Pierwszy dzień europejskiego czempionatu obfitował w sensacyjne rozstrzygnięcia i został zdominowany przez szermierzy młodego pokolenia. Wtorek był pod tym względem zupełnie inny – na podium stawali faworyci i nad młodością górowało doświadczenie. Polskich kibiców może cieszyć nienaganna postawa szermierzy znad Wisły, którzy pokazali się z naprawdę dobrej strony
We wtorek po raz pierwszy ujrzeliśmy na planszach reprezentantki Torunia – Martynę Jelińską i Hannę Łyczbińską, dla których Mistrzostwa Europy są pierwszą imprezą wielkiej rangi w życiu. Po florecistkach Budowlanych nie widać było jednak stresu, co też pokazywały na planszy. Łyczbińska i Jelińska bez większych problemów wyszły ze swoich grup eliminacyjnych, w których przyszło im się zmierzyć z gwiazdami światowej szermierki. Dość powiedzieć, że na drodze Hanny Łyczbińskiej stanęła Inna Deriglazova z Rosji, która okazała się oczywiście od Polki lepsza, ale została przez nią dwukrotnie trafiona. Z kolei Martyna Jelińska zmierzyła się z Elisą Di Franciscą z Włoch. Zwycięsko z tego starcia wyszła naturalnie multimedalistka najważniejszych imprez międzynarodowych, która nie dała się trafić Polce ani razu.
Obie torunianki swój udział w turnieju zakończyły już w 1/32 finału. Łyczbińska uległa Olivii Wohlgemuth z Austrii, a Jelińska Martinie Batini z Włoch. Zawodniczki Budowlanych zostały ostatecznie sklasyfikowane na miejscach 18 i 19, co jest dużym sukcesem, biorąc pod uwagę, że to dla obu debiut na tak wielkiej imprezie.
W turnieju indywidualnym wystartowały jeszcze dwie Polki: Martyna Synoradzka oraz Magdalena Knop. Knop, podobnie jak torunianki, odpadła z rywalizacji już w drugiej rundzie zawodów, natomiast Synoradzka, w której pokładano największe nadzieje na ewentualny sukces, nie wyszła ze swojej grupy eliminacyjnej.
Medale rozdzieliły między sobą faworytki turnieju. Złoto zdobyła Arianna Errigo, a srebro Aida Shanayeva z Rosji. Sensacyjny jest fakt, że na podium nie stanęły zawodniczki, które według ekspertów miały rywalizować o prymat w Europie. Mowa tutaj o Elisie Di Francisce, która po porażce z Shanaevą uplasowała się na piątej pozycji oraz Innie Deriglazovej, która zakończyła czempionat dopiero na dziewiątej pozycji.
Rywalizację szpadzistów wygrał francuz Yannick Borel. W grupie eliminacyjnej drużynowy mistrz Europy z 2011 roku uznał wyższość tylko Dmtrija Karuchenki z Ukrainy. Następnie udało mu się wygrać z Fredrikiem Backerem, Grigori Beskinem, Sergyeyem Khodosem, Federikiem von den Osten oraz Maxem Heinzerem, którego pokonał w finale.
Polskich kibiców bardzo pozytywnie zaskoczył Radosław Zawortniak – drużynowy wicemistrz olimpijski z Pekinu. Zawrotniak jak burza przemknął przez swoją grupę eliminacyjną, przegrywając jedynie z Ukraińcem Anatolijem Herey, który również zaliczył jedną porażkę. W następnej fazie reprezentant Polski pokonał Christiana Gustavssona oraz faworyzowanego Enrico Garozzo. Dopiero w 1/16 finału musiał uznać wyższość Vadima Anhokina. Ostatecznie Zawrotniak zajął trzecie miejsce. Nieźle wypadł również Mateusz Nycz, który rywalizację indywidualną zakończył na szesnastej pozycji. Dopiero czterdziesty był Krzysztof Mikołajczak.
Przebieg zawodów i wszystkie wyniki sprawdzicie na oficjalnej stronie Mistrzostw Europy w szermierce. Przed nami kolejny, ostatni już, dzień indywidualnej rywalizacji na planszach. Do rozdania zostało jeszcze osiem medali, a powalczą o nie szpadzistki oraz szabliści. Pierwsze walki rozpoczną się już o godzinie 9:00.