ŁKS Łódź po niedzielnym zwycięstwie 3:2 nad Budowlanymi Toruń, wyrównał stan rywalizacji w finale rozgrywek 1 ligi kobiet. Torunianki w tym meczu przegrywały już 0:2, ale zdołały się podnieść i w świetnym stylu doprowadzić do tie-breaka. W nim górą były jednak łodzianki
O ile przed sobotnim spotkaniem można było stawiać ŁKS w roli faworytów meczu, to po jego wyniku bukmacherzy mieli nie lada problem z wyznaczeniem kursów na drugie starcie finałowe. I nie ma się co dziwić. Niedzielne spotkanie było niezwykle zacięte i emocjonujące. Obie drużyny pokazały siatkówkę z najwyższej półki, której nie powstydziłyby się najlepsze zespoły z Orlen Ligi.
Wynik drugiego meczu finałowego skutecznym blokiem otworzyła Alicja Leszek, jednak Budowlane szybko odpowiedziały atomowym atakiem Marzeny Wilczyńskiej. Od początku spotkania świetnie funkcjonował blok torunianek, dzięki czemu podopieczne Mariusza Soi odskoczyły rywalkom na trzy punkty. Ta przewaga utrzymywała się do połowy seta. W końcu łodzianki doprowadziły do remisu i od stanu 15:15 walka toczyła się punkt za punkt. Kolejne ataki Ilony Gierak kończyły się na bloku gospodyń co doprowadziło do stanu 23:20 na korzyść ŁKS-u. W tym momencie na boisku pojawiła się Anna Lewandowska, która zanotowała serię trzech punktów z rzędu. To jednak były ostatnie „oczka” zdobyte przez nasze siatkarki. Wkrótce Katarzyna Sielicka skutecznym atakiem zakończyła pierwszą partię.
Drugi set to prawdziwy rollercoaster, choć zaczęło się spokojnie. Obie drużyny miały problem z zagrywką i wymieniały się punktami, jednak w pewnym momencie łodziankom udało się odskoczyć aż na pięć oczek (13:8). Mimo to torunianki nie spisały tego seta na straty, doprowadziły do remisu po 20, a po chwili nawet do trzech piłek setowych (21:24). Wydawać by się mogło, że takiej przewagi nie można zniweczyć. A jednak… Gospodynie zdobyły cztery punkty z rzędu i role się odwróciły. Budowlane doprowadziły jeszcze do remisu, ale ostatecznie błąd w ustawieniu torunianek zakończył drugiego seta.
W trzecim secie siatkarki z Grodu Kopernika szybko wyszły na wysokie prowadzenie i nie oddały go do samego końca. Wszystko za sprawą udanych zagrywek Karoliny Filipowicz, licznych ataków Marzeny Wilczyńskiej czy instynktownych akcji pod siatką Anny Lewandowskiej. W końcówce w szeregi torunianek wdarło się jednak sporo nerwowości. W efekcie Budowlane ponownie roztrwoniły wysoką przewagę. Podopieczne Mariusza Soi potrzebowały aż… sześciu piłek setowych by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz w końcu skutecznym atakiem uczyniła to Marta Łukaszewska.
Czwarty set to zdecydowana dominacja torunianek. Historia pokazała jednak, że nawet bardzo wysoką przewagę można łatwo zniweczyć. Na szczęście nie w tej partii. Świetnie w tej części meczu prezentowała się Ilona Gierak, która zdobywała punkty zarówno po atakach jak i po blokach. Warto jednak odnotować, że niemal całego seta na ławce rezerwowych ŁKS-u przesiedziała Agnieszka Wołoszyn, a urazu nabawiła się Katarzyna Bryda. Rezerwowe zawodniczki nie sprostały zadaniu, ale dzięki nim, nowych sił nabrały liderki łodzianek. Mimo wszystko, gra torunianek napawała optymizmem przed tie-breakiem. Poza udanymi akcjami Gierak, świetnie w obronie spisywały się pozostałe siatkarki Budowlanych. Wynik w czwartym secie skutecznym blokiem ustaliła Lewandowska.
W decydującym secie do gry powróciły Wołoszyn i Bryda, co dało łodziankom spory zastrzyk motywacji i pewności siebie. Gospodynie szybko wywalczyły sobie dwupunktową przewagę, która utrzymywała się niemal przez całą partię. Torunianki od stanu 11:10 przestały punktować i tie-break zakończył się wynikiem 15:10, a cały mecz 3:2 dla ŁKS-u.
– Dwa pierwsze sety przegrałyśmy pomimo dobrej gry. – mówi Ewelina Ryznar, środkowa Budowlanych. – Trochę je przespałyśmy, miałyśmy swoje szanse, jednak nie wykorzystałyśmy ich. Bardzo szkoda tego tie-breaka, bo już myślałyśmy, że mamy je na widelcu. Podobnie jak przed rokiem, te mecze z Łodzią są bardzo ciężkie, pełne walki i agresji. Teraz wracamy na dwa mecze do Torunia i mam nadzieję, że zakończymy to w niedzielę.
Mimo, że mamy za sobą już dwa spotkania finałowe, obie drużyny wciąż nie wiedzą czy grają tylko o złote medale, czy także o awans do Orlen Ligi. Jak to wpływa na grę torunianek?
– Jak widać nie ma odpuszczania z jednej jak i z drugiej strony. Mimo, że nie wiemy tak naprawdę jakie będą losy nasze czy ŁKS-u, czy będzie ten awans czy nie, walczymy o każdą piłkę i każda drużyna chce zająć to pierwsze miejsce – zakończyła kapitan toruńskiej drużyny.
Stan rywalizacji wynosi 1:1, jednak w najbliższych spotkaniach Budowlane będą miały atut własnego parkietu oraz toruńskiej publiczności. Drużyna liczy na duże wsparcie ze strony kibiców, zwłaszcza, że mecze odbędą się w głównej hali Areny Toruń. Te być może decydujące spotkania odbędą się w sobotę i w niedzielę (14. i 15. maja) o godzinie 18:00. Zapraszamy!
ŁKS Commercecon Łódź – KT7 CNC Budowlani Toruń 3:2
(25:23, 27:25, 23:25, 14:25, 15:10)
Stan rywalizacji play-off: 1:1
Składy zespołów:
ŁKS: Nadziałek, Wołoszyn, Leszek, Smitalova, Bryda, Sielicka, Szyjka (libero) oraz Kucharczyk, Oleksy, Pawłowska (libero), Tomczyk i Sawaniewicz
Budowlani: Filipowicz, Łukaszewska, Gierak, Wilczyńska, Jaroszewicz, Ryznar, Bąkowska (libero) oraz Lewandowska, Siwek (libero), Wiśniewska, Stachowicz i Gutkowska