„Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i w jednym kierunku” – wywiad z Jerzym Cyrakiem

0
3226

Niemal całe dnie spędza na klubowych obiektach. Nic więc dziwnego, że osoby z jego otoczenia uważają go za pracoholika. Nie ma swojego trenerskiego wzorca, bo twierdzi, że od każdego szkoleniowca można się nauczyć czegoś wartościowego. Jerzy Cyrak, trener Elany Toruń, w rozmowie z nami podsumowuje pół roku pracy z Elaną oraz pobyt w Toruniu, ale nie tylko… Zachęcamy do lektury!

ChilliTorun.pl: Na wstępie chciałem Panu pogratulować zwycięstwa w plebiscycie Chilli Toruń na najlepszego trenera 2016 roku. Przez pół roku pracował Pan z drużyną, a mimo to kibice, nie tylko Elany, docenili Pana dotychczasowe osiągnięcia. Daje to Panu dodatkową motywację?

Jerzy Cyrak: Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Stanąć w takim gronie jak chociażby trener Jacek Winnicki i jeszcze w tym towarzystwie wygrać, świadczy o tym, że piłka nożna w Toruniu jest dyscypliną bardzo popularną i pożądaną. Chciałem bardzo podziękować wszystkim osobom i kibicom, którzy oddali na mnie głos. Jest to wielkie wyróżnienie, a także dowód na to jak duże zapotrzebowanie jest na piłkę nożną.

CT: Przejdźmy do podsumowania dotychczasowych dokonań Elany. Jak ocenia Pan minioną rundę i wyniki zespołu?

JC: Jesteśmy w gronie zespołów ścisłej czołówki, które realizują swoje cele, bo nie tylko Elana, ale i wiele innych zespołów ma marzenie bić się o coś więcej. Być może były takie mecze, w których powinniśmy tych punktów zdobyć więcej, ale w piłce nożnej tak jest, że nie można mieć wszystkiego czego by się chciało. Na dzień dzisiejszy mamy dwa punkty straty do lidera i myślę, że to jest dobra pozycja wyjściowa na wiosnę. Będziemy robić wszystko, aby poprawić naszą skuteczność, zdobycze punktowe i średnią punktów na mecz.

CT: Czy był w tej rundzie jakiś moment przełomowy dla tej drużyny, najważniejszy?

JC: Początek rundy był taki, w którym bardzo dobrze rozgrywaliśmy mecze wyjazdowe. Można powiedzieć, że to był pewien przełom, kiedy zwyciężaliśmy kolejno z Kaliszem, Kleczewem, Manowem. Były też niestety takie spotkania, które do dzisiaj odbijają nam się czkawką, jak np. pojedynek ze Skolwinem, gdzie przy wyniku 1:1 mamy rzut karny, nie zdobywamy gola i w efekcie przegrywamy mecz. Podobnie mecz z Przodkowem, który zremisowaliśmy w czasie doliczonym, a prowadziliśmy 2:0. Z drugiej strony my też przywieźliśmy szczęśliwy punkt z Gdyni. Są takie spotkania, które niestety nie układają się tak jak powinny, mecz zmienia oblicze po jednej bramce i nagle wszystko obraca się do góry nogami. Takie mecze się zdarzają i będą się zdarzać.

CT: Wspomniał Pan o niewykorzystanym rzucie karnym. W tej rundzie było takich sytuacji więcej. Czy w związku z tym pracujecie nad tym aspektem gry jakoś szczególnie?

JC: Oczywiście, to jest jeden z elementów stałych fragmentów gry, więc nad tym też pracujemy. Nie jest tak, że uderzają zawodnicy przypadkowi, którzy nie są do tego przygotowani. Mamy przygotowanych i wyznaczonych zawodników, a efekty jakie są takie są. Czasami może wystąpić brak koncentracji, jakiś przypadek, czy dobra dyspozycja bramkarza. Te aspekty mogły spowodować, że tych „jedenastek” nie wykorzystaliśmy.

