Rekordowy Copernicus Cup – znakomity występ Joanny Jóźwik

0
2137

Trzecia edycja Copernicus Cup przyciągnęła na trybuny Areny Toruń komplet widzów. Tym, którzy zdecydowali się na spędzenie tego wieczoru z lekką atletyką, zawodnicy wynagrodzili to z nawiązką. Na płycie toruńskiej hali toczyła się rywalizacja na najwyższym światowym poziomie, a atleci dali wiele powodów do radości. W szczególności można cieszyć się z osiągnięcia Joanny Jóźwik, która pobiła rekord Polski należący od osiemnastu lat do Lidii Chojeckiej

Ta impreza z pewnością na długo pozostanie w pamięci toruńskich kibiców. Po raz pierwszy w Copernicus Cup wystartowały prawdziwe ikony lekkiej atletyki oraz liderzy światowych list. Taka gwiazdorska obsada mogła tylko i wyłącznie gwarantować najwyższy poziom rywalizacji. Ci, którzy w ten piątkowy wieczór zjawili się na trybunach Areny Toruń z pewnością nie żałują poświęconego czasu.

Zawody zainaugurowała ceremonia otwarcia, w której uczestniczyli minister sportu i turystyki Witold Bańka, prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski oraz Prezydent Miasta Torunia Michał Zaleski. Po  oficjalnym rozpoczęciu Copernicus Cup do rywalizacji przystąpiły zawodniczki startujące w skoku o tyczce. W tej konkurencji wystartowały dwie reprezentantki Polski: Kamila Przybyła oraz Justyna Śmietanka. Obie zawodniczki miały już za sobą pierwsze starty w tym sezonie. Przybyła w 2017 roku zaliczyła odległość 4,21. Z kolei Śmietanka uzyskała już wynik 4,30. Tyczkarki zawody rozpoczęły od wysokości czterech metrów. Tę wysokość osiągnęły Regine Kramer, Justyna Śmietanka, Kamila Przybyła i Vicotria von Eynatten. Reszta zawodniczek czekała na wyższe wysokości. Następnym pułapem do pokonania było 4,20m. Z tą wysokością w drugiej próbie uporała się Kamila Przybyła oraz Romana Malacova, dla której był to pierwszy skok w tych zawodach. Za trzecim podejściem tę wysokość udało się zaliczyć także Justynie Śmietance. Ostatecznie Polka pożegnała się z rywalizacją już przy wysokości 4,40m. Cały konkursy wygrała faworyzowana Nicole Buchler ze Szwajcarii. Buchler jako jedyna zaliczyła wysokość 4,60m. Szwajcarka próbowała jeszcze zaatakować 4,70m, ale ani razu jej się ta sztuka nie udała. Mimo to, wygrała rywalizację tyczkarek.

W tym samym czasie trwały eliminacje mężczyzn w biegu na sześćdziesiąt metrów przez płotki. W pierwszym wyścigu nie doszło do niespodzianki. W czasie 7,57s tryumfował aktualny wicemistrz olimpijski Orlando Ortega. Drugi był inny faworyt tej konkurencji – Konstantinos Douvadilis. Na trzecim miejscu uplasował się Dominik Bochenek. Polak z czasem 7,83s osiągnął swój najlepszy wynik w tym sezonie. W drugim biegu doszło do falstartu i trzeba było powtórzyć start. Zdyskwalifikowany został Yidiel Contreras z Hiszpanii. Podobna sytuacja miała miejsce jeszcze… cztery razy. Do kuriozalnej sytuacji doszło w czwartej powtórce wyścigu. Do rywalizacji został przywrócony Contreras, który po pierwszej próbie został zdyskwalifikowany. W kolejnym podejściu nie doszło już do żadnych komplikacji. Pierwszy na metę wpadł Damian Czykier, który tym samym pozostał liderem polskich tabel. Do finału awansował również Contreras oraz Artur Noga. W biegu finałowym bardzo pewnie zwyciężył Orlando Ortega, który osiągnął czas 7,48s. Zaraz za nim na metę wpadli Konstadinos Douvalidis oraz  Yidiel Contreras. Najlepiej z Polaków zaprezentował się Dominik Bochenek, który uplasował się na czwartym miejscu. Z pewnością na lepszy występ liczył Artur Noga, ale ostatecznie zajął dopiero siódme miejsce, wyprzedzając tylko Ramona Sosę z Dominikany.

