Przed Get Well Toruń najważniejszy mecz o kilku lat. Anioły stoją nad przepaścią i niewiele brakuje, by w nią wpadły i poleciały wprost do pierwszej ligi. W Rybniku okaże się jaka przyszłość czeka toruński żużel. Jeśli tam Get Well przegra za trzy punkty, wówczas nikt i nic nie pomoże im w utrzymaniu. „Niechaj żywi nie tracą nadziei” – przekonywał na dzisiejszej konferencji prasowej Jacek Frątczak, menedżer Get Wel
Frątczak odniósł się po krótce do zeszłotygodniowego meczu z Vitroszlif Crossfit Włókniarzem Częstochowa, który, jak pamiętamy, zakończył się fatalną porażką torunian.
– Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców za tą porażkę, której – szczerze powiem – nie przewidywałem – przyznał Jacek Frątczak. – O ile w Lesznie faworytami nie byliśmy, to byłem przekonany, że z Częstochową uda nam się wygrać. Choćby jednym punktem. Popełniliśmy trochę błędów jeździeckich i zabrakło szczęścia. Wygrała drużyna lepsza i co do tego nie można mieć wątpliwości. Tamten mecz pokazał, co to jest siła liderów. Nam ich zdecydowanie zabrakło.
Frątczak po raz kolejny w tym sezonie zaznaczył, że drużyna nie patrzy już w tył, tylko skupia się na arcytrudnym i arcyważnym meczu w Rybniku. Od niego będzie zależał ektraligowy byt torunian. Menedżer przyznał, że nie ma co myśleć o wywiezieniu ze Śląska minimum 38 punktów, które będą dawać punkt bonusowy. Torunianie jadą do Rybnika, by wygrać trzeci mecz w sezonie.
– Takiej mobilizacji, jaka jest w tej chwili, nie widziałem dawno – mówił Frątczak. – Zdajemy sobie sprawę jak ważny jest to mecz w kontekście przyszłości tego klubu i speedwaya w Toruniu. Nazwałbym to totalną mobilizacją. Za chwilę wyjeżdżamy z Torunia po to, by w większej ciszy i spokoju przygotować się do meczu niedzielnego na nieco innych warunkach torowych i nie sugerować się warunkami z Torunia. Robimy absolutnie wszystko, by przygotować zespół do niedzielnego meczu. (…) Jedziemy ten mecz wygrać i jedziemy tam tylko z takim nastawieniem. My będziemy atakować, a oni się bronić Takie musi być nastawienie. Analizujemy ten tor i zbieramy informacje od innych zawodników. Oglądamy materiały wideo z meczów i poddajemy go analizie. Mam nadzieję, że tor nas nie zaskoczy tak jak w Lesznie. Co do zgrupowania, to skupimy się na testowaniu sprzętu. Mogę tylko zdradzić, że będziemy trenować w Wielkopolsce.
W Rybniku znowu zabraknie Grega Hancocka. Jak dotkliwa jest jego strata, przekonaliśmy się w ubiegłą niedzielę, kiedy wśród „Aniołów” próżno było szukać lidera. Kontuzja barku jest jednak tak dotkliwa, że Amerykanin podjął decyzję, by nie wystartować w tym meczu. Jego nieobecność na torze nie wyklucza jednak obecności w parku maszyn. Hancock będzie z drużyną i wspierał ja mentalnie, o czym pisaliśmy tutaj.
– Nie ukrywam, że po cichu liczyłem na udział Grega Hancock w tym niedzielnym spotkaniu – przyznał menedżer. – Były przesłanki ku temu i informacje quasi optymistyczne, natomiast w środę Greg poinformował, że nie pojedzie w tym meczu. Po raz kolejny jedziemy bez niego na bardzo trudny teren. Mimo to, tego meczu łatwo nie oddamy. Jedziemy ten mecz wygrać i jedziemy tam tylko z takim nastawieniem. My będziemy atakować, a oni się bronić Takie musi być nastawienie. Analizujemy ten tor i zbieramy informacje od innych zawodników. Oglądamy materiały wideo z meczów i poddajemy go analizie. Mam nadzieję, że tor nas nie zaskoczy tak jak w Lesznie.
Sporo mówi się o starcie w Rybniku Adriana Miedzińskiego. Jego udział w zawodach nie jest wykluczony, ale wszystko będzie zależeć od dzisiejszego treningu drużyny i tego, jak zawodnik się będzie czuł. Wówczas „Miedziaka” znów zastąpiłby Grzegorz Walasek.
– Grzegorz jest w dalszym ciągu brany pod uwagę. Będzie z nami dziś na zgrupowaniu – przyznał Frątczak. – Mamy możliwość dokonania dwóch zmian w awizowanym składzie. Wszyscy wiemy, że Adrian Miedziński w dalszym ciągu się rehabilituje i w zależności od tego w jakiej będzie dyspozycji zdrowotnej, zadecydujemy o jego starcie.
Jacek Frątczak powiedział, że liczy na to, że w Rybniku zjawi się cały zespół.
– Wszyscy zawodnicy mają się stawić na meczu w Rybniku – powiedział zdecydowanie menedżer. – Niezależnie czy są zdolni do jazdy czy nie. Mają się stawić i pomagać, nawet jeśli ta pomoc będzie się sprowadzać do czyszczenia kół. Tego wymagam od drużyny. Chcę mieć w końcu zespół.
Mecz o wszystko w Rybniku rozpocznie się o godzinie 16:30. Dwie godziny później Jacek Frątczak ma nadzieję odetchnąć z ulgą. Obyśmy wraz z menedżerem odetchnęli wszyscy.