CT: W III lidze obowiązuje limit dwóch młodzieżowców w pierwszym składzie, z tego powodu postawił Pan m.in. na młodych bramkarzy…

JC: Tak musi być i tak budowaliśmy zespół, że jest to pozycja bramkarza i jednego zawodnika z pola, czy to na obronie, czy w pomocy. Od początku przyjęliśmy taką strategię i tak budowaliśmy ten zespół.

CT: Mimo młodego wieku jest Pan już doświadczonym trenerem, współpracował Pan ze szkoleniowcami w Ekstraklasie. Czy przed przyjęciem oferty Elany nie miał Pan propozycji z innych drużyn z wyższych lig?

JC: Przede wszystkim nie jestem już taki młody, bo mam 40 lat, a za chwilę 41 (śmiech), aczkolwiek ma Pan rację, jeżeli chodzi o wiek to jak na trenera nie jest to jakieś duże doświadczenie, chociaż trochę już widziałem i przeżyłem. Tak w tej pracy jest, że są różne oferty, różne rozwiązania czy pomysły. Były oferty, ale z pełną świadomością, co już wielokrotnie powtarzałem, wybrałem Elanę z racji tego jakie to jest miejsce, jaki to jest klub, jacy tu są kibice i jakie to jest miasto. To daje nam ogólny, duży potencjał na to, aby w Elanie była lepsza piłka niż ta jaka jest na chwilę obecną.

CT: W styczniu z zespołem pożegnało się dwóch kluczowych zawodników – Tomasz Bzdęga i kapitan, Michał Steinke. Jak bardzo pokrzyżowało to Panu plany?

JC: Zadecydowały względy rodzinne. Są to zawodnicy, którzy bardzo nam pomogli, utrzymywali dobry klimat i atmosferę w szatni. Byli zawsze zdolni do ciężkiej pracy i do tego, aby zespołowi pomagać. Niestety, taka ich decyzja i ja ją szanuję. W związku z ich odejściem będziemy musieli sobie jakoś inaczej radzić. Nie jest to pierwszy przypadek, gdzie kluczowa czy dwie kluczowe postacie odchodzą i powstają luki, które trzeba załatać.

CT: Wybrał Pan już nowego kapitana? Kiedy Steinke nie był dostępny do gry, jego rolę przejął Daniel Ciach.

JC: Daniel był jednym z zawodników, który miał prawo przejąć opaskę kapitańską, jednak nie jest jedynym kandydatem do tej roli, aczkolwiek na pewno głównym.

CT: Z zespołem trenuje Krystian Tomaszewski. Czy zostanie w Elanie na dłużej? Słyszałem, że nie jest Pan do końca przekonany co do jego powrotu…

JC: Nie do końca byłem przekonany raczej na jesień, bo sam Krystian nie wiedział czego chce – zostać czy wyjechać. Jeździł na testy i wybrał inną drogę, co spowodowało, że miałem co do niego pewne wątpliwości. Dziś natomiast nie będę go oceniał na podstawie tego co było pół roku temu. Ma nową kartę i od niego zależy jak ją rozda. Jeżeli rozda ją dobrze i będzie chciał wrócić to będzie naszym zawodnikiem, jeśli będzie szukał innych rozwiązań to już jego wybór.

CT: Jeżeli chodzi o zawodników z grup młodzieżowych to jest wśród nich ktoś kto szczególnie się wyróżnia?

JC: Z pierwszą drużyną trenuje kilku utalentowanych chłopaków. Mam za zadanie żeby w pierwszej kolejności przyglądać się swoim wychowankom i jestem do tego zadania w pełni przekonany. Dopiero następnym krokiem jest ściągnięcie zawodnika z zewnątrz. Jeśli wychowanek jest lepszym zawodnikiem niż ktokolwiek inny to wchodzi na boisko i gra. Jeśli jeszcze nie jest na tyle przygotowany żeby grać w piłce seniorskiej to na pewno zrobimy wszystko żeby mu w tym pomóc i będziemy go zbliżać do pierwszej drużyny.

