W dniach 21-23 kwietnia Biskupiec Reszelski po raz ósmy zgromadzi czołówkę najlepszych freerunnerów z Polski i świata. To największa tego typu impreza w kraju, określana jako nieoficjalne mistrzostwa Polski. Stałym reprezentantem Torunia, który wystąpił na niemal wszystkich edycjach, jest Krzysztof Boszman. Niestety udział torunianina w tym roku jest mocno zagrożony. Jak można mu pomóc?
Biskupiec Jam 8 – bo tak brzmi nazwa imprezy – to wielka okazja na pokazanie się szerszej publiczności, nabycie nowych umiejętności, doświadczenia i poznanie wielu ciekawych freerunnerów. Zawody rozpoczynają się od eliminacji. Każdy uczestnik ma 1,5 minuty, by przekonać do siebie sędziów i dostać wyższą notę od rywala. Awans do finałów na pewno nie będzie łatwym zadaniem, choć dla Krzysztofa Boszmana to cel podstawowy. Z ośmiu edycji zawodów Boszman opuścił tylko jedną z powodu rekonwalescencji po ciężkim wypadku. Niestety, może go zabraknąć także w najbliższej odsłonie. Na przeszkodzie stanęły koszty, których w wyniku innych nieprzewidzianych opłat Krzysztof nie jest w stanie pokryć. Kwota, jakiej potrzebuje wynosi jedyne 400 złotych. Dla ewentualnego sponsora to świetna okazja na wypromowanie swojej marki.
– Zawsze staram się występować na zawodach w czymś, co ma się kojarzyć z Toruniem – powiedział Krzysztof Boszman. – Bardzo podkreślam to, że jestem torunianinem. Dotychczas miałem na zawodach kilka koszulek z logiem miasta, grupy Toruń Dancing City czy Toruń Miastem Sportu. Dla sponsora to forma reklamy. Tym bardziej, że jest to mocno nagłaśniana impreza – zwłaszcza na Facebooku i YouTube. Sam też promowałbym darńczyńcę pod postami, dziękując za wsparcie, bo bez tego nie będę miał możliwości pokazania się.
Dla Krzysztofa to może być jedna z ostatnich okazji, by zaprezentować się przed większą publicznością, wśród wielu zawodowców. Torunianin jest związany z tym sportem od 13-14 lat. Planuje regularnie trenować jeszcze przed 3-4 lata. Później chce się zająć szkoleniem młodzieży. Jaką poprzeczkę postawi sobie przed najbliższymi zawodami?
– Przede wszystkim celuje w to, by przejść eliminacje – dodaje Krzysztof Boszman. – Bez względu na kogo trafię, myślę, że forma i zakres tricków pozwolą mi na to, by znaleźć się w finale. Finał jest zawsze wielką niewiadomą. Trzeba wziąć pod uwagę modyfikację toru i niezwykle trudnych przeciwników. Każdy wyciąga swoje asy z rękawów, pokazuje najlepsze tricki, czasem nawet sporo ryzykując. Sam niejednokrotnie prezentowałem nieprzećwiczone tricki, ale to jest kwestia temperatury zawodów. To adrenalina – jak już uderzy w głowę, człowiek wyłącza logiczne myślenie i stawia wszystko na jedną kartę. Czasem kończy się to kontuzją, a czasem sukcesem.
– Każdy freerunner ma swój styl – ocenia Boszman. – Kiedyś liczyła się taka typowa płynność ruchu, gładkie pokonywanie przeszkód w szybkim ciekawym stylu. Później zaczęła się moda na mocną akrobatykę, w tym mocne salta z często trudnych, niekonwencjonalnych pozycji. Najlepiej czułem się, gdy była w modzie mocna akrobatyka. Do tej pory uważam, że jest ona moją mocną stroną. Staram się nadganiać te wszystkie elementy wymagające płynności, tego tzw. flow, żeby to wszystko wyrównać i urozmaicić.
Co prawda najlepsze lata Krzysztof Boszman ma już za sobą, jednak dalej stara się regularnie trenować, a swoje umiejętności bardzo często pokazuje w Arenie Toruń na meczach Twardych Pierników. Do występów przygotowuje się co najmniej dwa razy w tygodniu podczas trzech lub czterogodzinnych treningów.
– Staram się regularnie trenować, by nie wypaść z formy i przećwiczyć niektóre trudne elementy – dodaje nasz rozmówca. – Brakuje mi trochę warunków. Kiedyś trenowałem w sali Olimpijczyk. Teraz ta sala już do tego się nie nadaje. Bywam w Jump Arenie, czasami w Jumpin Place w Bydgoszczy lub sali Zawiszy. Teraz pogoda się poprawia, dlatego wyjdę także na ulicę poćwiczyć. Sporo zawdzięczam Twardym Piernikom. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie jeszcze trwała co najmniej przez kilka najbliższych sezonów. Także dziewczynom z Cheerleaders Toruń jestem bardzo wdzięczny. One wykonały krok w moją stronę, by połączyć nasze występy.
Pokazy na koszykarskim parkiecie we wsparciu z Cheerleaders Toruń stały się dla Krzysztofa swego rodzaju rutyną. Po każdym meczu już myśli o następnym występie i ewentualnych trickach specjalnych. Gdzie występuje jeszcze Krzysztof Boszman?
– Cały bum na parkour już minął, nie ma już zapotrzebowania na takie występy, ale mimo to zdarza mi się występować – kończy Krzysztof Boszman. – Chociażby ostatnio wspierałem turniej Jest Fajnie!. Miałem okazję pierwszy raz tam wystąpić i mam nadzieje, że nie ostatni. Od 10 lat regularnie wspomagam WOŚP w Łysomicach i w Turznie, czasami także w Toruniu.
Skontaktować się z Krzysztofem można droga mailową pod adresem boshmantrn@gmail.com.