„Nie znoszę porażek!” – wywiad z nowym prezesem Elany, Michałem Sulą

0
2426

Tworzył fundamenty pod dzisiejsze sukcesy Twardych Pierników. W Budowlanych osiągnął sukces wizerunkowy. W poprzednich klubach pracował w cieniu. Dziś z niego wyszedł. Nowym prezesem Elany został Michał Sula, który w specjalnym wywiadzie dla chillitoruń.pl opowiada m.in. o wizji klubu, swoich poprzednich doświadczeniach i współpracy z kibicami

ChilliTorun.pl: Skąd człowiek, który kojarzony jest raczej z koszykówką i siatkówką wziął się w Elanie? Długo romansujesz z tym klubem?

Michał Sula: Mój romans z Elaną zaczął się niecały miesiąc temu. Otrzymałem zaproszenie na rozmowę od właściciela, pana Macieja Jóźwickiego. Przedstawił mi on plan rozwoju klubu, realizacji określonych zadań, również w oparciu o jego akademię futbolu, która przyciąga coraz więcej uzdolnionych dzieci. Spodobała mi się ta wizja.

CT: Nie było żadnych różnic pomiędzy Twoją wizją, a wizją Jóźwickiego?

MS: Raczej nie. Idziemy w tym samym kierunku. Obserwowałem uważnie pracę mojego poprzednika, Marcina Wróbla, który zrobił dla Elany bardzo dużo dobrego. Niestety, po jego odejściu w klubie nastąpiła posucha, nie było osoby odpowiedzialnej za zarządzanie klubem. Pozytywne w tej sytuacji jest to, że zachowano ciągłość kadrową i zakontraktowano zawodników. Trzeba jednak nadrobić liczne zaległości. Za dwa tygodnie rusza liga, a pracy jest sporo. Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość, nie jesteśmy robotami, ale nasza ciężka praca powinna przynieść pozytywne skutki.

CT: Jak Twoje doświadczenie w pracy z SIDEnem i Budowlanymi może przełożyć się na sukces – szczególnie ten marketingowy – w Elanie?

MS: Z pracy w dwóch poprzednich klubach sportowych zdobyłem sporo obycia, jeżeli chodzi o branżę sportową. Wywodzę się ze środowiska sportowego, z rodziny sportowej. Co więcej – studiowałem na uczelni związanej ze sportem. Zawsze chciałem iść w kierunku zarządzania tą dziedziną życia. Działałem w Twardych Piernikach, gdy były jeszcze stowarzyszeniem, a myślę, że efekty naszej pracy widać gołym okiem. Ten klub z roku na rok stawał się znaczącym punktem na mapie nie tylko miasta, ale i kraju. Oczywiście jest to wielka zasługa ludzi, którzy działali przez lata w tym klubie, no i myślę, że i ja małą cegiełkę do tego sukcesu dołożyłem. Siatkówka też poszła do przodu, bo myślę, że porównanie funkcjonowania klubu parę lat temu, a w ubiegłym sezonie wypada na plus na korzyść ostatniego roku. Sądzę, że to doświadczenie, wspomniane obycie i wiedza – nie tylko sportowa, ale również związana z zarządzaniem organizacjami–– mogą w Elanie zaprocentować.

CT: Mimo wszystko Elana nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą. Klub ma długi, a pułap finansowy jest zupełnie inny niż choćby w SIDEnie.

MS: Oczywiście i nie ma co mydlić oczu, że jest inaczej. O długach Elany słyszę, od co najmniej pięciu lat. Klub zawsze był kojarzony z zadłużeniem. Długi teraz są, owszem, ale właściciel ma konkretne plany regulacji tych zobowiązań. Większość wierzycieli idzie z nami na ugodę. Wiem, że spłata tych długów jeszcze trochę potrwa, ale pan Jóźwicki zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą i wyraźnie dąży do uregulowania wszelkich długów.

CT: Nie obawiasz się tych zobowiązań?

MS: Tak, trochę oczywiście tak. Jest to taki bagaż, który się ciągnie. Zapewnienia właściciela uspokajają mnie jednak, a bez tych zapewnień z pewnością nie zdecydowałbym się na współpracę z Elaną.

