Grad goli i worek niedoli – Elana remisuje z Leśnikiem

0
2068

To miało być łatwe spotkanie, dające żółto-niebieskim przełamanie po ostatnich ligowych niepowodzeniach. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna. Rafał Górak zadebiutował na ławce trenerskiej torunian, a jego Elana zremisowała 2:2 z outsiderem III ligi – Leśnikiem Manowo

Tego dnia czarne chmury zebrały się zarówno nad stadionem, jak i nad Elaną. Mecz, który miał przynieść drugą wygraną w rundzie wiosennej, o mało nie zakończył się totalną katastrofą. Torunianie przez większą część spotkania grali bezbarwnie, a stroną przeważającą była drużyna, która po 22. kolejkach miała na swoim koncie zaledwie sześć punktów.

Pierwsza połowa nie przyniosła zbyt wielu emocji kibicom zebranym na trybunach. Co więcej, przyniosła ona sporo rozczarowania. Początek meczu nie zapowiadał się jednak tak źle. W 3. minucie torunianie mieli okazję z rzutu wolnego. Do piłki ustawionej tuż za liną pola karnego podszedł Damian Lenkiewicz, a jego strzał obronił golkiper gości. Niestety, trzy minuty później było już 0:1, a piłkę do bramki Huberta Świtalskiego skierował Jakub Karpiński. Przyjezdni wyraźnie dostali wiatru w żagle i stwarzali sobie kolejne sytuacje. W 13. minucie uderzenie głową zablokowali obrońcy Elany, a kwadrans później piłka po strzale zza pola karnego nieznacznie minęła słupek bramki żółto-niebieskich. Gospodarze starali się zdobyć kontaktowego gola, jednak żadna z ich sytuacji nie zagroziła poważnie rywalom. Najbliżej wyrównania był w 24. minucie Łukasz Zagdański. Co więcej, napastnik żółto-niebieskich skierował piłkę do bramki, ale sędzia dopatrzył się faulu Patryka Aleksandrowicza na rywalu.

Rafał Górak nie czekał długo ze zmianami. Już od początku drugiej połowy na placu gry zameldowali się Krystian Tomaszewski i Hubert Krawczun. Obraz gry w drugich czterdziestu pięciu minutach trochę się zmienił. Torunianie starali się odrobić straty, jednak ich próby kończyły się fiaskiem. Pierwszą dogodną sytuację gospodarze stworzyli sobie dopiero w 57. minucie. Bliski wyrównania był Damian Lenkiewicz, który strzelał z najbliższej odległości. Piłkę odbił jednak Tomasz Tkacz, ta przeleciała wzdłuż linii bramkowej, a Daniel Ciach nie zdołał już umieścić jej w siatce. W 62. minucie uderzenie z dystansu zawodnika Leśnika nieznacznie minęła bramkę Elany. To co nie udało się podopiecznym Rafała Góraka od początku spotkania, dwukrotnie poskutkowało w 77. i 79. minucie. Do wyrównania po zamieszaniu w polu karnym doprowadził Łukasz Zagdański, a dwie minuty później strzałem głową pokonał Tkacza Krystian Tomaszewski. Wydawało się, że z taką grą torunianie nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk. Niestety, w 82. minucie do wyrównania doprowadził Seweryn Fijołek. Elana mogła nawet przegrać ten mecz, bowiem kończyła go w dziewięciu, a goście z Manowa nie przestawali atakować i stwarzali sobie kolejne dogodne sytuacje. Swoją okazję w samej końcówce mieli również torunianie. Łukasz Zagdański zdecydował się zagrać piłkę przed bramkę Leśnika, lecz Krystian Tomaszewski nie zdołał dobiec do futbolówki. Tomasz Tkacz na tyle odsłonił lewą część swojej bramki, że napastnik żółto-niebieskich zamiast podania, mógł zdecydować się na strzał. Wkrótce sędzia zakończył spotkanie i obie drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów.

Bardzo dużo wydarzyło się w tym meczu – podsumowuje Rafał Górak. – Szybko straciliśmy bramkę i musieliśmy sobie radzić z cofniętym przeciwnikiem. Mogliśmy wiele sytuacji lepiej rozwiązać i strzelić tę bramkę wcześniej, ale potem mieliśmy już mecz na widelcu, bo prowadziliśmy 2:1, z czego można być zadowolonym, bo chłopcy zostawili na murawie sporo zdrowia. W tym momencie ważna jest organizacja całej gry, nie tylko formacji defensywnej. Zachowaliśmy się katastrofalnie przy czerwonych kartkach, zwłaszcza pierwsza była wynikiem bardzo nieodpowiedzialnego zachowania. Nie ma się z czego cieszyć, ale jakieś plusy widzę. Na pewno czeka nas ogrom pracy, zwłaszcza z formacją defensywną. Tam jest dużo do zrobienia, bowiem jest to nasze najsłabsze ogniwo.

Zaskakujący jest fakt, iż w osiemnastce meczowej zabrakło miejsca dla Marcina Trojanowskiego. Z naszych informacji wynika, że osoba odpowiedzialna za protokół meczowy… zapomniała go wpisać. Tym doniesieniom zaprzeczył jednak szkoleniowiec Elany.

Marcin Trojanowski nie zagrał w dzisiejszym spotkaniu z powodu kontuzji łydki. Gdyby wystąpił, moglibyśmy na dłużej stracić i jego, więc mimo wszystko dobrze się stało, bo wcale nas tak dużo nie ma. Postanowiliśmy więc bardzo uważać na tę nogę – zakończył trener żółto-niebieskich.

Dzisiejsza strata punktów oznacza spadek Elany w ligowej tabeli na 7. miejsce. Co prawda, torunianie odrobili do Gwardii jeden punkt, ale koszalinianie mają do rozegrania jeszcze jedno spotkanie. Żółto-niebieskich czeka teraz dłuższa przerwa. Rozgrywki zostaną wznowione po świętach, co może znacznie pomóc Górakowi w poznaniu zawodników i zbudowaniu lepszej atmosfery. Kolejny mecz Elana rozegra 21 kwietnia w Koninie z tamtejszym Górnikiem.

Elana Toruń – Leśnik Manowo 2:2 (0:1)

Bramki: Łukasz Zagdański 77, Krystian Tomaszewski 79 – Jakub Karpiński 6, Seweryn Fijołek 82