W niedzielę doszło do rozmowy menedżera KS Toruń, Jacka Gajewskiego z Jasonem Doylem. Spotkanie miało dotyczyć przyszłości australijskiego żużlowca w toruńskiej ekipie. Do tej pory była ona niejasna, ale teraz okazuje się, że Doyle może pozostać w Toruniu na kolejny sezon
Delikatnie rzecz ujmując, Jason Doyle nie imponował w ostatnich startach w PGE Ekstralidze w dopiero co zakończonym sezonie. Można powiedzieć, że notorycznie zawodził kibiców oraz działaczy i to jego słaba dyspozycja zadecydowała o czwartym miejscu w tegorocznych rozgrywkach ligowych. Zupełnie innego „Kangura” widzieliśmy w sobotę podczas toruńskiej rundy Grand Prix. Australijczyk brylował na MotoArenie, a zawody zakończył z dorobkiem osiemnastu punktów, co dało mu drugie miejsce. Taka postawa Doyle’a skłoniła działaczy do przemyśleń, a poskutkowały one postawieniem ultimatum Jasonowi. Żużlowiec będzie mógł dalej reprezentować barwy KS Toruń, ale będzie musiał jeździć tak jak podczas toruńskiego Grand Prix.
To nie Grand Prix jest głównym problemem Doyle’a – twierdzi Jacek Gajewski w rozmowie z WP Sportowefakty.pl. – Ten cykl tak mocno go nie obciążał. Większym kłopotem jest jego kalendarz ligowy. Rozmawialiśmy o tym wczoraj i to na jego prośbę. Usłyszał, że jednym z podstawowych warunków dalszej współpracy jest weryfikacja kalendarza. Musimy dyskutować między innymi o lidze duńskiej czy dodatkowych startach w Anglii. Należy pamiętać, że on miał tam kontrakt, a często i tak dokładał sobie obowiązków, bo jeździł jako gość.
Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym sezonie Jason Doyle trochę „zmądrzeje” i nie narzuci sobie tylu obowiązków. To z pewnością przełoży się na wypoczęcie organizmu i lepsze wyniki na torze.