W biegu na 1500 metrów tryumfował Bethwel Birgen, który osiągnął czas 3:37.63. Drugi na metę wpadł Marcin Lewandowski, który po fantastycznym wyścigu wyprzedził dwóch Kenijczyków. Na trzeciego jednak już nie starczyło czasu. W wyścigu brali również udział Artur Ostrowski oraz Bartosz Kotłowski. Reprezentanci Polski nie liczyli się jednak w rywalizacji i na metę przybiegli daleko za całą stawką.

Mówiłem, że zrobię swoje na tym mityngu – cieszy się Marcin Lewandowski. – Nie jestem w szczycie formy. Zrobiłem może 60% treningów. Może wystartuję na MP. Jeśli nie, wyjeżdżam do Etiopii. To jest kwestia czasu aż osiągnę dobrą formę. Usiądziemy z trenerem, porozmawiamy na spokojnie i będę szykował pewnie formę na docelową imprezę.

W rywalizacji sprinterek ponownie doszło do dyskwalifikacji w piątkowych zawodach. Z turniejem pożegnała się Agata Forkasiewicz, która popełniła falstart. Powtórka nie przyniosła już żadnych wykluczeń. Pewnie przed swoimi rywalkami tryumfowała Barbara Pierre, która osiągnęła czas 7,11s. Tym samym poprawiła swój najlepszy wynik w tym sezonie wynoszący 7,17s. Na drugim miejscu uplasowała się reprezentantka Norwegii – Ezinne Okparaebo. Trzecia była Imani Lansiquot, a czwarte miejsce zajęła Anna Kiełbasińska. Dwie ostatnie pozycje należały do Kamili Ciby oraz Klaudii Adamek. W drugim biegu tryumfowała reprezentantka Stanów Zjednoczonych Gayon Evans. Druga na metę wpadła Ewa Swoboda, która przed zawodami nie ukrywała, że liczy w Toruniu na dobry wynik. Pozostałe Polki nie liczyły się w rywalizacji. W wyścigu finałowym doszło do małej sensacji. W zdecydowanym zdobyciu pierwszego miejsca Barbarze Pierre przeszkodziła Ezinne Okparaebo. Norweżka osiągnęła ten sam czas, co Amerykanka (7,13s) i wraz z nią tryumfowała w Copernicus Cup. Znakomicie zaprezentowała się Ewa Swoboda. Polka osiągnęła swój cel i  przybiegła na metę z wynikiem niższym niż 7,30s. Swoboda uzyskała czas 7,21s, który dał jej kwalifikację do mistrzostw Europy.

Niebawem po sprinterkach, na bieżni pojawili się sprinterzy. W pierwszym biegu eliminacyjnym zwyciężył Sean Safo-Antwi z czasem 6,61s. Następnie na mecie pojawili się D-Angelo Cherry oraz Ojie Edoburun. Najlepszy w stawce Polaków okazał się Dariusz Kuć, który z czasem 6,79 zajął czwarte miejsce. Pozostali biało-czerwoni uplasowali się tuż za Kuciem i nie awansowali do finału. W drugim wyścigu z wynikiem 6,56 wygrał Ronnie Baker, który o 0,05s pokonał faworyzowanego Chijindu Ujah. Z bardzo dobrej strony pokazał się również reprezentant Jamajki – Andrew Fisher zajmujący trzecie miejsce. Startujący w tym biegu Michał Derus, Grzegorz Zimniewicz oraz Przemysław Słowikowski zdobyli trzy ostatnie pozycje. W finale znakomicie pobiegł Ronnie Baker, który czasem 6,46s nie tylko pokonał swoich rywali, ale także osiągnął najlepszy wynik na światowych listach w tym sezonie. Do końca Bakera gonił Chijindu Ujah, ale ostatecznie uplasował się na drugim miejscu. Zaraz za nim na metę przybiegł Sean Safo-Antwi.

Bieg na 800 metrów kobiet od samego początku należał do Emilii Antkiewicz oraz Joanny Jóźwik, która była rozprowadzana przez koleżankę z reprezentacji. Na ostatnim okrążeniu z rywalizacji zrezygnowała Antkiewicz i tym samym Jóźwik sama musiała kontynuować bieg. Polka była już nie do doścignięcia i pewnie wbiegła pierwsza na metę z czasem 1:59.29. Oznacza to, że Jóźwik pobiła rekord Polski, który od osiemnastu lat należał do Lidii Chojeckiej. Druga na metę dotarła Anita Hinriksdóttir, a trzecie miejsce zajęła Maryna Arzamasova.