CT: Kto będzie najgroźniejszym rywalem w walce o awans do II ligi?

JC: Na pewno te zespoły, które są w górze tabeli, czyli Koszalin, Lech, Kleczew, który jest liderem. Groźny będzie również zespół z Kalisza i oczywiście Bałtyk Gdynia.

CT: Jak układa się Panu współpraca z władzami klubu i z Patrykiem Kniatem?

JC: Bardzo dobrze, tutaj nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, od samego początku wszyscy jedziemy na tym samym wózku i co najważniejsze w jednym kierunku. Bardzo mi ta współpraca odpowiada i oby tak dalej.

CT: Spędził Pan w Toruniu już kilka miesięcy. Jak podoba się Panu miasto, zarówno pod względem piłkarskim, jak i ogólnym?

JC: Czuje się na tyle dobrze, że cały czas potwierdzam moje pierwsze wrażenie jak tu przychodziłem – Toruń to piękne miejsce, z fantastycznymi kibicami i obiektami sportowymi oraz bogatą kulturą. Jest tu spory potencjał jeśli chodzi o budowanie dobrej piłki. Tak uważałem przychodząc tutaj, a teraz tylko się w tym utwierdzam.

CT: Cel na 2018 rok – I liga. Realny?

JC: Żyję od celu do celu, od tygodnia do tygodnia. Chciałbym aby w kolejnych meczach, które będziemy rozgrywać, przede wszystkim w tych mistrzowskich, zdobywali komplet punktów i grali dobrze, a inne cele będą się same w sobie rodzić.

CT: Mówi się ostatnio o budowie nowego stadionu Elany, nawet na kilkanaście tysięcy miejsc. Czy tak duży obiekt jest potrzebny?

JC: Nie słyszałem o takich wariantach, więc nie zastanawiałem się nad tym i nie wiem jak to naprawdę wygląda.

CT: Wiele osób mówi, że jest Pan trenerskim pracoholikiem. Czy może Pan tak o sobie powiedzieć?

JC: Lubię tę pracę, więc pracuję. Myślę, że każdy kto uprawia jakiś zawód, który lubi i jest jego pasją, spędza nad nim dużo czasu. Praca w piłce nożnej jako trener to taki zawód, który nie zamyka się wyłącznie do bram budynku klubowego i boiska. Wszystko zanosi się razem ze sobą do domu i tak naprawdę nie ma momentu, w którym o piłce się nie myśli, albo jej się nie uprawia. Jak są urlopy to z kolei zaczynają się okna transferowe, rozmowy o piłkarzach, tych przyszłych, jak i obecnych, planuje się okresy przygotowawcze, nowe treningi, więc cały czas coś się robi. Czy jestem wyjątkowym pracoholikiem? Nie wiem, niech ocena należy do obserwatorów, do ludzi, którzy tak uważają i myślą, że takim człowiekiem jestem.

CT: Ma Pan jakieś trenerskie wzorce? Czy jest jakiś trener, który szczególnie Panu imponuje i od którego czerpie Pan pewne elementy w pracy ze swoimi drużynami?

JC: Trenerzy z którymi współpracowałem, Tomasz Kafarski, Mariusz Rumak czy Leszek Ojrzyński, byli szkoleniowcami proponującymi coś swojego. Ja się temu przyglądałem i od każdego z nich nauczyłem się czegoś nowego i dzieliłem się swoimi spostrzeżeniami. Od trenerów, którzy zatrudniali mnie wcześniej w Amice, jeszcze z czasów młodzieżowych, również bardzo wiele się nauczyłem. Byli to bowiem wielcy fachowcy tacy jak obecny dyrektor sportowy PZPN Stefan Majewski czy Mirosław Jabłoński. A jeśli chodzi o współczesną piłkę to nawet każdy trener w lidze polskiej, nie tylko w ekstraklasie, stanowi dla mnie pewną wartość i jest szkoleniowcem od którego można bardzo dużo wyciągnąć. Tak samo w ligach europejskich, to co widzimy w telewizji, styl gry niektórych zespołów podpowiada, że są to też trenerzy, którym też chętnie się przyglądam i na których się wzoruję.

