Początek sezonu w wykonaniu drużyn z Torunia i Gorzowa, zwiastuje naprawdę piorunujące widowisko. Oba zespoły zajmują dwa pierwsze miejsca w szczycie tabeli. Każdy może pochwalić się zawodnikami światowej klasy w swoim zestawieniu. Można by śmiało powiedzieć, że w tym meczu nie ma wyraźnego faworyta. Tak jednak nie jest. Pierwsze mecze w tym sezonie dobitnie pokazały, że torunianie mogą mieć problem z wywiezieniem choćby jednego punktu z Gorzowa
Do tej pory Stal Gorzów jest jedynym zespołem, który nie przegrał jeszcze meczu w tegorocznej PGE Ekstralidze. Zespół Stanisława Chomskiego solidnie przepracował przerwę zimową i dobitnie pokazuje wszystkim niedowiarkom, że poprzedni, nieudany sezon był tylko wypadkiem przy pracy. Widać, że gorzowianie wjechali wreszcie na właściwe tory. Świadczą o tym dotychczas rozegrane mecze. Wygrana w Lesznie na inaugurację sezonu, remis w Poznaniu w meczu z wrocławską Spartą oraz pewny pogrom MRGARDEN GKM-u Grudziądz na własnym torze mówią same za siebie – lubuski klub ma apetyt na kolejne mistrzostwo kraju.
Gorzowianie mają wszystko, by ten cel osiągnąć. Przede wszystkim formę odzyskał Krzysztof Kasprzak, który w poprzednim sezonie był tylko cieniem samego siebie. Wielu ekspertów wciąż uważa, że to był dotychczas najsłabszy sezon Kasprzaka w jego karierze. Leszczynianin mocno przepracował zimę wraz z zespołem i odzyskał dawny blask. Dotychczas w trzech meczach zdobył łącznie 25 punktów.
Kolejnym atutem gorzowian jest ich obiekt. Na każdym meczu ligowym stadion im. Edwarda Jancarza jest wypełniony po brzegi. Ponadto gospodarzom sprzyja nawierzchnia. Znakomicie odzwierciedlają to wyniki Bartosza Zmarzlika, Nielsa Kristiana Iversena czy Mateja Zagara. To są zawodnicy, którzy czują się na gorzowskim owalu, jak ryba w wodzie. Wspierani przez Krzysztofa Kasprzaka i Michaela Jepsena Jensena prowadzą swoją drużynę do kolejnych zwycięstw. Ponadto Stal ma bardzo mocną formację juniorską. O ile poprzednie sezony były dla Adriana Cyfera dość przeciętne, to teraz gorzowski junior jest pewnym punktem „Stalowców”. Już nie przyjeżdża daleko za plecami Bartosza Zmarzlika, ale potrafi sam poprowadzić kolegę na torze.
W świetle tego, w jakiej dyspozycji są gorzowianie, ciężko powiedzieć, że Get Well Toruń ma szansę na dwa wyjazdowe punkty. Co prawda, torunianie pokazali już kawał dobrego speedway’a w tym sezonie, ale wciąż są drużyną nierówno punktującą. Owszem, są liderzy w postaci Grega Hancocka i Martina Vaculika, ale oni we dwójkę meczu nie wygrają. Dobrze, aczkolwiek nierówno jedzie Chris Holder. W ostatnich spotkaniach Australijczyk zwykł spisywać się poniżej swoich możliwości, a co za tym idzie – poniżej oczekiwań włodarzy KS Get Well Toruń. Podobnie sprawa się ma z Pawłem Przedpełskim, który przechodzi ewidentnie słabszy okres. Podczas, gdy dwa filary drużyny się chwieją, trudno liczyć na upragnione gorzowskie zwycięstwo. Na szczęście w toruńskiej drużynie są też pozytywy, a jest nim na pewno Kacper Gomólski. Gnieźnianin wzorowo spłaca kredyt zaufania, jaki dano mu przed sezonem w Toruniu. „Ginger” z meczu na mecz jeździ coraz lepiej i wiele wskazuje na to, że wciąż może zostać „czarnym koniem” Get Well. Może potwierdzi to już w sobotę w Gorzowie? Byłoby to jak najbardziej wskazane. A nuż w jego ślady pójdą Przedpełski i Holder?
Czego zatem można spodziewać się w niedzielę? Na pewno dobrego speedway’a. Nieważne w jakiej formie pojadą poszczególni zawodnicy. Wszyscy są bardzo ambitnymi żużlowcami, których udział w zawodach gwarantuje znakomite widowisko na najwyższym światowym poziomie.
Początek niedzielnego spotkania w Gorzowie o godzinie 19:30. Mecz na żywo pokaże telewizja nc+.