Po poniedziałkowej wiadomości o zwolnieniu trenera Jerzego Cyraka i pucharowym zwycięstwie w Pucharze Polski drużynę w kolejnym meczu poprowadził Krzysztof Wasilkiewicz. Niestety, nie udało się podtrzymać dobrej passy z pucharów. Elana Toruń zremisował po bardzo zaciętym i emocjonującym spotkaniu z Sokołem Kleczew
Gospodarze zaczęli spotkanie od mocnego uderzenia. Już w 3 minucie prowadzenie Elanie, po doskonale wykonanym rzucie rożnym, dał Patryk Aleksandrowicz. Widać było od początku spotkania, że piłkarze nie zamierzają spocząć na laurach. Z każdą kolejną akcją coraz mocniej atakowali bramkę drużyny z Kleczewa. Ich wysiłki zostały wynagrodzone w 23 minucie spotkania, gdy po dwójkowej akcji Patryka Aleksandrowicza i Marcina Trojanowskiego piłkę w bramce umieścił ten drugi.
Mało kto, spośród zebranych kibiców na stadionie spodziewał się jeszcze emocji w tym meczu. Te miały jednak dopiero nadejść. Już w 24 minucie spotkania goście zdobyli kontaktowego gola. Po pięknym uderzeniu zza pola karnego bramkę tuż obok słupka zdobył Patrzkąt. To, co jednak wydarzyło się później zmroziło żyły wszystkim kibicom zebranym na stadionie imienia Grzegorza Dunickiego. Strzelec drugiej bramki dla Elany sfaulował kapitana drużyny z Kleczewa. Jak się okazało – wyjątkowo nieszczęśliwie.
Potrzebna była pomoc służb medycznych, ponieważ Jakub Dębowski nie podnosił się z murawy. Okazało się, że kontuzja jest bardzo poważna i zawodnik musi zostać przetransportowany karetką do szpitala.
Po wznowieniu gry z rzutu wolnego bramkę dla gości zdobył Śmiałek. To rozbudziło apetyty przyjezdnych, którzy zaczęli coraz bardziej atakować bramkę toruńskiej drużyny. Wynik pierwszej połowy nie uległ jednak zmianie, pomimo doliczonych ponad 13 minut do regulaminowego czasu gry.
Na drugą połowę lepiej zmotywowani wyszli zawodnicy Sokoła Kleczew. Już w 47 minucie meczu Thikane, czarnoskóry skrzydłowy drużyny gości po szybkim rajdzie i płaskim strzale obok bramkarza dał swojemu zespołowi prowadzenie.
Po tym golu goście jeszcze bardziej poszli za ciosem, a piłkarze z Grodu Kopernika ciągle się bronili. Na szczęście, po dobrym kwadransie tempo spotkania zmalało na tyle, by dać torunianom trochę odpoczynku pod swoją bramką. Przełom nastąpił w 78 minucie spotkania, gdy faul na obiegającym go Aleksandrowiczu popełnił Tomasz Koziorowski. Gracz Sokoła po raz drugi otrzymał żółtą kartkę i w konsekwencji musiał opuścić murawę. Po zejściu piłkarza z Kleczewa żółto-niebiescy wykonywali rzut wolny, który po precyzyjnym dośrodkowaniu strzałem głową na bramkę zamienił Krystian Tomaszewski.
Po tej bramce zawodnicy z Torunia ruszyli do ataku. Na nic jednak zdał się strzał Zagdańskiego, który po dośrodkowaniu uderzył z główki tuż obok bramki. Drużyna Elany miała jeszcze piłkę meczową w ostatniej minucie spotkania, lecz Krystian Tomaszewski z bliska uderzył wprost w bramkarza gości. Wynik do końca meczu nie uległ już zmianie. Spotkanie zakończyło się rezultatem 3:3.
Krzysztof Wasilkiewicz (trener Elany Toruń) – Spotkanie zaczęło się dla nas bardzo dobrze. Później wkradło się lekkie odprężenie, wielu trenerów mówi, że wynik 2:0 to niebezpieczny wynik. Widać było, że drużyna z Kleczewa jest bardzo dobrze zorganizowana i świetnie wykorzystuje kontry. Nam pomogła czerwona kartka. Szkoda, że nie zdążyliśmy strzelić zwycięskiego gola.
Marcin Woźniak (trener Sokoła Kleczew) – Mecz się zaczął dla nas tragicznie, od kontuzji naszego kapitana. Sportowo też nie wyszło tak jak sobie to założyliśmy. To co najbardziej boli, to bramki stracone po stałych fragmentach gry, czyli z tego, z czego Elana słynie. Szanujemy ten jeden punkt i cieszymy się, że go zdobyliśmy.
Elana Toruń:
Świtalski – Lenkiewicz, Ciach, Uszalewski (45+9. Tarnowski), Tetych, Trojanowski (73. A. Tomaszewski), Glanowski (C) (58. K. Tomaszewski), Grudziński, Stefanowicz, Aleksandrowicz (84. Zamiatowski), Zagdański
Sokół Kleczew:
Szczepankiewicz – Patrzykąt, Śmiałek, Widelski, Kowalczuk, T. Koziorowski, Kasperkiewicz, Dębowski (C) (34. Antas) (71. Antczak), Bajerski, Thiakane, Cichos
Elana Toruń 3: 3 Sokół Kleczew
Bramki: 3. Aleksandrowicz, 23. Trojanowski, 78. Krystian Tomaszewski – 24. Patrzykąt, 35. Śmiałek, 47. Thiakane
(fot. Krzysztof Maliszewski)