CT: To jak wyglądają finanse Elany? Fatalnie, średnio, dobrze? Skonkretyzujmy.

MS: Biorąc pod uwagę, że Maciej Jóźwicki sprawę zadłużenia wziął na siebie i ta spłata długów sukcesywnie trwa, to wszystko idzie w dobrym kierunku. Na horyzoncie widać zielone światło. Z pewnością nie potrwa to miesiąc. Być może jest to praca na sezon, może dwa.

CT: Zostawmy sprawę długu. Na czym w swojej pracy skupisz się najbardziej?

MS: Ja bardzo lubię wygrywać, nie znoszę porażek. Na mojej głowie będzie głównie sukces organizacyjny i marketingowy, za nim, mam wielką nadzieję, przyjdzie ten sportowy. To jednak taka zależność zamknięta – sukces sportowy przyciąga sukces marketingowy, a sukces marketingowy jest podstawą do budowania tego sportowego. Zdaję sobie sprawę, że bez tego budowania dobrego wizerunku nie osiągniemy pełnego sukcesu. Ten sportowy może się pojawić na chwilę, ale jednak przy nim musi być budowany pozytywny wizerunek, który przyciągnie kibiców na trybuny. Najlepiej na stałe. A bez kibiców nie zainteresujemy potencjalnych sponsorów, o których na toruńskim rynku jest bardzo ciężko.

CT: Jak przekonałbyś dzisiaj sponsorów, że warto zainwestować w Elanę? Co jest największą zaletą tego klubu?

MS: Największą zaletą Elany są bez wątpienia jej kibice. Są fenomenalni i miałem okazje to obserwować. Byłem na meczu z Polonią Bydgoszcz, w ubiegłym sezonie i bardzo uważnie przyglądałem się ich organizacji, szczególnie przed spotkaniem. Mają założone stowarzyszenie, które prowadzą osoby doświadczone i wiedzące, co robią. Wiem, że chcą się w Elanę angażować całym sercem i dlatego klubu chcą zrobić wszystko. Chciałbym budować związek pomiędzy nimi, a klubem, co zresztą zrobił mój poprzednik. Mam nadzieję, że kibice obdarzą mnie takim samym zaufaniem jak Marcina Wróbla. Będę chciał też przyciągnąć na trybuny kobiety, rodziny z dziećmi czy osoby starsze. Chcę, żeby czas spędzony na stadionie był świetnym przeżyciem dla Torunian.

CT: Myślisz, że w Toruniu może zapanować moda na Elanę?

MS: Bardzo bym chciał. Trzeba zapełnić ten prawie sześciotysięczny stadion. Jest to związane z ogromną pracą. Oczywiście, są tak zwani kibice sukcesu, którzy przyjdą za dobrymi wynikami. Jeżeli w Toruniu będzie II albo i I liga, to o kibiców nie będzie trzeba się martwić. Jednak moim celem jest, aby już teraz, na tę chwilę minimum połowa stadionu była zapełniona.

CT: Dobrze, że wspomniałeś o kibicach, bo wiele osób zastanawiało się, czy do najzagorzalszych fanów podejdziesz z obojętnością – jak zdarzało się w przeszłości – czy jednak będziesz kontynuował tradycję Marcina Wróbla i zaczniesz z kibicami współpracować.

MS: Już nawiązałem kontakty ze Stowarzyszeniem Kibiców Elany Toruń. Mamy umówione spotkania na przyszły tydzień. Chcę, żebyśmy się poznali nawzajem. Jeden z potencjalnych sponsorów powiedział mi, że kibice Elany zrobią dla tego klubu wszystko, nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Pomogą w promocji, w organizacji spotkań. Podstawą dobrego funkcjonowania jest zachowanie pozytywnych relacji na linii fani – zarząd.

CT: Przejdźmy do aspektu sportowego. Plan właściciela zakłada, że w 2018 roku w Toruniu zagości I liga. Realne założenie, czy mimo wszystko marzenia?

