Zeszły weekend dla polskiego futsalu przebiegał pod znakiem eliminacji do Mistrzostw Europy. Reprezentacja Polski z dwoma zawodnikami FC Toruń w składzie na początek uległa Serbom 0:4, lecz dzień później pokonała 4:2 Mołdawię, dzięki czemu zachowała jeszcze matematyczne szanse na awans
Niestety, zgodnie z przewidywaniami reprezentacja Polski nie prezentuje najwyższego poziomu podczas eliminacji do Mistrzostw Europy w futsalu. Polacy w pierwszym meczu podjęli czwartą drużynę Europy sprzed dwóch lat – Serbię. Pomimo niezłego spotkania, to Serbowie wykazali większą dojrzałość w grze i wygrali aż 4:0. Marcin Mikołajewicz wraz z Krzysztofem Elsnerem pojawili się na boisku, lecz nie potrafili przechytrzyć serbskiego bramkarza.
Niepodważalnym obowiązkiem zespołu Andrzeja Biangi i Błażeja Korczyńskiego okazało się zwycięstwo z Mołdawią. Była to wewnętrzna „toruńska potyczka”. Pierwszym bramkarzem naszych rywali jest oczywiście golkiper FC Toruń, Nicolae Neagu. I to właśnie Neagu… otworzył wynik tego meczu. W 5. minucie po wykopie mołdawskiego bramkarza w kierunku naszej bramki, pomylił się Michał Widuch, który przepuścił piłkę do siatki. Wyrównanie przyszło szybko, bo w 6. minucie za sprawą Marcina Mikołajewicza.
Ostatecznie nasza reprezentacja wygrała 4:2 i zachowała minimalne i matematyczne szanse na awans przez baraże. Jednym z najlepszych, ale i najtrudniejszych sposobów jest zwycięstwo w ostatnim spotkaniu turnieju eliminacyjnego, gdzie przeciwnikiem będą mistrzowie Europy, a więc Hiszpanie, którzy po dwóch zwycięstwach 7:0 z Mołdawią i 6:0 z Serbią okupują pierwsze miejsce. Sprzyjającym rezultatem dla biało-czerwonych będzie także porażka Serbów z Mołdawianami. Jednakże wszystkie te możliwości są mało prawdopodobne.
Należy walczyć do samego końca. Nasza reprezentacja zagra ostatni mecz eliminacyjny we wtorek. Rywalem będzie Hiszpania, a mecz rozpocznie się o 20:00. Z pewnością spotkanie z największymi postaciami europejskiej i światowej piłki halowej będzie świetnym doświadczeniem dla Marcina Mikołajewicza, Krzysztofa Elsnera i całej kadry.