Nie od dziś wiadomo, że TKK Pacific Nestle Fitness Cycling Team to istna kuźnia talentów. Do takich bez wątpienia zalicza się Karolina Karasiewicz, która przed dwoma tygodniami została szosową mistrzynią Polski!
ChilliToruń: Pochodzisz z Łodzi, a jednak reprezentujesz barwy TKK Pacificu. Jak trafiłaś do Torunia?
Karolina Karasiewicz: W zeszłym roku podczas Torowych Mistrzostw Polski podjęliśmy rozmowy z trenerem Leszkiem Szyszkowskim. Okazały się one bardzo owocne, gdyż udało nam się nawiązać współpracę.
CT: Gratulujemy ostatniego Mistrzostwa Polski! Te 126 km na pewno kosztowały Cię sporo sił. Czy to była wymagająca trasa, a może najtrudniejszy wyścig w karierze?
KK: Myślę, że trasa była bardziej wymagająca, niż się tego spodziewałam przed startem. Z pewnością wpłynął na to fakt, iż pokonywałam ją w 3-osobowej ucieczce, w której pracowałyśmy tylko we dwie – z Anią Plichtą. Jadąc w ucieczce nie ma takich możliwości, by osłonić się od wiatru czy korzystać z koła innych zawodniczek jak ma to miejsce w peletonie. Sam fakt oddawania zmian co chwilę kosztuje dużo siły, zdecydowanie więcej, niż wtedy, gdy się jedzie w grupie zasadniczej.
Pod względem zmęczenia podczas startu nie był to mój najtrudniejszy wyścig. Jednakże musiałam go pojechać bardzo mądrze, rozłożyć siły, wykorzystać swoje mocne strony. To spowodowało, iż był to ciężki wyścig pod względem taktycznym. Nie wystarczyło być tylko mocnym pod względem fizyczny, ale również mentalnie. Na szczęście byłam dobrze przygotowana do tego startu, o co wcześniej zadbał mój trener. Wspólnie opracowaliśmy taktykę, którą udało się zrealizować w stu procentach.
CT: Decydujące starcie stoczyłaś z Anną Plichtą i Moniką Brzeźną. Czy rywalki mocno napierały?
KK: Podczas ucieczki Ania próbowała się od nas oderwać. Muszę przyznać, ze sporo sił kosztowało mnie, by jej na to nie pozwolić. Zdecydowanie chciałam doprowadzić do sytuacji, w której walka o mistrzowski tytuł rozegra się między nami na finiszu. Gdy wjechałyśmy na ostatnie metry to właśnie Ani obawiałam się najbardziej. Wiedziałam, że muszę wykorzystać swój finisz i zaatakować, co uczyniłam na 350 metrów do mety.
CT: Uważasz, że to może być Twój przełomowy sezon?
KK: Bardzo bym chciała, by to był przełomowy sezon w mojej karierze. Myślę, że tak w zasadzie będzie. W końcu przez najbliższy rok będę startować w koszulce Mistrzyni kraju.
CT: Toruń to dobre miejsce dla młodych kolarek? Jak oceniasz tutejszy klub i pracujących w nim ludzi?
KK: Uważam, że bardzo dobre. W klubie panuje świetna atmosfera. Zarówno obsługa, jak i kadra szkoleniowa są na najwyższym poziomie. Każdy jest tutaj maksymalnie zaangażowany w to, co robi. Dzięki temu praca i trud włożony w przygotowanie zawodników przynoszą efekty.
CT: Zdradź, jak przebiegała rywalizacja w Czechach.
KK: Niestety na drugim etapie ucierpiałam w kraksie, co spowodowało, iż podjęliśmy z Trenerem decyzję, by zrezygnować ze startu w ostatnim etapie wyścigu.
CT: Jak wyglądają Twoje plany na obecny sezon? Czy wyczekujesz jakiś specjalnych wyścigów?
KK: Na początku sierpnia będę startować w Mistrzostwach Europy, które w tym roku odbywają się w Danii. Jest to najbardziej wyczekiwany przeze mnie start. Jeśli chodzi o dalszą część sezonu, będę mogła wypowiadać się dopiero po konsultacji z trenerem.
CT: Trwa Tour de France. Czy w wolnym czasie zdarza Ci się oglądać kolarskie wyścigi?
KK: Oczywiście, że oglądam, w szczególności Tour de France. A jeśli nie mam takiej możliwości, by oglądać relację w telewizji, staram się śledzić na bieżąco poczynania kolarzy poprzez media społecznościowe.