W rywalizacji mężczyzn najlepszy okazał się Nicholas Kipkoech, który dosłownie na ostatnich metrach pokonał faworyzowanego Adama Kszczota. Drugi z kandydatów do zwycięstwa – Erik Sowinski – dobiegł na metę z trzecim czasem.

Do biegu na 60 metrów przez płotki kobiet przystąpiło tylko osiem zawodniczek. Tym samym rozegrano tylko jeden wyścig wyłaniający zwyciężczynię. Wzięły w nim udział cztery Polki: Anna Gołaczewska, Marlena Morton, Karolina Kołeczek oraz Klaudia Siciarz. Najszybsza była jednak Andrea Ivancevic. Reprezentantka Chorwacji uzyskała czas 7,96s i wyprzedziła na mecie Jasmin Stowers oraz Jackie Coward. Wyścig dał kibicom jednak powód do radości. Klaudia Siciarz osiągając czas 8,17s poprawiła rekord Polski juniorek.

W konkursie skoku w dal kobiet od początku najlepiej radziła sobie Anna Jagaciak-Michalska, która w piątek obchodziła swoje urodziny. Polka sprawiła sobie i kibicom piękny prezent, wygrywając rywalizację z wynikiem 13,97m i osiągając minimum na mistrzostwa Europy. Tuż za Jagaciak uplasowała się Nadia Eke z Ghany. Afrykanka osiągnęła rezultat 13,52m. Z trzecim wynikiem konkurs ukończyła Słowaczka Dana Veldakova. Pozostałe pozycje zajęły odpowiednio Polki: Justyna Ostrowska, Anna Kiljan, Adrianna Szóstak oraz Marta Kwiatkowska.

W biegu na 400 metrów kobiet niemalże doszło do sensacji. O krok od zwycięstwa była Patrycja Wyciszkiewicz, ale rzutem na taśmę Polkę wyprzedziła faworyzowana Iveta Putalova. Odpowiednio na drugiej i trzeciej pozycji uplasowały się Aleksandra Gaworska oraz Ewelina Ptak. Drugi wyścig przysporzył wielu emocji. Do samego końca o zwycięstwo walczyła Justyna Święty, ale ostatecznie lepsza okazała się inna reprezentantka biało-czerwonych – Iga Baugmart, która osiągając czas 52,17s wygrała swoją konkurencję.

W rywalizacji mężczyzn najlepszy okazał się Bralon Taplin z Grenady. Taplin pokonał faworyzowanego Pavela Maslaka. W tym miejscu trzeba odnotować, że reprezentant Grenady osiągnął najlepszy w tym roku wynik na świecie, a wynosi on 45,69s. Tym samym Bralon Taplin wygrał swoją konkurencję. Bardzo dobrze spisali się  reprezentanci Polski. W pierwszym biegu jako pierwsi na metę wpadli Rafał Omelko, Dariusz Kowaluk oraz Kacper Kozłowski. O wiele gorzej poszło Łukaszowi Krawczukowi, który w drugim biegu zajął czwarte, ostatnie, miejsce.

W skoku wzwyż mężczyzn znakomicie zaprezentował się lider światowych list – Sylwester Bednarek. Polak był upatrywany jako jeden z faworytów do zwycięstwa i nie zawiódł. Nasz skoczek jako jedyny osiągnął wysokość 2,27m. Do końca zwycięstwo Bednarkowi próbował odebrać Naoto Tobe, ale po dwóch nieudanych próbach nie liczył się już w rywalizacji.

Ostatnią konkurencją podczas toruńskiego mityngu był bieg na 1500 metrów kobiet. Zdecydowaną faworytką biegu była wicemistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro – Genzebe Dibaba. Etiopka w Arenie Toruń podjęła próbę pobicia rekordu świata. Co prawda, ta sztuka jej się nie udała. Do kompletnego tryumfu zabrakło trzech sekund. Mimo to, biegaczka deklasując rywalki osiągnęła najlepszy wynik na światowych listach – 3:58,80.

Był to bieg nie do końca udany – powiedziała po biegu Genzebe Dibaba. – Próbowałam i walczyłam. Nie udało mi się pobić rekordu, ale jestem pomimo tego zadowolona z wyniku. Chcę iść cały czas do przodu. W Toruniu jest zimno. To niestety nie mój klimat. Dziękuję wszystkich za przyjęcie i świetny doping.

Trzecia edycja Copernicus Cup z pewnością zadowoliła gusta największych koneserów królowej sportu. Tegoroczny mityng to bardzo dobry prognostyk na kolejne edycje.