Boll Team czarnym koniem Speedway Best Pairs?

0
1478

Turniej inauguracyjny cyklu Speedway Best Pairs zbliża się wielkimi krokami i coraz częściej w środowisku upatrywani są faworyci do zwycięstwa. Jak zawsze, głównymi kandydatami są żużlowcy Monster Energy oraz Fogo Power. Niedoceniany zdaje się być jednak jeden skład, który może popsuć krew największy faworytom – Boll Team. W tym roku zespół Łukasza Dalewskiego został kompleksowo przebudowany i powinien włączyć się do walki z najlepszymi

W ubiegłym sezonie Boll Team był upatrywany jako jeden z faworytów do zwycięstwa w dopiero co zreformowanym cyklu Speedway Best Pairs. Wówczas włodarzom teamu udało się zakontraktować Nielsa Kristiana Iversena, Martina Vaculika oraz Patryka Dudka. Skład, choć imponujący, ostatecznie stał się mocno niepewny i próżno było wypatrywać sukcesu Boll Teamu w SBP.

W sezonie 2017 zespół został kompleksowo przebudowany. Zdaje się, że przed rokiem Łukasz Dalewski stworzył skład stawiający na doświadczenie. Tym razem główną cechą Boll Teamu niewątpliwie jest brawura. W cyklu SBP w zielonych kevlarach zobaczymy: Jasona Doyle’a, Maxa Fricke’a oraz Grigorija Łagutę. Co ciekawe, włodarze nie planowali wprowadzać aż tak radykalnych zmian, ale okazały się one nieuniknione.

– Nie planowaliśmy aż tak spektakularnych zmian w naszym zespole, ale rzeczywistość okazała się inna, niż zakładaliśmy – mówi Łukasz Dalewski, menedżer Boll Team. – Gdy popatrzymy na aktualny skład naszej ekipy, jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy w składzie doświadczonych zawodników, którzy potrafią doskonale jeździć parą i wykorzystywać całą szerokość toru. Mam nadzieję, że pokażą widowiskową jazdę, gwarantując tym samym satysfakcjonujący nas wynik.

Rosyjsko – australijski zaciąg może robić spore wrażenie, tym bardziej, jeśli się spojrzy na osiągnięcia zawodników z zeszłego sezonu. Max Fricke w zeszłym roku w Gdańsku został indywidualnym mistrzem świata juniorów, z kolei Grigorij Łaguta w cyklu Speedway European Championships zajął czwarte miejsce. O krok od zdobycia mistrzostwa świata był Jason Doyle, ale podczas przedostatniego turnieju Grand Prix w Toruniu zaliczył groźny upadek, który wykluczył go z jazdy na parę miesięcy. W związku z tym forma Australijczyka nadal jest pod znakiem zapytania.

– Jason jest stuprocentowym profesjonalistą, dlatego jesteśmy spokojni o jego formę i mamy nadzieję, że będzie mocnym punktem naszego teamu – uspokaja Dalewski.

Już za parę dni toruńska MotoArena zweryfikuje wszystkie spekulacje dotyczące nadchodzącego sezonu. Wówczas również przekonamy się, czy Boll Team będzie w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. Początek sobotnich zawodów o godzinie 17:30.