego kąta między nogami golkipera gości.
– Wydaje mi się, że w pierwszej połowie zdecydowanie przeważaliśmy, jednak brakowało nam szczęścia żeby ta bramka padła – mówi bohater sobotniego spotkania, Marcin Mikołajewicz. – W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale z kolei udało się strzelić te bramki. Końcówka była taka jakie lubimy czyli dramatyczna. Najważniejsze, że miłym akcentem kończymy ten sezon – trzy punkty zostają w Toruniu!
FC Toruń zakończyło rozgrywki na 5. miejscu. Jak na beniaminka, jest to bardzo dobry wynik, jednak patrząc z perspektywy całego sezonu, pozycje medalowe były bardzo blisko. Torunianom do 4. miejsca, dającego prawo gry o podium, zabrakło dwóch punktów.
– Zabrakło bardzo niewiele aby walczyć o medale. Głupio traciliśmy punkty w Zduńskiej Woli, w Szczecinie czy u siebie z Katowicami. Myślę, że to przede wszystkim miało największy wpływ na to, że nie gramy o medale, a nie ostatnia porażka z Pogonią, bo dużo wcześniej mogliśmy sobie to zapewnić. Ogólnie jesteśmy zadowoleni, ale jest co poprawić i na pewno będziemy się starać, aby w przyszłym sezonie zagrać o coś więcej – podsumował „Miki”.
Wywalczone 5. miejsce jest jednocześnie wyrównaniem najlepszego wyniku w historii toruńskiego futsalu. Wcześniej taką pozycją mógł pochwalić się Marwit. Indywidualnym sukcesem może również pochwalić się Mikołajewicz, który z 26 bramkami na koncie zajął 2. miejsce w klasyfikacji strzelców.
FC Toruń – GAF Omega Gliwice 3:2 (0:0).
Bramki: 1:0 M. Mikołajewicz (20.51), 2:0 M. Mikołajewicz (22.35), 2:1 T. Lutecki (24.10), 2:2 M. Pautiak (29.13), 3:2 M. Mikołajewicz (39.40)
FC: Neagu – Suchocki, Kieper,Elsner, Mikołajewicz – Pelc, Waszak, Morozow, Czyszek – Świtoń, Szczepaniak, Wołszyn