Bohaterem Copernicus Cup tym razem okazał się Marcin Lewandowski. Godnym zwieńczeniem mityngu był triumf Ewy Swobody. Co jeszcze zapamiętamy po środowej lekkoatletycznej imprezie w Arenie Toruń?
Lewandowski pobił swój własny halowy rekord Polski w biegu na 1500 metrów. Halowy Mistrz Europy uzyskał wynik 3.36,50, zajmując drugie miejsce za Etiopczykiem Samuelem Teferą.
– Może sam na siebie nakładałem niepotrzebną presję, ale czułem się dobrze i wiedziałem, że mogę mówić o próbie pobicia rekordu Polski. Chciałem zostawić serce na bieżni, żeby dać je komuś innemu i to się udało. Wszystkie pieniądze, które tu zarobiłem przekażę na cel charytatywny – mówił Marcin Lewandowski.
Świetnie spisała się też Ewa Swoboda. Liderka tegorocznych światowych tabel w biegu na 60 metrów z wynikiem 7,15 zajęła pierwsze miejsce.
– Przyznam, że sama jestem bardzo zaskoczona aż tak dobrymi rezultatami na początku sezonu. Wystarczy pozbyć się z otoczenia toksycznych ludzi i myśli. To daje człowiekowi wolną głowę. Naprawdę bardzo długo pracowałam na te wyniki. Jestem trochę przeziębiona, więc teraz muszę się szybko wyleczyć. No a później już Glasgow – mówiła Ewa Swoboda, nawiązując do marcowych Halowych Mistrzostw Europy w Szkocji.
Kolejny raz w tym sezonie znakomicie spisała się też Iga Baumgart-Witan, która w biegu na 400 metrów pobiła swój rekord życiowy. 51,91 to drugi wynik w historii polskiej lekkoatletyki w hali.
– Jestem bardzo zmęczona, ale i bardzo zadowolona. Chciałam jednak szybciej. A czy będę tak biegać częściej? Na razie dwa kolejne biegi i dwa bardzo dobre wyniki, więc może to już seria? – żartowała Iga Baumgart-Witan.
Druga na mecie zameldowała się Justyna Święty-Ersetic.
– Fantastyczny mityng, doping kibiców nas niósł. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak dobrego wyniku, bo nie nastawiam się na sezon halowy i właściwie się nie przygotowywałam – powiedziała Justyna Święty-Ersetic.
Wartościowe rezultaty z polskich zawodników uzyskali też m.in. Karol Zalewski, trzeci w swojej serii na 400 metrów z wynikiem dającym przepustkę do Glasgow. Trzecia z dobrym wynikiem była też w biegu na 800 metrów Sofia Ennaoui.
– Świetny początek sezonu, bo życiówkę w hali poprawiłam o trzy sekundy. Dopiero przyleciałam ze zgrupowania w RPA i trochę się obawiałam o wynik. Okazuje się, że niepotrzebnie. Nadal skupiam się na dystansie 1500 metrów, ale bieganie na 800 metrów z podobnymi rezultatami, jak teraz to dobra baza – dodała Sofia Ennaoui.
W skoku o tyczce zwyciężył Amerykanin Sam Kendricks z rezultatem 5,78. Drugi był Piotr Lisek z wynikiem o 10 cm słabszym. Na 800 metrów trzecie miejsce zajął Mateusz Borkowski, który wynikiem 1.47,78 wypełnił minimum PZLA uprawniające do startu w Halowych Mistrzostwach Europy.
Zawodnicy w Toruniu rywalizowali przy kapitalnym dopingu publiczności.
– Rzeczywiście, ryk był taki, że słyszałem kibiców od początku do końca. Ja generalnie potrafię się wyłączyć i biec w swoim tunelu, ale tu się nie dało. A to co kibice zrobili na finiszu to była poezja – dodał Lewandowski.
Orlen Copernicus Cup był trzecim mityngiem w cyklu IAAF World Indoor Tour, czyli halowego odpowiednika Diamentowej Ligi. Teraz lekkoatleci będą rywalizować w Madrycie (8 lutego) i Birmingham (16 lutego), a cykl zakończy się 20 lutego w Düsseldorfie.
– Bardzo się cieszę, że z roku na rok nasz mityng się rozwija. To zasługa wielu osób i naszych sponsorów. W tym roku w nazwie po raz pierwszy mieliśmy Orlen, pomagają nam także m.in. miasto Toruń, Energa i New Balance. W tym roku oczy kibiców lekkiej atletyki skierowane są na nasze województwo, bo przecież w sierpniu w Bydgoszczy czekają nas Drużynowe Mistrzostwa Europy – mówił prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki i dyrektor generalny Orlen Copernicus Cup Krzysztof Wolsztyński.
Marcin Lewandowski poprawia halowy rekord Polski! Copernicus Cup dobiegł końca