„Szkoda czasu, żeby to oglądać”, „Wstyd”, „Jestem zdruzgotany” – tak grzmiał dwa tygodnie temu Przemysław Termiński, kiedy jego „Anioły” dostawały baty w Gorzowie. Po sromotnej porażce, senator rozmawiał ze swoimi zawodnikami i jak widać otrzymana bura przyniosła skutki. I to jakie! Torunianie pokonali „Spartan” z Wrocławia w iście mistrzowskim stylu
Niedzielne spotkanie pomiędzy Get Well Toruń a Betard Spartą Wrocław było zdecydowanie jednym z najlepszych, jakie w ostatnich latach odjechali torunianie. Podopieczni Jacka Gajewskiego i Roberta Kościechy rozprawili się z gośćmi koncertowo i w pełni zrehabilitowali się za blamaż sprzed dwóch tygodni.
Już od pierwszych wyścigów dominacja torunian była wyraźna. Widać było, że gospodarze są doskonale spasowani z torem i to oni będą dyktować warunki. Już po dwóch pierwszych seriach startów drużyna Get Well prowadziła różnicą czternastu punktów. Co więcej, torunianie nie zwolnili tempa, jak to często w przeszłości bywało, i jeszcze mocniej zaczęli punktować wrocławian, którzy zupełnie nie stawiali oporu. Kompletnie na torze nie istnieli Tai Woffinden i Maciej Janowski, czyli zawodnicy, którzy mieli stanowić o sile wrocławskiego zespołu na trudnym terenie. Tymczasem obaj panowie nie potrafili przełożyć się na toruński tor. O ile Maciej Janowski próbował jeszcze kąsać żużlowców gospodarzy, to Tai Woffinden był tylko cieniem samego siebie. Brytyjczyk w pięciu startach zdobył tylko sześć punktów. Sytuację wrocławian próbował jeszcze ratować Maksym Drabik. Junior Betardu Sparty skolekcjonował dziesięć „oczek” i walczył z rywalami, jak równy z równym, ale to było znacznie za mało, by powstrzymać rozpędzone „Anioły”. Gospodarze wygrywali niemal każdy start i zazwyczaj już po pierwszym łuku prowadzili podwójnie, bądź też 4:2.
Najlepszym zawodnikiem „Aniołów” bez dwóch zdań był Chris Holder. Australijczyk udowodnił wszystkim, że po zagmatwanym początku sezonu odnalazł dobrą formę i jego prowadzenie w cyklu Grand Prix nie jest dziełem przypadku. Holder w niedzielę pokazał się na torze pięciokrotnie i tyle samo razy tryumfował. Odrobinę gorzej od „Kangura” pojechał Martin Vaculik. Słowak w czterech pierwszych startach zdobył komplet punktów. Dopiero w piętnastej gonitwie przyszło mu uznać wyższość przeciwników, którzy i tak przegrali z Chrisem Holderem. Na pochwałę zasługują wszyscy zawodnicy Get Well Toruń, bo każdy spełnił swoje zadanie. Liderzy zespołu wygrywali swoje wyścigi, a wspierali ich, wysoko punktując, żużlowcy z tzw. drugiej linii. To dało znakomity rezultat na koniec meczu. Najgorzej w drużynie torunian punktował Dawid Krzyżanowski, ale to nie znaczy, że nie zostawił serca na torze. Wychowanek KS Toruń wyjechał na tor trzykrotnie i za każdym razem ambitnie walczył o punkty, czym pokazał, że ma papiery na jazdę i w przyszłości klub może mieć z niego pociechę.
Torunianie zmazali plamę po fatalnym blamażu sprzed dwóch tygodni. Jednak po zwycięstwie ze Spartą nie należy popadać w hurraoptymizm. Już za tydzień torunianie pojadą do Grudziądza, by zmierzyć się z GKM-em w derbach Pomorza. Grudziądzanie na swoim torze są niezwykle mocni i mogą wygrać z każdym, dlatego zawodnicy Get Well muszą się skupić i pojechać tak, jak w niedzielnym spotkaniu. Pokazali już, że potrafią się przełamać i dojść do ładu ze sprzętem. Teraz czas, by przerwać złą passę przegranych spotkań wyjazdowych.
Powiedzieli po meczu:
Piotr Baron: Gratulacje dla całego zespołu z Torunia. Jechali dzisiaj świetnie, a my ponieśliśmy sromotną porażkę. Myślę, że jest to dla nas ważna lekcja pokory i musimy się wziąć do pracy. Torunianie nie tak dawno byli w podobnej sytuacji, ale pokazali, że mają charakter i jechali doskonale. My musimy dojść do tego samego.
Maksym Drabik: Gratuluję gospodarzom, bo odjechali naprawdę świetne spotkanie. Przygotowali też znakomity tor. Na tym torze można było zrobić dosłownie wszystko. Chciałoby się powiedzieć, że był przygotowany idealnie. Co do tego meczu. Zapominamy już o tych zawodach i skupiamy się na następnych. Taki jest sport.
Chris Holder: Powinniśmy to robić co tydzień. Nie zdarzyło się nic szczególnego, po prostu wszystko poszło po naszej myśli. Dla nas było bardzo ważne, aby osiągnąć dobry wynik po tym co zdarzyło się w Gorzowie. W meczu przeciwko drużynie z Wrocławia pokazaliśmy, że wszyscy dobrze pasują do tej drużyny i możemy wygrywać wysoko. Mieliśmy pewne problemy z torem, były rzeczy, które chcieliśmy zmienić i myślę, że teraz było niemal optymalnie. Wszyscy pojechali dobrze, nie tylko ja, ale reszta także świetnie punktowała.
Jacek Gajewski: Chciałbym podziękować za gratulacje ze strony Piotrka Barona oraz Maksa Drabika. Takie dni się po prostu zdarzają. My doświadczyliśmy tego w Gorzowie, tak samo tutaj goście z Wrocławia trafili na naszą dyspozycję oraz pewnie na swój słabszy moment. To są bardzo dobrzy zawodnicy, ale trafił się taki a nie inny dzień, my też zawiesiliśmy poprzeczkę wysoko i dobrze, że tak to się wszystko ułożyło, bo przed meczem gdzieś tam w rozmowie z zawodnikami mówiliśmy sobie, że potrzebujemy dobrego wyniku, aby pewne emocje ostudzić. Przede wszystkim, żebyśmy mogli mieć spokój, żebyśmy mogli się zająć ściganiem, a nie jedynie komentowaniem tych wszystkich bredni i bzdur, które padały z różnych stron.
Betard Sparta Wrocław – 30
1. Tai Woffinden – 6+2 (2,0,2,1*,1*)
2. Nick Morris – 1+1 (d,-,1*,-,0)
3. Tomasz Jędrzejak – 4 (1,0,1,2,-)
4. Szymon Woźniak – 1 (0,1,0,0)
5. Maciej Janowski – 7 (2,2,0,w,1,2)
6. Maksym Drabik – 10+1 (3,1*,2,1,2,1)
7. Damian Dróżdż – 1 (0,-,1)
Get Well Toruń – 60
9. Martin Vaculik – 12 (3,3,3,3,0)
10. Adrian Miedziński – 7+1 (1,1,2*,3,-)
11. Chris Holder – 15 (3,3,3,3,3)
12. Kacper Gomólski – 7+3 (2*,1,2*,2*)
13. Greg Hancock – 10+2 (3,2*,3,d,2*)
14. Paweł Przedpełski – 8 (2,3,0,3)
15. Dawid Krzyżanowski – 1+1 (1*,0,0)