CT: A jakieś konkretne nazwiska, bądź drużyny?

JC: Daleko nie sięgając mógłbym powiedzieć o trenerach z Ekstraklasy czy z I ligi. Jest ich wielu i nie mam jakiegoś jednego idola, jak w przypadku piłkarzy. Bardzo dobrze czuję się w gronie trenerów, z którymi byłem na kursie UEFA Pro. Wymieniałem z nimi bardzo cenne doświadczenia, informacje i to jest grupa trenerów, z którymi często dyskutuję o trudnych, ale też przyjemnych momentach tej pracy.

CT: Odchodząc od tematu Elany chciałem zapytać na Pana odczucia dotyczące ostatnich zmian wprowadzanych przez FIFA. Czy powiększenie grona uczestników mistrzostw świata do 48 drużyn to dobry pomysł?

JC: Jakoś wyjątkowo tego nie analizuję, tak samo jak nie analizuję tak wnikliwie tego co dzieje się w naszej polityce, bo wychodzę z założenia „jak sobie pościelę, tak się wyśpię”. Im więcej zespołów, tym więcej reprezentacji narodowych, większa szansa na to, że Polska znowu zagra na tych mistrzostwach. Jeśli stać na to federacje oraz kraje, które będą to organizowały to czemu nie? Być może trafi tam też kilka zespołów, które nie powinny się tam znaleźć z racji poziomu sportowego, ale uważam, że dzięki temu będzie bardziej barwnie i będzie więcej krajów, które do tej pory nie miały możliwości wystąpić podczas mistrzostw świata.

CT: A powtórki wideo, które chcą wprowadzić? Czy to będzie duże udogodnienie, czy może spotkania będą się znacznie przeciągać?

JC: Akurat jeśli chodzi o powtórki wideo to uważam to za bardzo dobre rozwiązanie. Wielokrotnie już jedna bramka czy jeden spalony decydował o końcowym wyniku. Taka sytuacja jest już w tenisie ziemnym czy siatkówce. Myślę, że w dobie tej techniki jaka jest obecnie, jaką mają sędziowie, którzy bez problemu mogą się między sobą komunikować, może to działać sprawnie. Sędzia techniczny obejrzy powtórkę i przekaże informację sędziemu głównemu. Całość nie powinna trwać dłużej niż kilkanaście sekund, więc mecz nie dłużyłby się niewiadomo ile, zwłaszcza, że takich spornych sytuacji nie będzie aż tak wiele. Jak się rozmawia i analizuje mecze to mowa jest o od dwóch do pięciu takich sytuacji. Jeśli ma to dotyczyć sytuacji bezpośrednio zagrażających bramce przeciwnika np. faul przed polem karnym, spalony czy potwierdzenie czy piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową czy nie, to jak najbardziej jestem za.

CT: Na koniec chciałem zapytać o reprezentację Polski. W poprzednim roku na Euro odnieśliśmy bardzo dobry wynik. Czy uważa Pan, że tę reprezentację stać na jeszcze więcej podczas mistrzostw świata w Rosji?

JC: Myślę, że tak. Ta reprezentacja się rozwija, zespół gra coraz lepiej, a piłkarze którzy są w tej reprezentacji, grają na najwyższym poziomie. Ta drużyna idzie do przodu, nie tylko pod względem piłkarskim, ale i organizacyjnym. Jakość szkolenia również jest lepsza. Wszystko to daje nadzieję na to, że nasza reprezentacja może osiągnąć jeszcze lepszy wynik niż podczas ostatnich imprez mistrzowskich. Oczywiście ciężko będzie przebić wynik z Francji, bo jednak ranga MŚ jest wyższa, ale w ostatnich latach na tych imprezach mistrzowskich nie pokazaliśmy zbyt wiele. Teraz jesteśmy w stanie wypaść lepiej.