Zwycięstwem z KS Chwaszczyno piłkarze Elany zakończyli rozgrywki rundy jesiennej na własnym obiekcie. Przy ulicy Bema torunianie pewnie poradzili sobie z jedną z najsłabszych drużyn w III lidze. Spotkanie nie było jednak atrakcyjne dla oka. Zbyt często o jego przebiegu decydowały błędy zawodników, co niewątpliwie wynikało również z padającego przez dziewięćdziesiąt minut deszczu
Gracze Elany przed meczem byli postrzegani jako faworyci. Swoją przewagę potwierdzili już w pierwszych minutach, mocno ruszając na bramkę gości.
Przy takim układzie nie trzeba było długo czekać na pierwszego gola. Zdobył go już w czwartej minucie Łukasz Zagdański. Od tej pory torunianie zajęli się bronieniem wyniku i liczyli na kontrataki. Jeden z nich prawie dał im drugą bramkę. W dogodnej sytuacji strzeleckiej znalazł się jeden z napastników torunian i skierował piłkę do bramki. Niestety, sędzia odgwizdał spalonego. Elana bardzo dobrze radziła sobie w obronie, co zmuszało rywali do oddawania strzałów z dystansu.
W dwudziestej trzeciej minucie kibice na Stadionie Miejskim przekonali się, jak bardzo w grze może przeszkadzać deszcz. Piłka uderzona z połowy przez jednego z pomocników z Chwaszczyna, wylądowała w rękach Bartosza Piotrowskiego, ale niestety wyśliznęła mu się i wtoczyła się do bramki.
Stracona bramka zmotywowała piłkarzy Jerzego Cyraka do częstszych i śmielszych ataków na bramkę gości. W skutecznej grze przeszkadzały jednak obfite opady deszczu. Piłka była bardzo śliska, co powodowało wiele błędów po stronie obydwu drużyn i czyniło mecz nieatrakcyjnym dla oka. Torunianie, przy sporej dozie szczęścia, potrafili sobie poradzić z niekorzystnymi warunkami.
W czterdziestej minucie doszło do zamieszania w polu karnym gości, z którego zwycięską ręką wyszedł Michał Steinke, który umieścił piłkę w siatce.
Druga połowa nie przyniosła ze sobą żadnych zmian w zespołach. Nie poprawiła się również pogoda. Agresywniejsza zrobiła się za to gra gości. Już w pięćdziesiątej minucie drugą żółtą kartkę otrzymał pomocnik z Chwaszczyna, który brutalnie sfaulował od tyłu Michała Steinke.
Od tego momentu torunianie grali w przewadze liczebnej, która przekładała się na lepszą grę. Elana pomimo opadów deszczu o wiele lepiej radziła sobie niż w pierwszej połowie. Piłkarze Jerzego Cyraka kontrolowali grę i często przypuszczali ataki na bramkę gości. Piłka nie chciała jednak wpaść do bramki. W ostatnim momencie o niepowodzeniu akcji decydowała pomyłka, lub interwencja obrońcy KS Chwaszczyno.
Na szczęście gospodarze w końcu poradzili sobie z defensywą rywali. W sześćdziesiątej minucie, w polu karnym gości sfaulowany został Marcin Trojanowski i sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Tomasz Bzdęga i Elana wygrywała już 3:1.
Siedem minut później blisko podwyższenia wyniku był Patryk Aleksandrowicz, który oddał strzał w światło bramki. Z uderzeniem torunianina poradził sobie jednak bramkarz gości.
Co nie udało się Aleksandrowiczowi, powiodło się Łukaszowi Zagdańskiemu, który parę chwil później strzelił czwartego gola dla gospodarzy. W dziewięćdziesiątej minucie goście strzelili drugą bramkę. Ich akcja została powstrzymana tuż przed polem karnym faulem, a sędzia podyktował rzut wolny. Z szesnastego metra pewnie Bartosza Piotrowskiego pokonał Maksymilian Hebel i mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 4:2.
Runda jesienna w III lidze powoli dobiega końca. Przed żółto-niebieskimi jeszcze dwa spotkania wyjazdowe. Pierwsze już za tydzień. Drużyna Jerzego Cyraka pojedzie do Jarocina, gdzie zmierzy się z tamtejszą Jarotą. Z kolei trzeciego grudnia Elana będzie odrabiać zaległe spotkanie z Bałtykiem Gdynia.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Cyrak (trener Elany Toruń): Podczas meczu drżało trochę serce. W momencie, kiedy straciliśmy pierwszą bramkę nieco lepiej zaczęli grać goście. Z ich strony pojawiały się ataki i to nie wyglądało momentami za dobrze. Spodziewaliśmy się jednak ciężkiego meczu. Chwaszczyno nie przyjechało do Torunia, by oddać łatwo punkty. Wiedzieliśmy, że są niebezpieczni w stałych fragmentach gry. Wiedzieliśmy też, że sami mają z nimi problemy i pozostało nam to wykorzystać.
Łukasz Kowalski (trener KS Chwaszczyno): Przy pierwszej naszej bramce pomógł nam bramkarz Elany i drużyna trochę uwierzyła w to, że można tu powalczyć o punkty. Przy stanie 1:1 mieliśmy cztery sytuacje bramkowe – niestety wszystkie niewykorzystane. Potem było ich jeszcze więcej, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Oczywiście wiem, skąd się to bierze. Drużyna nie jest nauczona jakiejkolwiek konsekwencji. Mocno nad tym pracujemy, ale niestety ta bylejakość w dalszym ciągu funkcjonuje.
Michał Steinke (kapitan Elany Toruń): To spotkanie kosztowało nas sporo dużo zdrowia. Były bardzo ciężkie warunki, a do tego przeciwnicy byli świetnie przygotowani fizycznie. Bardzo się cieszymy, że na zakończenie rundy u siebie, udało nam się wygrać ten mecz i robimy wszystko, żeby być jak najwyżej w tabeli.
(fot. Krzysztof Maliszewski/chillitorun.pl)