MS: To na pewno bardzo ambitny cel. Ten rok byłby fantastyczny, bo obchodzilibyśmy 50-lecie istnienia klubu. Nie ma chyba bardziej wymarzonego prezentu na taki jubileusz, jak awans do zaplecza Ekstraklasy i wspólne świętowanie. Nie ma jednak na to wielkiego „parcia”, musimy działać z głową, bez podpalania się. Najważniejszy jest ten sezon i praca krok po kroku. Mamy reorganizację rozgrywek i tylko sześć drużyn się utrzymuje. Niezajęcie miejsca w tej pierwszej szóstce może przynieść nieprzyjemne skutki, a spadek dziesięciu zespołów z III ligi oznacza, że ta IV liga również będzie mocna. Cel sportowy na ten sezon to utrzymanie się w III lidze, czyli zajęcie miejsca od 1 do 6.

CT: Przed wywiadem z Tobą rozmawiałem z wieloma kibicami i większość chóralnie mówi – walka o utrzymanie w tej szóstce może okazać się klapą, trzeba stawiać sobie najwyższe cele i walczyć o awans do II ligi. Takie powinno być myślenie drużyny?

MS: Celem jest gra o miejsca 1-6. Myślę, że w III lidze jest aktualnie szesnaście (tyle ile ma cała liga – przyp. red.) zespołów, które mają dokładnie taki cel jak my. Wszystkie będą chciały być w tej osławionej szóstce i zapowiada się walka na noże. Będzie trudno. Uważam, więc, że powinniśmy do sprawy podejść w następujący sposób – celem jest pierwsza szóstka, ale jak pojawi się, chociaż najmniejszy cień szansy na awans, to trzeba go wykorzystać. Zawodnicy muszą jednak zostawić na boisku serce i kawał charakteru, bo to będzie wielka bitwa. Nie można pozwolić sobie na głupie wpadki. Koncentracja od pierwszej do ostatniej kolejki.

CT: Rozmawiałeś już z trenerem? Miał jakieś uwagi odnośnie klubu, drużyny?

MS: Jeszcze nie, bo tak naprawdę – dopiero zaczynam przygodę z Elaną. Z pewnością przyjdzie czas na rozmowę ze szkoleniowcem, wiem już mniej więcej od właściciela, jakie uwagi ma trener Jabłoński. Chcę poznać sztab szkoleniowy, zżyć się z piłkarzami. Będę jeździł za nimi również na wyjazdy.

CT: Głównym filarem klubu w IV lidze byli wychowankowie i na nich opierał się zespół. Klub dalej powinien opierać się na nich, czy jednak powinniśmy postawić na zaciąg z zewnątrz?

MS: Chcę, aby nasi wychowankowie stanowili trzon drużyny i to oni rozdawali w zespole karty. To marzenie każdego prezesa czy właściciela. Przykładem jest Akademia Lecha Poznań, której młodzi zawodnicy budują skład pierwszej drużyny Kolejorza. Oczywiście, wszystko też zależy od trenerów czy szkolenia na poziomie akademii młodzieżowej.

CT: Czyli mamy kolejny z Twoich celów – stworzyć bardzo dobrą akademię przy Elanie, zgadza się?

MS: To nie tylko moje założenie. Razem z właścicielem chcemy, aby Młodzieżowa Akademia Futbolu była najlepsza w całym województwie kujawsko-pomorskim.

CT: To bardzo ambitny plan. Konkurentem w tej rywalizacji będzie m.in. świetnie prosperująca Akademia Piłkarska Zawiszy Bydgoszcz.

MS: Owszem, nie będzie to łatwe, ale jest to cel do zrealizowania. Poza tym trzeba stawiać sobie ambitne plany. Chcemy również, aby w klubie działał typowy dyrektor sportowy, czyli ktoś koordynujący pracę trenerów. Niech to będzie osoba, która swoją wiedzą i doświadczeniem pomoże i poprawi to, co funkcjonuje gorzej, oraz udoskonalać to, co pracuje dobrze. Są takie plany i kilka najbliższych tygodni pokaże, czy uda nam się dogadać z taką osobą.