Elana Toruń pozostaje niepokonaną drużyną rozgrywek. W niedzielnym spotkaniu kończącym zmagania 6. kolejki III ligi, żółto-niebiescy zremisowali z Jarotą Jarocin 1:1. Bramkę dla torunian w 84 minucie zdobył Maciej Stefanowicz
Patrząc na tabelę i ostatnie spotkania, to torunianie byli zdecydowanymi faworytami tego pojedynku. Zwłaszcza, że na ławce rezerwowych Jaroty mogliśmy zobaczyć zaledwie trzech zawodników. Zgodnie z przewidywaniami piłkarze Elany byli stroną zdecydowanie przeważającą, jednak przyjezdnym sprzyjało dzisiaj szczęście.
Podopieczni Rafała Góraka od początku spotkania rzucili się na rywali, czego efektem były dwie groźne sytuacje już w pierwszych minutach meczu. Najpierw groźnie uderzał Daniel Kraska, lecz skuteczną interwencją popisał się golkiper Jaroty na spółkę z obrońcą, a następnie zza pola karnego uderzał Mariusz Kryszak, jednak tuż obok słupka. W kolejnych minutach gra trochę się uspokoiła. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Łukasz Uszalewski, którego zastąpił Kordian Górka. Młody zawodnik żółto-niebieskich chwilę po wejściu mógł wpisać się na listę strzelców. 18-latek oddał ładny, podkręcony strzał ze skraju pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Jaroty i o centymetry minęła bramkę gości. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia jedną z nielicznych akcji przeprowadzili w 42. minucie. Na nieszczęście torunian, była to akcja bramkowa. Do dośrodkowanej z lewej strony futbolówki najwyżej wyskoczył Krzysztof Matuszak i głową pokonał Bartosza Poloczka. W doliczonym czasie gry bliski wyrównania był Patryk Urbański. Pomocnik żółto-niebieskich oddał ładny strzał z rzutu wolnego, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę.
Drugie czterdzieści pięć minut przebiegało zgodnie z oczekiwaniami – torunianie rzucili się na rywala, starając się szybko odrobić straty. Pierwszą dogodną okazję miał Kryszak, który strzałem na wślizgu zakończył bardzo ładną akcję Elany. Niestety piłka po raz kolejny nie trafiła do siatki. Chwilę później groźnie było po drugiej stronie. W polu karnym żółto-niebieskich doszło do sporego zamieszania, na szczęście w porę otrząsnął się Poloczek, wybijając futbolówkę.W 74. minucie powinno być 2:0 dla Jaroty. Po rzucie rożnym strzał głową oddał jeden z przyjezdnych, a golkiper torunian stanął jak wryty. Piłka na szczęście odbiła się od słupka i szybko została wybita przez obrońców. Bardzo aktywni w drugiej połowie byli Kraska i Maciej Mysiak. To po podaniu napastnika Elany wyrównującego gola w 84. minucie zdobył Maciej Stefanowicz. Pomocnik zespołu z Grodu Kopernika zszedł do środka i oddał strzał z linii pola karnego. Futbolówka przeleciała pod ręką bramkarza z Jarocina i wpadła do siatki. W końcówce meczu jego bohaterem mógł zostać kapitan Elany. Mysiak dwukrotnie stawał przed szansą na zdobycie zwycięskiego gola, lecz dwukrotnie górą był golkiper. Szczególnie udana była jego interwencja z 93. minuty, kiedy po strzale głową obrońcy żółto-niebieskich, wybił on piłkę z linii bramkowej. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Remis może zadowalać zespół z Jarocina, torunian niekoniecznie. Owszem, żółto-niebiescy pozostają na fotelu lidera, ale punkty tracone z teoretycznie słabszymi rywalami bolą podwójnie, a w końcowym rozrachunku mogą się one okazać kluczowe. Dziś Jarota była do pokonania, zwłaszcza, że Elana napierała na rywali przez niemal pełne dziewięćdziesiąt minut, ale to już przeszłość. Przyszłość to wyjazdowe spotkanie z KKS-em Kalisz, które odbędzie się 16 września o godzinie 17:00.
Elana Toruń – Jarota Jarocin 1:1 (0:1)
Bramki: Stefanowicz 84′ – Matuszak 42′